24 - ból

110 9 3
                                    

Usłyszałem dźwięk muszli, która miała nas wybudzić jak co rano, jednak ja pragnąłem jeszcze chwilę się potulić do Hwy, więc wystawiłem dłoń do przodu, by się do niego przysunąć, jednak nic nie poczułem.

Pewnie w nocy się odwróciłem jakoś na drugi bok. Dlatego przekręciłem się na drugą stronę i znowu wystawiłem dłoń, jednak nic nie poczułem. Nic.

Otworzyłem na to zaspane oczy i odgarnąłem sobie z czoła włosy, które były chyba rozburzone na wszystkie strony. Podniosłem się do siadu i rozejrzałem dookoła, jednak nic nie dostrzegłem, więc wyszedłem z pęczka, wracając do swoich normalnych rozmiarów. Gdy stanąłem na nogach, kolana się pode mną załamały, przez co padłem na podłogę, a sam złapałem się za serce, które cholernie mocno mnie ścisnęło.

W moich oczach stanęły łzy, które samowolnie wypłynęły, a ja poczułem coś dziwnego. Coś jakbym... słabł?

Co jest grane?

— Hwa?! — krzyknąłem, bo coś czułem, że sam nie wstanę, ale nikt mi nie odpowiedział, a nawet nie słyszałem jego kroków. — Seonghwa?

Nadal nic.

Wziąłem głęboki wdech i złapałem się szafki, by się podnieść do góry, co wyszło mi ciężko i usłyszałem dźwięk muszli, jednak rozbrzmiał on dwa razy. Coś się stało. Zebrałem w sobie wszelkie siły, by pójść do wyjścia i już miałem wziąć swoją pelerynkę, jednak jej nie było. Tak samo jak Hwy w mieszkaniu. Co tu się dzieje?

Moja dłoń cały czas ściskała miejsce na mojej piersi, a ja wyszedłem z chatki, widząc, jak wszyscy wychodzą, by wyjść na dół na plac. Zszedłem powoli po schodach, a wtedy usłyszałem głos Yeonjuna, który dowodził swoim oddziałem, a teraz stał na samym środku, na podwyższeniu.

— Po porannym przeliczeniu kwiatów lilorosy, zauważyliśmy, że brakuje jednego. Sprawdzaliśmy to wielokrotnie, jednak za każdym razem wynik był ten sam, a to oznacza, że ludzie musieli tu być — to wywołało wśród widowni poruszenie, a ja cicho stęknąłem pod nosem, bo jeszcze mocniej mnie zabolało.

Do tego coraz ciężej mi się stało na nogach, a kiedy spojrzałem na swoją dłoń, zobaczyłem, że... jest zwykła. Nie błyszczała jak zwykle.

— Czy wszyscy są obecni? Nikogo nie brakuje? — odezwał się Yeonjun, a ja zacząłem czuć się coraz słabiej.

— Halo? Hong? Wszystko w porządku? — usłyszałem głos chyba Yuty, jednak nie byłem do końca pewny. Do tego nie zauważyłem go tu wcześniej, a jak przez mgłę poczułem dotyk na ramieniu. — Hong?

Nie potrafiłem się już trzymać na nogach, więc znowu upadłem na ziemię, a do moich uszu doszły dźwięki poruszenia.

— Pomocy! — ledwo co do mnie wszystko dochodziło, ale mniej więcej widziałem, co się dzieje, gdy wyostrzyłem wzrok.

Dostrzegłem, jak robi się w tłumie lekki tunel, a do mnie podbiegł Yeonjun, który od razu ułożył dłonie na moich policzkach, próbując mnie chyba obudzić.

— Hong? Co się dzieje? Jesteś bledszy... — nieco zacząłem odzyskiwać świadomość, jednak ciągle czułem to uciążliwe uściskanie w sercu, na co się skrzywiłem.

— Hwa... — szepnąłem słabo, a ten uniósł głowę, rozglądając się dookoła, jakby próbował znaleźć mojego ukochanego.

— Czy ktoś widział Park Seonghwę? Ktokolwiek?! — krzyczał, ale ludzie kiwali przecząco głowami, a ja przełknąłem ślinę.

— Nie ma... Nie ma Hwy — szepnąłem słabo i poczułem, jak moje oczy się przymykają zmęczone.

Czyżby ludzie wrócili po swojego elfa, którego wcześniej schwytali? Czy... czy to właśnie nasze połączenie mnie tak boli?

My little elf || SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz