21 - domyśla się?

131 10 1
                                    

O poranku zostaliśmy na chwilę wybudzeni alarmem, co było dość brutalne, bo jednak potrzebowaliśmy o wiele więcej snu. Widziałem, jak przez mgłę, że Hong przykrywa sobie twarz poduszką, żeby odciąć się od dźwięków muszli, która rozbrzmiewała przez minutę. Potem po prostu się we mnie wtulił i kazał mi spać, co z radością uczyniłem.

Zasnąłem wtedy dość głęboko, zapewne przesypiając dobrą połowę dnia, ale kto by się przejmował? Byliśmy wymęczeni po upojnej, cholernie namiętnej nocy, gdzie nie byłem dla niego szczególnie delikatny. Jednak nam obojgu to odpowiadało.

W końcu zacząłem się przebudzać, czując, że chłopak jest mocno we mnie wtulony zupełnie tak, jak przy zasypianiu. Pewnie przez całą noc się nie rozdzielaliśmy, ale to nic dziwnego. Nasze ciała w końcu mocno do siebie lgnęły.

— Dzień dobry, słoneczko — wymruczałem, a ten uniósł główkę, więc zgadywałem, że już dłuższą chwilę nie śpi. — Jak się spało? I co najważniejsze, jak się czujesz?

Zacząłem przeczesywać mu włoski, na co przymknął oczka. Wyglądał teraz jeszcze piękniej w moich oczach. To przez tę noc? Przez to, jak bliscy się sobie staliśmy?

— Dzień dobry, Kochanie — odpowiedział dosyć cicho i oparł głowę na dłoni, by nie wbijać mi w pierś brody. — Spało się dobrze i czuję się... w porządku. Trochę mnie gardło boli i w sumie ciało też, ale jest do zniesienia.

Uśmiechnąłem się na jego słowa, nie przerywając głaskania go po głowie. Po chwili przeszedłem na uszka, bo bardzo miał je wrażliwe i tak słodko pomrukiwał przy ich dotykaniu.

— Cieszy mnie to. Dzisiaj sobie odpoczniesz mimo wszystko — powiedziałem łagodnie, ale z taką nutą w głosie, która mówiła, że nie przyjmuję odmowy.

— Wczoraj było... nieziemsko — powiedział, ciężko przy tym wzdychając, wyglądając na nieco rozmarzonego. — Nie mam pojęcia, skąd ty tak potrafisz i w ogóle jesteś w stanie tak robić, ale było idealnie.

Zastanowiłem się nad jego kolejnymi słowami, szukając jakiejś dobrej odpowiedzi. Sam nie wiedziałem, skąd to wszystko się we mnie brało.

— Nie wiem? To samo ze mnie wyszło — odpowiedziałem, patrząc w bok na płatki pęczka, w którym zawsze czułem się taki bezpieczny. — Tak właśnie na mnie działasz. Po prostu słuchałem swojego ciała, jego potrzeb i przede wszystkim chciałem, żeby właśnie było ci przyjemnie.

— A tobie? Było chyba przyjemnie, racja? — zapytał z nadzieją w głosie.

Czy on miał jakiekolwiek wątpliwości co do tego, że było mi z nim dobrze?

— Czułem się, jak w niebie przy tobie, kochanie — mimo wszystko odpowiedziałem, bo czasami był taki głupiutki. — Lepiej być nie mogło.

Nawet nie wyobrażałem sobie w snach tak ogromnej przyjemności. Dał mi swoje piękne ciało, które chciałem pieścić przez wiele godzin i już to przyniosłoby mi ogromną satysfakcję. Dla mnie to też przecież był pierwszy raz. Zanim poznałem Honga, żyłem w przekonaniu, że coś takiego przeżyję dopiero po ślubie z jakąś księżniczką lub szlachcianką. Wszystko było takie po prostu nierealne.

— Wstajemy powolutku? — spytałem po chwili, bo jednak musieliśmy się porządnie wymyć.

Trzeba się też kiedyś ruszyć, bo elfy raczej nie były leniwe. Wyciągnął się i cicho przy tym stęknął, zapewne czując niemały dyskomfort po naszej grzesznej nocy.

— Tak, wstajemy — mruknął. — Zrobię nam szybko śniadanie i się zbierzemy na kąpiel.

Zmarszczyłem brwi na jego słowa i patrzyłem, jak unosi się do siadu, dość mocno krzywiąc.

My little elf || SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz