Przyjemnie mi się z nim spało, a nasza relacja naprawdę była ciepła. Nadal miałem wątpliwości co do tego, kogo we mnie widzi. Starłem się go obserwować przez kolejne dwa dni. Nie różniły się one od tych poprzednich, bo dalej razem pracowaliśmy, a ja sam nadal nie miałem w posiadaniu elfiego kwiatu dla czarnoksiężnika. Zaczynało mnie to stresować, bo zostało mi mniej niż trzydzieści dni na zerwanie go i jak najszybsze opuszczenie magicznej krainy. Oczywiście było to dla mnie ciężkie, bo Hong stawał się dla mnie ważny jako przyjaciel. W jakimś stopniu i tak złamię mu serce. Moimi kłamstwami oraz nagłym zniknięciem.
Nie zasługiwał na to. Nie on. Był przecież tak wspaniałym, dobrym stworzeniem.
Miałem nadzieję, że w przeciągu tych dwóch dni zrobi coś w kierunku tamtego tajemniczego elfa, który mu się podobał. Niestety nic takiego się nie stało. Przebywał praktycznie cały ten czas ze mną. Rozumiałem, że chce mi pomóc, ale już sobie świetnie radziłem. Zbieranie plonów, owoców czy warzyw, nie było to ciężkie. Nawet umiałem coś ugotować i przede wszystkim sprawdzałem się w łucznictwie! Musiałem w końcu zasugerować lub nawet powiedzieć wprost, żeby podszedł to tego elfa i na chwilę mnie zostawił. Nie musi się tak mną mocno opiekować. Nim też ktoś w końcu powinien, bo na to zasługiwał.
Nadszedł kolejny ciepły poranek, gdzie po alarmie wstaliśmy, by pójść robić śniadanie. Jak zwykle zajmowaliśmy się tym wspólnie. Czułem się przy tym bardzo swobodnie. Tak, lubiłem te nasze wspólne, codzienne czynności. Słyszałem, jak nagle bierze głęboki wdech, po czym się odezwał.
— Spotykam się dzisiaj z TYM elfem — podkreślił to jedno słowo, zapewne bym wiedział, o kogo chodzi. — Stresuję się, ale chyba będzie dobrze. Idziemy do lasu na spacer.
Nie spodziewałem się takich słów. Nic tego nie zapowiadało.
Czekaj, spacer w lesie? Czyli on naprawdę istnieje! I nie jestem nim ja! Poczułem ogromną ulgę, bo już nie będę sobie wymyślał, że coś do mnie czuje. Jednak nie wiem czemu po chwili, odczułem również takie pojedyncze, bolesne ukłucie w sercu? Przecież to dobrze, że Hong kogoś tam ma i będzie walczył o tę relację. Nie zostawię go dzięki temu ze złamanym sercem, a co najgorsze umierającego
— Ohh to wspaniale — odpowiedziałem z uśmiechem, ale w duchu coś mi nie pasowało. — Kiedy pójdziesz i....czy go poznam?
Jeśli zobaczę go na własne oczy, będę miał jeszcze większą pewność co do tego, że dla Honga nie znaczę więcej niż przyjaciel. Przy okazji zobaczę, czy... No co? No co takiego zobaczysz, Seonghwa? Nie wymyślaj nic głupiego. Sprawdź tylko, czy ta osoba wygląda na w porządku dla niego. Chciałem, by był to ktoś, kto na niego zasłuży i się nim zaopiekuje. Tego właśnie potrzebuje
— Idziemy zaraz po śniadaniu i chyba go poznasz, bo ma po mnie przyjść — odpowiedział.
Skoro idą zaraz po śniadaniu, to raczej spędzą ze sobą cały dzień. Miałem go poznać, ale nagle mi się jakoś do tego nie spieszyło. Może lepiej, by Hong został?
— Będę wam życzył szczęścia... Walcz o niego, jeśli jest tego wart. Mam nadzieję, że to ktoś dobry — dodałem po chwili, ciężko przełykając po tym ślinę.
Jakoś miałem mieszane uczucia. Musiałem zdusić w sobie te wątpliwości i dopilnować tego, że Hong będzie szczęśliwy.
— Tak... jest tego wart — mruknął nieco dziwnym tonem głosu.
Podczas gdy kończyliśmy jeść śniadanie, usłyszeliśmy nagle dźwięk pukania do drzwi. Hong rzucił mi krótkie spojrzenie i wstał od stołu, by je otworzyć. Po chwili ujrzałem wysokiego, czerwonowłosego elfa i już rozumiałem, dlaczego, mógł mu się podobać. Miał szeroki, naprawdę piękny uśmiech i na jego widok coś ścisnęło mnie w żołądku.
CZYTASZ
My little elf || Seongjoong
FanfictionPark Seonghwa jest białym księciem pięknego królestwa, które słynie ze swojej dobroci i życzliwości, jednak w pewnym momencie zacznie czuć, że czegoś mu brakuje. Zwróci się z pomocą do czarnoksiężnika, który ma mu ukazać wizję przyszłości, jednak za...