Toby miał schizofrenię. Tim jakoś nie potrafił się z tym pogodzić, wiedział, że to dość trudna choroba. Ale dostanie leki, prawda? Wszystko będzie dobrze... Tak? Podobne myśli cały wieczór krążyły po jego głowie, nie miał pojęcia jak je od siebie odpędzić. Niby wiedział, że jeśli jego chłopak będzie brał leki tak, jak mu każą to będzie okej. Ale coś sprawiało, że bał się tego. Absolutnie nie uważał, że Toby jest dziwny! Jest wyjątkowy, chciał o niego dbać i troszczyć się tak długo, jak tylko będzie do tego zdolny.
Dochodziła północ, a jemu nie chciało się spać. Leżał w łóżku, wbijając wzrok w sufit. Może szukał na nim odpowiedzi na wszystkie swoje pytania? Zastanawiała go reakcja młodszego, który przyjął swoją chorobę z zaskakującym spokojem, nie bał się ani nic takiego. Po prostu kiwnął głową, jakby doskonale rozumiał. Może już nie chciał się tego bać? Jakby na to nie patrzeć, żył w strachu przed tym przez ponad 16 lat, więc po takim czasie i Timowi odechciałoby się bać.
- Za dużo myślę – uśmiechnął się sam do siebie, przekręcając się twarzą do ściany – To głupie.
Zamknął oczy, aby już zasnąć, był wyjątkowo zmęczony. Sen długo nie przychodził, co denerwowało chłopaka. Chciał być już przy Tobym, spać przy nim. Nie wiedział czemu, ale obecność tego chłopca sprawiała, że czuł się bezpieczny. Nie, żeby na co dzień czuł się zagrożony! Po prostu, ogarniało go takie słodkie ciepło, dzięki któremu się wręcz rozpływał. To właśnie jest miłość!
~~~~
Kiedy 19-latek pojawił się w szpitalu, Toby akurat spał. Nie miał nic lepszego do roboty, więc usiadł na brzegu łóżka i chwycił jego dłoń, której wierzch zaczął głaskać kciukiem. Miał takie przyjemne, gładkie ręce. Tim zupełnie nieświadomie zaczął dokładnie się przyglądać twarzy Toby'ego. Nie dostrzegał na niej żadnej niedoskonałości - miał szczupły nosek, kształtne, delikatnie spierzchnięte usta, co starszemu wydawało się dość słodkie, gładką skórę zupełnie niedotkniętą dorastaniem oraz idealne, bursztynowe oczka.
- Tim? – z transu wyrwał go zaspany głos należący właśnie do szatyna.
- Jestem, jestem skarbie – zachylił się do niego i złożył delikatny pocałunek na jego policzku.
- Która godzina? – przeciągnął się i powoli podniósł się do siadu.
- No, zaraz będzie 12 – poinformował, zerkając na ekran telefonu – Pospałeś sobie?
- W końcu spałem ponad 2 godziny – zaśmiał się cicho – Chodź do mnie – poprosił, odkrywając kołdrę obok siebie.
Tim natychmiast skorzystał z propozycji. Usiadł koło swojego ukochanego i mocno go objął. W nocy tak bardzo mu tego brakowało. Przypomniało mu się, że chce zrobić jeszcze jedną, ważną rzecz. Spojrzał w dół, odrobinę uwalniając Toby'ego ze swoich objęć. Młodszy automatycznie spojrzał w górę.
- Co jest? – zapytał cicho, widząc na twarzy Tima lekkie skrępowanie.
- Mogę coś zrobić? – mruknął brunet, układając prawą dłoń na policzku młodszego.
On tylko pokiwał na znak zgody. Tim oblał się ledwo widocznym rumieńcem. Zbliżył się do twarzy młodszego, przymykając oczy. Delikatnie musnął jego usta swoimi, mając nadzieję, że Toby'emu to nie przeszkadza. Speszony powoli się odsunął.
- Nie, nie – usłyszał cichy głos młodszego – Nie odsuwaj się – tym razem to on znalazł się bliżej, wywołując na twarzy bruneta większy rumieniec. Tim spojrzał na niego, jego policzki było równie czerwone, co te starszego – Podobało mi się.
Uśmiechnął się nieznacznie. Z początku się bał, że Toby go odtrąci albo że mu się nie spodoba. Teraz jednak znów był blisko, zmrużył oczy i złączył jego usta ze swoimi. Trwało to jedynie chwilę, jednak dla obydwu było to znacznie dłużej. Po ciele Toby'ego rozniosło się magiczne ciepło – takie, jakiego nigdy do tej pory nie czuł. Trochę się bał tego momentu, myślał, że nie będzie wiedział co robić albo że spanikuje. Widział zakłopotanie na twarzy Tima, jednak w czynach był pewniejszy. Delikatnie się od siebie odsunęli. Obydwaj byli zalani wyraźnym rumieńcem.
- Podobało ci się? – zapytał cicho starszy, odwracając wzrok.
- Ba-Bardzo – Toby pokiwał głową. Złapał dłoń bruneta w swoją i lekko ją ścisnął – A tobie?
- Mi też – uśmiechnął się ciepło.
- Kocham cię słońce – mruknął piwnooki z radosnym wyrazem twarzy. Tim zarumienił się jeszcze bardziej, przez co zakrył twarz wolną dłonią – Sądzę, że jesteś bardzo uroczy jesteś jak się rumienisz, wiesz? – zaśmiał się cicho.
- Przestań – syknął przeciągle.
Toby pociągnął go za sobą do pozycji leżącej. Tym razem to Tim leżał „na górze", z głową na klatce piersiowej młodszego. Szatyn zaś głaskał jego przydługie, ciemne włosy.
- Trochę się zamieniliśmy rolami, nie sądzisz? – zagadał go starszy po chwili.
- I co, narzekasz? – pokazał mu język.
- Jakoś nie bardzo – uśmiechnął się, wtulając się w jego klatkę piersiową – A nie gniotę?
- Oczywiście, że nie – uspokoił go – Przyjemnie się tak leży.
- No dobrze.
Zapadła cisza. Przez dobre kilka minut żaden z nich się nie odzywał, co było trochę krępujące. Każdy miał nadzieję, że ten drugi zacznie jakąś rozmowę, jednak się tak nie działo. Toby nagle przypomniał sobie, że musi powiedzieć Timowi coś ważnego.
- Wiesz co? – zaczął, zwracając na siebie uwagę starszego. Ten tylko mruknął na znak, żeby kontynuował – Dużo rzeczy mam w głowie... No, te wszystkie głosy, halucynacje tą tylko w mojej głowie. Ale jest też coś, co w mojej głowie pozostaje do teraz – Tim patrzył na niego z zaciekawieniem. Nie miał pojęcia, co młodszy może chcieć mu powiedzieć – Cały ten czas takim promyczkiem słońca w tej puszczy okropieństw, koszmarów po prostu byłeś ty.
- Och, Toby – Tim spojrzał na niego bardziej – T-To urocze – zaśmiał się cicho – Cieszy mnie to cholernie, że mogę dla ciebie kimś takim być.
Mówiąc to znowu zbliżył się do niego i utkwił swój wzrok w bursztynowych oczach młodszego. Wyrażały one jedynie radość i jakby ulgę, że jego ukochany przy nim jest. Pocałował go delikatnie, co ten szybko odwzajemnił.
//Mam zdalne do 4.02 więc będzie więcej rozdziałów :D Swoją drogą, chcę bardzo podziękować wszystkim osobom, które czytają tą książkę za 531 odczytów, 95 głosów i za całą motywację, którą mi dajecie 💖Znaczy to cholernie dużo, nie sądziłam, że tak dobrze się to przyjmie :3 Rozdział dedykuję temu glutowi wrednemu Shopu_, wracaj do normalnego funkcjonowania i żeby ci ręka nie odpadła <3
CZYTASZ
You are always on my mind 《Ticcimask》
RomanceToby słyszy głosy. Właściwie to słyszy je, od kiedy pamięta, a pamięć ma dobrą! Nasiliły się wtedy, gdy stracił w wypadku ukochaną siostrę. Jednak pewnego dnia budzi się oślepiony szpitalnym światłem, obok jego łóżka siedzi nieznajomy chłopak, a on...