Rozdział 32

139 8 6
                                    

- Toby, stresujesz się?

      Stresował się. Dzisiaj wybierali się do państwa Rogers i Toby chciał im powiedzieć o tym, że jest gejem i że umawia się z Timem. Zwyczajnie się bał. No, bo kto by się nie obawiał? Nieraz słyszy się historie o dzieciakach, które zostały wyrzucone na ulicę tylko dlatego, że kochają innych ludzi niż jest to założone. Ale nie da się kochać inaczej. Miłość zawsze wygląda inaczej, ale jest to tak samo mocne, silne i ciepłe uczucie. Jednak ludzie zawsze reagują inaczej. Jednemu będzie odpowiadać wszystko, inny nigdy nie zaakceptuje tych „strasznych, okropnych i najgorszych" osób, które nie kochają płci przeciwnej, a swoją własną, a jeszcze innemu nic nie będzie pasowało. Toby pokiwał głową, poprawiając kołnierz swojej musztardowej koszuli.

- Nie ma czym skarbie, będzie dobrze – starszy podszedł do Rogersa od tyłu, objął rękoma wokół talii i przytulił do siebie. Cmoknął ustami policzek Toby'ego, na który po chwili wpłynął mały rumieniec. Niebieskooki zerknął w odbicie lustra, przed którym stał jego chłopak – Ślicznie wyglądasz.

- Dziękuję – uśmiechnął się Toby – Jadłeś śniadanie?

- Jadłem, jadłem – zapewnił, odsuwając się od niższego – Chcesz już jechać? Ja jestem gotowy, więc w każdym momencie można ruszać.

- No to jedźmy.

~~~~

- Witaj Toby – Mary na przywitanie mocno uścisnęła syna – Cieszę się, że jesteście.

- Ja też się cieszę, mamo – nastolatek odwzajemnił gest. Kobieta wpuściła ich do środka i poszła do kuchni, aby zrobić gościom herbaty – Jest tata? – spytał Toby, wcześniej szepcząc do Tima aby został w salonie, a sam poszedł pomóc swojej rodzicielce.

- Pojechał na zakupy – stwierdziła blondwłosa – Niedługo pewnie wróci, bo wyjechał jakieś pół godziny temu, a ile można siedzieć w sklepie?

- Racja – przytaknął.

      Po chwili z kuchni wyłoniły się dwie sylwetki – Toby i jego mama. Chłopak niósł 2 kubki ciepłej herbaty, Mary zaś spacerowała z filiżanką kawy. Nastolatek postawił jeden z kubków przed Timem, drugi zaraz obok jego poprzednika i usiadł na kanapie.

- Opowiadajcie, jak tam? – blondwłosa wymieszała łyżeczką swój napój – Coś ciekawego się wydarzyło?

- Nic ciekawego – mruknął szybko młodszy – Teraz mam mnóstwo sprawdzianów w szkole.

- Aby wróci do domu, siada i się uczy – zaśmiał się Tim, delikatnie szturchając swojego chłopaka w ramie, na co ten prychnął – Ale przynajmniej daje to jakieś efekty, bo radzi sobie bardzo dobrze.

- Oj, nie przesadzaj – wykręcił oczami – Wcale nie jestem taki dobry.

- A jak tam nowa klasa? – zapytała pani Rogers – Nie opowiadałeś mi o nich za dużo, aby o jakiejś dziewczynie... Natalie, czyż nie?

- Mam fajną klasę – skwitował szybko – Nie ma tam takich osób jak w starej.

- A masz tam jakąś dziewczynę? – mruknęła wymownie – Może tą Natalie?

- Mamo... – Toby cicho warknął. Nie chciał, by jego matka wchodziła na te tematy, zwłaszcza wtedy, gdy chciał jej powiedzieć, że ma chłopaka. Doskonale wiedział, że rodzicielka na pewno będzie chciała doczekać się wnuków, jednak niestety będzie musiała się pogodzić z innym obrotem sytuacji – O tym chciałem właśnie porozmawiać.

      Mary zmarszczyła brwi. Może Toby faktycznie znalazł sobie dziewczynę? Albo chłopaka? Nie, na pewno nie chłopaka. Szatyn odkaszlnął i spojrzał na swojego towarzysza wzrokiem proszącym o pomoc. Starszy złapał go za rękę pod stołem i delikatnie ścisnął. Piwnooki już chciał się odezwać, gdy nagle drzwi wejściowe zaskrzypiały cicho i przeszedł przez nie Edward Rogers – ojciec nastolatka. W obydwu rękach trzymał siatki z zakupami.

- Poczekajcie tutaj, zaraz przyjdziemy i powiesz nam, o co chodzi – powiedziała kobieta, podnosząc się z fotela. Odeszła w stronę kuchni, gdzie chwilę temu wszedł jej mąż.

- Boże, Tim – westchnął cicho Toby – Przecież ona mnie znienawidzi.

- Nie mów tak, na pewno nie – objął go ramieniem i przytulił do siebie delikatnie – Nie znienawidzi cię, to przecież twoja matka. Jestem pewien, że chce tylko twojego szczęścia.

- No, ale ona ma nadzieję, że będę miał dziewczynę – wymieniał Toby – I może gdyby Lyra żyła to byłoby inaczej, ale nie zdziwię się, jak będzie na mnie zła.

- Nie martw się słońce – szepnął – Jestem przy tobie.

Odsunęli się od siebie, a po chwili do pomieszczenia weszli rodzice Toby'ego. Chłopcy przywitali się z niedawno przybyłym ojcem chłopaka, a starsi usiedli.

- No więc, synu, o czym chciałeś nam powiedzieć? – Mary miała poważną i zaciekawioną minę.

- Ehh, to trudne – westchnął Toby na początek – No, bo chodzi o to, że... Mamo, ja nie będę miał dziewczyny. Ja... Ja jestem gejem.

      Między państwem Rogers zapadła chwila milczenia. Patrzyli na siebie, aby po chwili zerknąć na swojego syna i od nowa. Serce Toby'ego biło jak szalone, zrobiło mu się strasznie gorąco. Jeszcze bardziej bał się ich reakcji.

- Wiesz, Toby... – zaczął w końcu Edward – Zaskoczyłeś nas. I nie chcemy, abyś myślał, że cię odrzucamy, tylko jest to dość trudna dla nas informacja.

- Akceptujemy cię w pełni – jego żona uśmiechnęła się ciepło – Chcemy, żebyś był szczęśliwy i nie będziemy kwestionować kogo kochasz.

- O Boże... Dziękuję – wypalił cicho szatyn. Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.

- A to ty z Timem... – po chwili milczenia do Edwarda dotarł pewien fakt. Toby kiwnął głową – O Matko, mogliśmy się domyślić – parsknął cicho śmiechem – Nie no, cieszę się chłopcy, że wam dobrze razem.

- Mówiłem ci – szepnął cicho Tim.


//Nie umarłam, I swear. Należą się wam chyba wyjaśnienia, dlaczego od 3 tygodni nie było żadnego rozdziału. No cóż, można to opisać krótko dwoma słowami: życie prywatne, jednak jeśli chciałabym wejść w szczegóły - muszę powiedzieć, że miałam mnóstwo sprawdzianów i prac domowych, ogólnie obowiązków związanych ze szkołą. A na dodatek w domu również robota, bo wiadomo, że rodzicom trzeba pomagać. Postaram się wrócić z regularnością, a w razie jakichś zmian, na pewno was poinformuję.

No, ale co sądzicie o rozdziale? Dość długo zastanawiałam się czy go pisać, bo niby taka zapchajdziura trochę, ale uważam, że jest dość ważny dla fabuły. Do zobaczenia już niedługo misiaczki :*

You are always on my mind 《Ticcimask》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz