Rozdział 28

120 9 0
                                    

- Cieszysz się, że jutro już szkoła? – zagadał Tim, nakładając młodszemu lody do miski. 3 dni temu Toby wprowadził się do mieszkania swojego chłopaka. Okolica bardzo mu się spodobała, mimo tego, że brunet mieszkał w bloku, a nie w domu jednorodzinnym miało to swój urok. Balkon to też fajna sprawa – I poznałeś w ogóle kogokolwiek z nowej klasy?

- Ja bym mógł jeszcze trochę mieć wakacje – prychnął piwnooki, który aktualnie siedział na krześle w kuchni i wpatrywał się w plecy Tima – I nikogo jeszcze nie znam, to będzie trudny rok.

- Nie będzie aż tak źle – pocieszył go Tim stawiając przed nim miskę z lodami czekoladowymi – Fajny z ciebie chłopak, na pewno znajdziesz sobie jakąś grupkę. No, a nawet jeśli nie, to zawsze masz mnie.

- No, i ty mi wystarczasz – uśmiechnął się słodko Toby – Nie no, zobaczymy. Oby trafił się ktoś fajny, a nie same buraki.

      Toby'emu bardzo podobało się mieszkanie Tima. Było bardzo zadbane, pachniało w nim perfumami bruneta, innymi słowy mówiąc przepięknie i panowała tam taka rodzinna atmosfera. Sypialnie dzielili, patrząc na fakt, że we dwoje śpi się o wiele lepiej i wygodniej, no i oczywiście nie wygoni Toby'ego na kanapę, prawda? Zbliżał się już wieczór, który chcieli spędzić oglądając film. Plan na następny dzień był taki: Tim miał podrzucić nastolatka pod budynek szkoły i ewentualnie przyjechać po zakończeniu uroczystości, zależy od pogody. Toby jednak obawiał się, że nowa klasa będzie patrzeć na niego jak na dziwadło. Dokładnie tak samo, jak jego rówieśnicy patrzyli na niego przez ostatnie 16 lat życia. Jednak jego ukochany dodawał mu odwagi, obiecywał, że znajdzie sobie cudownych przyjaciół i będzie mógł się dowiedzieć, jak miłym uczuciem jest posiadanie takich osób. Szatyn wychodził z założenia, że Tim mu w zupełności wystarcza i nie potrzebuje dużej ilości przyjaciół, jednak oczywiście ktoś taki by się przydał. Nawet nie zauważył, kiedy wszystkie lody zniknęły z naczynia stojącego przed nim. Ten czas tak szybko leci. Dwa miesiące temu poznał osobę, którą tak pokochał, która go tak wiele nauczyła i uświadomiła go w tak wielu rzeczach, osobę, która wspierała go mimo wszystkich dziwactw, mimo, że wcale nie musiała.

- Idziemy do salonu? – usłyszał ten cudowny głos. Podniósł wzrok na uśmiechniętą twarz Tima, który właśnie ułożył rękę na policzku piwnookiego i go pomasował – Wybierzemy jakiś film.

- Chodźmy – Toby odwzajemnił uśmiech i wstał z krzesła. Przeszli do sąsiedniego pokoju, którym właśnie był salon i usiedli na kanapie. Wybrali jakiś film i oglądali wtulani w siebie.

~~~~

      Dochodziła godzina 9:00. Toby o 9:30 miał rozpoczęcie roku, a właśnie kończył się szykować. Miał na sobie białą koszulę, czarne, wyjściowe spodnie i czarną marynarkę, która była dopełnieniem dolnej części garderoby. Jako buty założył zwykłe trampki, które tego dnia były wyjątkowo czyste. Jedynym, z czym nie potrafił się uporać było ułożenie włosów. Mógł jednak pójść do fryzjera i je skrócić, ale nie! Uznał, że w krótkich włosach wyglądałby jeszcze gorzej niż w długich. Od dziesięciu minut stał przed lustrem w łazience i próbował sprawić, aby chociaż trochę wyglądały schludnie. Przy wejściu do pomieszczenia stał Tim, który z cichym śmiechem przyglądał się skupieniu, które było bardzo widoczne na twarzy jego chłopaka. W końcu postanowił wejść do środka i mu odrobinę pomóc.

- Śmieszny jesteś jak aż tak się skupiasz – stwierdził, rozczesując grzebieniem włosy znajdujące się z tyłu głowy młodszego – Stresujesz się?

- Trochę – zignorował pierwsze słowa wyższego – A co, jeśli mnie nie polubią? I znów będą uważać za dziwadło?

- Toby, nie będą – westchnął – Sam chyba widzisz, że od kiedy bierzesz leki, jest wszystko okej. Ani razu nie skarżyłeś się na głosy, jak już to na niewielkie halucynacje. Jestem pewien, że cię polubią. Jeśli nie wszyscy, to chociaż jakaś większa część. Nie przejmuj się słoneczko.

      Toby odwrócił się do niego przodem. Jego szczupła twarz wyrażała odrobinę zmartwienia, ale i ulgę. Wspiął się na palce i pocałował jego usta. Starszy to odwzajemnił, jednak nie pogłębiali pocałunku wiedząc, że nie mają na to czasu. Tim szybko skończył ogarnianie fryzury niższego i kazał mu się zbierać, a sam ruszył w stronę wyjścia, aby włożyć buty i otworzyć drzwi.

- Jakby coś się działo to do mnie dzwoń, jasne? – rzucił szybko, zamykając za sobą drzwi i przekręcając klucz w zamku.

- Jasne, jasne – potwierdził Tobias i zaczekał na wyższego – Jak będzie pogoda to pójdziemy na spacer?

- Oczywiście, jeśli chcesz – mruknął Tim, uśmiechając się delikatnie do szatyna – Ślicznie wyglądasz.

- Och, przestań – zaśmiał się cicho – Chodźmy już.


//Hillow! Nie mam pojęcia, co tutaj napisać xD Możecie coś poopowiadać, jak Wam minął ten tydzień? Cieszycie się z powrotu do nauki stacjonarnej?

You are always on my mind 《Ticcimask》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz