23 - przyszłość

107 8 5
                                    

Po chwili stałem już w obskurnej komnacie wieży czarnoksiężnika. Nic się tutaj nie zmieniło w przeciągu tych czterdziestu dni. Nadal było strasznie brudno oraz mrocznie. Od razu zatęskniłem za magiczną krainą, która była kryształowa czysta.

Przez chwilę miałem nieco zamglony wzrok i może to efekt tego, że tak długi czas moje zmysły były wyostrzone, więc musiałem przyzwyczaić się do tych ludzkich o wiele bardziej przytępionych? Możliwe, jednak teraz ważniejsze było to, że przede mną stał czarnoksiężnik.

— Witaj książę — odezwał się starzec swoim ochrypłym głosem.

— Witaj — odpowiedziałem krótko, widząc, jak chytrze patrzy na kwiat w mojej dłoni.

— Daj mi kwiat, a ja ci przepowiem twoją przyszłość. Zgodnie z obietnicą — odezwał się dość spokojnie i wystawił do przodu dłoń.

Na ten gest bardziej przygarnąłem kwiat do swojej piersi, bojąc się jego utraty bez spełnienia wcześniej mojego życzenia.

— Dam Ci go, jednak chciałbym nieco...zmodyfikować swoją zapłatę. Nie muszę już patrzeć w przyszłość, bo jest nią pewien elf. Proszę zatem o odesłanie do magicznej krainy. To nie powinno być dla ciebie problemem, prawda? — odezwałem się pewnym głosem, mając wysoko uniesioną głowę.

Przecież już raz mnie tam wysłał, więc może zrobić to jeszcze raz. Jednak teraz na stałe. Chcę szybko wrócić do Honga, by nie musiał się budzić beze mnie. Na pewno by się przestraszył...

— Oh, oczywiście, że nie jest to dla mnie problem — odetchnąłem z ulgą na jego słowa. Mimo wszystko w głębi serca istniała obawa, że nie będzie mógł mnie odesłać. Podszedł bliżej, by mnie objąć, na co musiałem powstrzymać wzdrygnięcie. Poczułem lekkie pchnięcie, po czym zaczął nas prowadzić do innego pomieszczenia. — Jednak...

Jakie „jednak"? Czyli jest jakieś „ale", które może stanowić dla mnie przeszkodę?

Ustawił mnie przed jakimś kociołkiem, a sam stanął po drugiej stronie, po czym sięgnął do tyłu po mieniący się pył, który wsypał do gara. Woda, która się w nim znajdowała, zmieniła swą barwę na fiolet z odrobiną magicznej poświaty. Po chwili dokończył swoje słowa, przez które mocno się zmartwiłem.

— Jednak magiczna kraina to miejsce elfów, którym ty nie jesteś. Do tego jesteś księciem i twoje zniknięcie czterdziestodniowe już spowodowało zmartwienie twoich rodziców, a co dopiero na zawsze? Myślałeś o tym?

— Dzięki tobie byłem niemal, jak elfy. To jest możliwe, żebym żył wśród nich. Nie chcę być księciem, a rodzice na pewno to zrozumieją. Nigdy nie czułem się dobrze w tej roli... — odparłem mimo wszystko smutny na myśl o mojej rodzinie.

Faktycznie zostawiłem ich na tak długi czas, co pewnie wywołało niemały chaos w królestwie. Przymknąłem oczy na kolejne słowa starca, bo wzbudziły one we mnie poczucie winy, które i tak mnie męczyło.

— Wyglądałeś tylko jak elf, ale nim nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz. Biedni Państwo Park...stracili swojego ukochanego syna, który miał być zastępcą tronu — otarł łzę z kącika oka i dodał miksturę do kociołka. — Myślałeś o nich?

— Mogę napisać do nich list z wyjaśnieniami. Myślę, że kwiat jest na tyle dużą zapłatą, byś mógł go im przekazać — czas wyjąć swojego asa z rękawa. — Wiem dobrze o twoim kłamstwie. Nie wspomniałeś, ile zdziałać może ta roślina. Dałeś mi wierzyć, iż mam zdobyć zwyczajny kwiat, a tak naprawdę zwiększy on twoją moc.

Niech nie próbuje mi mydlić oczu. Po prostu chciał się wymigać od spełnienia innego życzenia. Ten staruch był niezłym manipulantem, ale sam powiedział na pierwszym spotkaniu, że jestem bystry. Nie pozwolę na to, by mnie oszukał.

My little elf || SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz