19 - człowiekiem?

126 10 3
                                    

W głębi serca czułem przynależność do tego świata. Oczywiście chciałbym na chwilę wrócić do tego swojego, by pożegnać się z rodzicami. Chociaż jako elf mógłbym przeniknąć do świata ludzi.

Kolejne dni mijały nam niemal, jak te poprzednie. Tutaj panowała taka słodka, przyjemna rutyna, która mi odpowiadała. Z drugiej strony pojawiało się coraz więcej czułości między Hongiem, a mną, więc nie miałem na co narzekać. Potrafiliśmy się naprawdę długo całować, coraz odważniej dotykać i patrzeć na swoje nagie ciała z czystym zachwytem.

Jednak wypadał właśnie trzydziesty trzeci dzień od kiedy trafiłem do tego świata, a ja nawet nie znałem dokładnego położenia kwiatu. Na szczęście był tutaj w wiosce, jednak zacząłem się martwić o to, czy będę umiał go wykraść. Chyba pora nieco zadziałać w tej kwestii.

— Przejdziemy się po obiedzie na jakiś spacer? — zagadałem luźno, pomagając mu zrobić sałatkę. — Chyba jeszcze nie widziałem całej wioski, a uważam ją już za swój dom, więc chciałbym całą ją poznać.

Takim czymś nie wzbudzę w Hongu niepotrzebnych podejrzeń. Chciałem tylko popatrzeć, tak? Pozostanie kwestia podejścia do magicznego kwiatu, którego musiałem w ciągu tygodnia wykraść, by czarnoksiężnik spełnił moje życzenie.

— Skoro chcesz, to nie ma sprawy. Chętnie ci wszystko opowiem — powiedział i lekko się do mnie uśmiechnął. — Nakładaj do stołu.

Ucieszyłem się na jego zgodę, bo tylko w taki sposób mogę poznać położenie kwiatu. Już nie mogę tego odkładać w czasie. Nim się obejrzę minie czterdzieści dni. Zacząłem nakładać do stołu, jednak w trakcie posiłku nadal odczuwałem niemały stres. Co, jeśli Hong nie wskaże mi położenia mojej zapłaty dla czarnoksiężnika?

Po posiłku, jak zwykle razem sprzątnęliśmy ze stołu, a chwilę później już wychodziliśmy z domu, gdzie na zewnątrz Hong złapał moją dłoń, zaś drugą oplótł moje ramię, będąc naprawdę blisko.

— Tutaj są stoiska z wyrobami broni, ponieważ przez tę część miasta przechodzi wyjątkowo dużo wojowników - zaczął opowiadać, wskazując na budki, przy których kręciło się trochę elfów, przy okazji machając jakiejś elfce.

Tutaj właśnie wyrabiano między innymi łuki oraz strzały, których sam używałem.

— Tam dalej — odezwał się, gdy przeszliśmy kolejny kawałek drogi. — Jest polana tych kwiatów, o które się mnie pytałeś. Strażnicy strzegą ich przez cały dzień, chyba że mają właśnie się wymienić koło pierwszej, to nie, ale to jedynie chwila. Kwiaty są zbyt cenne na błędy.

Wiedziałem, że właśnie przy zmianie strażników będę miał okazję na to, by wykraść cenny elfi kwiat.

— Ale nie ma szans, by jakiś człowiek się tu dostał, a gdyby to się stało, to pewnie zostałby wypędzony, więc jesteśmy bezpieczni — dodał.

Taka prawda, że miał przy sobie jednego i właśnie zdradzał mu największe tajemnice. Jak źle by się poczuł, gdyby to doszło do jego świadomości? To ja naruszę to bezpieczeństwo, choć tak bardzo wierzył, że przy mnie nie musi się czegoś takiego obawiać.

— Tak, jesteśmy bezpieczni. Mamy naprawdę dobrych wojowników — musiałem mu potaknąć, żeby nigdy nie podejrzewał mnie o kradzież.

Zamyśliłem się na chwilę, więc ledwo zarejestrowałem to, że przeszliśmy dalej.

— Tam jest część, gdzie przebywają młode. Widziałeś kiedykolwiek elfie dzieci? — zapytał ze świecącymi oczkami i pociągnął mnie lekko za ramię. — Są przeurocze. Chodź.

My little elf || SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz