Rozdział 29

131 9 0
                                    

      Wpadł na dziedziniec szkoły zdyszany. Cholerne korki! No, ale cóż się dziwić, zaczął się rok szkolny, więc rodzice wieźli swoje dzieciaki do szkół, na akademię. Rozejrzał się po placu, na którym się znajdował. Nowa szkoła była bardzo ładna – wysoka i w kolorze brudnego brązu. Podwórze przed nią również bardzo się Toby'emu spodobało. Przed szkołą znajdował się zadbany trawnik, kilka drzew oraz gdzieniegdzie rabatki z kwiatami, otoczone kamieniami. W starej szkole tego nie było, wspominana placówka otoczona była praktycznie samym betonem i kostką brukową. Mieściła się w centrum miasta, więc nic dziwnego, ale piwnookiemu trochę tej roślinności brakowało. Spojrzał na ekran telefonu, zegarek wskazywał, że akademia zacznie się za 5 minut. Ruszył w stronę budynku, jednak po chwili prawie upadł, potrącony przez jakąś dziewczynę. Spojrzał na nią, była odrobinę niższa i miała włosy sięgające do łopatek, trochę jaśniejsze niż te Toby'ego. Przebiegła jeszcze kawałek, po czym zatrzymała się.

- O Boże, przepraszam! – odwróciła się do niego twarzą i zlustrowała wzrokiem. W tym momencie Toby zobaczył jej radosne, zielone oczy – Powinnam uważać... Jestem Natalie, a ty?

- Toby – przedstawił się, odgarniając z czoła włosy – I nic się nie stało, też mogłem nie stawać na środku przejścia.

- Jesteś nowy? – zainteresowała się – Nigdy cię tu nie widziałam.

- Tak, przeniosłem się z innej szkoły – Rogers potwierdził jej słowa – Zaraz akademia się zaczyna, zaprowadzisz mnie do auli?

- Pewnie – zgodziła się i ruszyła w kierunku szkoły. Toby poszedł za nią – Kto jest twoim wychowawcą?

- Z tego, co pamiętam to... Pani Clarke – Toby miał nadzieję, że nie pokręcił nazwiska tej miłej pani, która rozmawiała z jego ojcem, kiedy ten siedział w sekretariacie i czekał, aż ktoś z pracujących tam osób się pojawi. Sarah Clarke, gdyż tak im się przedstawiła, była opiekunką szkolnego wolontariatu i nauczycielką historii. Była to średniego wzrostu, grubsza kobieta o ciemnych włosach do ramion. Miała bardzo miły wyraz twarzy, a jak się później okazało, Toby będzie w jej klasie.

- Serio? – weszli właśnie do szkoły, Toby przepuścił Natalię w drzwiach, gdyż tego wymagała kultura. W hallu było jeszcze sporo osób, jednak duża część z nich kierowała się w kierunku najpewniej auli – Ale czad, jesteś ze mną w klasie!

- Wow, fajnie – szatyn nie wiedział czemu, ale dziewczyna wydawała mu się bardzo miła. Może uda się z nią zaprzyjaźnić?

~~~~

      Toby wchodził właśnie po schodach na piętro Tima. Nie dzwonił po swojego chłopaka, pogoda była dość fajna, w porównaniu do ostatnich dni. Sporą część drogi szedł z Natalie, bo jak się okazało, dziewczyna skręca w uliczkę dosłownie 200 metrów przed wejściem na blokowisko, na którym mieszkał brunet. Ludzie, których dziś spotkał wydawali się o wiele milsi niż ci, z którymi styczność miał w poprzednich latach nauki. Natalie zapoznała go ze swoją dziewczyną, Jane i z kilkoma znajomymi. O ile nie okażą się tak fajnymi osobami tylko na pokaz, będzie świetnie. Toby znalazł się już na 3 piętrze piętrowca i wszedł do mieszkania, wcześniej wycierając buty na wycieraczce.

- Jestem już! – obwieścił zamykając za sobą.

- Cześć Tobiś – głos niebieskookiego dochodził z sypialni. Tobias pokierował się w tamtym kierunku, ale po drodze napotkał głowę Tima wychylającą się z pomieszczenia – Jak tam było?

- Fajnie całkiem – niższy podszedł do bruneta i cmoknął go w policzek – Opowiem ci jak się przebiorę, nie wytrzymam w tej koszuli.

      Wyższy mruknął na zgodę i po chwili Toby zamknął się w łazience z luźnymi, domowymi ubraniami. Niby mógł przebrać się w sypialni, ale wstydził się pokazać swoje ciało przy Timie. Obawiał się krytyki z jego strony, mimo tego, że wiedział, że akurat z jego strony mu to na pewno nie grozi. Ale Tim był wysoki, dobrze zbudowany i tak cholernie przystojny, a Toby? Niski, wychudły i samemu sobie wyglądem przypominał szczura, jakby miał opisać się jednym słowem – żałość. Może warto byłoby porozmawiać o tym z Timem? Na pewno lepsze to, niż kisić to w sobie kolejne dni. Wyszedł z łazienki ze starannie poskładanymi ubraniami, w których był na rozpoczęciu roku, odłożył je do swoich rzeczy i poszedł do swojego chłopaka, który aktualnie siedział w salonie i przeglądał coś w telefonie. Szatyn usiadł obok niego, oparł głowę o jego ramie i spojrzał ku górze, na spokojną twarz bruneta. Ten odłożył telefon na bok i objął młodszego ramieniem, całując go w czoło.

- No to jak tam, poznałeś już kogoś? – zagadał, uśmiechając się do Toby'ego.

- Tak, jeszcze przed wejściem do szkoły wpadła we mnie taka dziewczyna, Natalie. Okazało się, że chodzimy do tej samej klasy i trochę gadaliśmy – opowiadał Toby – Zapoznała mnie ze swoją dziewczyną i kilkoma znajomymi.

- Och, no to fajnie – Tim bardzo się cieszył, że jego chłopak znalazł sobie przyjaciół – A atmosfera przyjemna? Nie ma tam żadnych bałwanów, które nie patrzą dalej niż na czubek swojego nosa?

- Atmosfera miła całkiem. No, i są chyba dwie dziewczyny i jakiś chłopak, co wyglądają, jakby mieli mózg wielkości pestki od wiśni. Chcę z tobą porozmawiać o czymś... – mruknął po chwili milczenia, tym razem opuszczając wzrok.

- O czym takim? – zainteresował się Tim, spoglądając na niższego. Trochę zmartwiła go markotna mina nastolatka, więc uznał, że to coś poważniejszego.


//Hillow hillow, mamy nowy rozdzialik. Dalsza jego część pojawi się najpewniej jutro lub za dwa dni, zależnie od weny i czasu. Pytanie do tych, którzy wrócili do szkół wczoraj: jak minął pierwszy dzień w naszych kochanych wariatkowach? 

P.S. W mediach dałam nutę, a raczej jej cover, który bardzo kojarzy mi się z oryginalną postacią naszego Tobiaszka

You are always on my mind 《Ticcimask》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz