Rozdział 1

332 21 7
                                    

《2004》

      Toby miał 12 lat. 5 lat temu w wypadku zginęła jego jedyna przyjaciółka, a zarazem siostra - Lyra. Od kiedy jej z nim nie było, miał wrażenie, że głosy w jego głowie stawały się coraz bardziej natrętne. Wielokrotnie słyszał, że to on powinien umrzeć, a nie Lyra. Wielokrotnie chodził z tym do rodziców, jednak dla nich nie było to nic poważnego. W szkole chłopak nie miał zbyt kolorowego życia - jakimś cudem jego koledzy z klasy dowiedzieli się, że słyszy głosy - być może coś mu się kiedyś wymsknęło i odpowiedział głosom na jakąś zaczepkę - i od tamtej pory nie miał spokoju.

      Tobias właśnie zmierzał w kierunku sali gimnastycznej w szkole, a co za tym idzie - do szatni, którą dzielił z 9 innymi chłopcami z klasy. Na samą myśl się wzdrygnął. W duszy dziękował mamie za to, że napisała mu zwolnienie, z powodu "częstego, nieustającego bólu głowy". Mary bardzo troszczyła się o Toby'ego. Po śmierci Lyry był jej jedynym dzieckiem i gdyby go straciła, była pewna, że nie pozbierałaby się. Pan Miller, nauczyciel wf-u stał właśnie przy drzwiach do składziku i rozmawiał z inną nauczycielką, której Toby nie kojarzył. Stanął w bezpiecznej odległości od nich i poczekał, aż kobieta odejdzie. Po chwili właśnie to nastąpiło. Podszedł, spojrzał starszemu mężczyźnie w oczy i wręczył dzienniczek ze zwolnieniami.

- Chciałbym dzisiaj się zwolnić – powiedział, kiedy nauczyciel przeglądał dość starannie napisane usprawiedliwienie – Bardzo boli mnie głowa i nie jestem w stanie ćwiczyć.

- Toby, to już kolejny raz w tym miesiącu – zmartwiony wf-ista spojrzał na swojego ucznia i zmarszczył brwi – Może idźcie z tym do lekarza?

- Jesteśmy umówieni, proszę pana – skłamał – Na koniec miesiąca mam wizytę.

- No dobrze, siadaj – Miller wskazał ręką na ławkę obok siebie, gdzie Toby od razu usiadł.

      Nie musiał czekać długo, aby głosy się odezwały.

- Jesteś kłamcą, Rogers – usłyszał podłe syczenie, które tak dobrze znał – Czemu po prostu im nie powiesz? Ah, no tak... Wzięliby cię za wariata!

      Sfrustrowany Tobias starał się nie zwracać uwagi na natrętny głos, jednak było mu to uniemożliwiane większą ilością poniżeń.

- Nie masz przyjaciół, wszyscy mają się za jakiegoś psychola! – kontynuował głos – Nawet rodzice się tobą nie interesują. Po co żyjesz?

      I właśnie w tym momencie Toby Rogers zaczął poważnie zastanawiać się nad tym, jaki sens ma jego życie.

~ Time skip ~

- Jak tam w szkole, Toby? – zagadała Mary podczas obiadu – Przeszedł ci ból głowy?

- Tak mamo, przeszedł – mruknął chłopak, rozgrzebując ryż na swoim talerzu – A w szkole bez zmian.

- Dalej ci dokuczają?

       Rogers jedynie pokiwał głową. Już kilkukrotnie jego rodzice mieli iść i porozmawiać z jego wychowawcą lub dyrektorem. Szczególnie ojciec chłopca - Edward zawsze chciał, aby jego syn miał wielu przyjaciół, miał motywację do nauki i aby życie szkolne nie było dla niego udręką. Jednak było zupełnie inaczej, Toby podczas każdej przerwy siedział sam i rysował w szkicowniku, uczył się dość przeciętnie - oceny wyższe niż 3 dostawał tylko z przedmiotów, które lubił, to jest z języka angielskiego, plastyki i biologii. Szkoła była męczarnią.

- Już nie jestem głodny – oznajmił Toby wstając od stołu – Było bardzo dobre mamo.

      Nie czekając na reakcję rodzicielki pognał w stronę schodów prowadzących na górę - do jego pokoju. Otworzył plecak, aby wyjąć z niego zeszyty i odrobić pracę domową. Nie było dla niego zdziwieniem, kiedy spośród notatników wyleciał jakiś liścik z kolejnymi wyzwiskami od kolegów z klasy. Zrobiłby tak wiele, aby żyło mu się inaczej.


//Od autorki: Rozdziały z kontrowersyjnymi treściami, np. scenami 18+ czy też związane z samookaleczeniami będą miały w tytule ❗. Jeśli jesteś wrażliw_ na takie treści, nie czytaj tych rozdziałów!

You are always on my mind 《Ticcimask》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz