*POV: Hongjoong*
Niech sobie sam tam robi śniadanie, śpi i funkcjonuje, skoro chce mnie tak „chronić". Najgorszy dzień w moim życiu...
Nie minęło dużo czasu, a pukałem w drzwi Felixa, który otworzył mi je po dłuższej chwili, jednak widząc mnie zapłakanego, na jego uśmiechniętej twarzy pojawiło się zmartwienie, równie szybko, co wcześniej uśmiech.
— Hong? Co ty tu- Co się stało? — zapytał, jednak ja nie umiałem nic powiedzieć, po prostu się rozpłakując na dobre, więc wciągnął mnie do chatki, gdzie padłem na ziemię zanosząc się płaczem.
Nawet nie miałem siły dojść do kanapy, rozumiecie to, jak bardzo jestem żałosny? Zwyczajnie padłem na drewnianą podłogę, klęcząc.
Chcę do Hwy... Chcę, by mnie przytulił, powiedział, że to żart i powiedział, że chce mnie pokochać, że chce zaryzykować i mnie nie zostawi. Chcę przy nim zasnąć i nie czuć, że właśnie zrujnował naszą szansę na szczęście, czy wspólną przyszłość.
Błagam...
༄༄༄
— Hong, proszę cię... Powiedz mi, co się stało — szepnął Felix, przytulając mnie na swojej sofie i przeczesywał mi powoli włoski, bylebym się uspokoił.
Płakałem cały czas, odkąd tylko tu przyszedłem, nie umiejąc się uspokoić, bo czułem się naprawdę koszmarnie. Myślałem, że przetrwam odrzucenie i ten ból, ale tak nie jest.
Przez cały ten czas nie powiedziałem Lixowi, co się stało, bo nie potrafiłem, jednak on cały czas spokojnie czekał, będąc niesamowicie cierpliwym.
— O-on... — zacząłem, ale mój głos się załamał w połowie przez płacz.
— Kto? Yuta? — pokręciłem głową, biorąc głęboki wdech, który nadal ciężko mi wychodził. Zupełnie jakby moje płuca zarosły jakimiś kolczastymi kwiatami, które wyrywają mi krtań, odbierając każdy wdech. — Hwa? — tutaj się bardziej rozpłakałem, więc ciężko westchnął. — Czyli trafiłem...
Przycisnął mnie bardziej do siebie i ucałował w czubek głowy, więc zamknąłem oczy, chcąc po prostu utonąć w tej żałosnej sytuacji i swoim żałosnym życiu, ale musiałem powiedzieć, o co chodzi, bo inaczej mi nie pomoże.
Powoli zacząłem mu mówić o tym, jak się zaczęliśmy zbliżać, jakie gesty pojawiły się między nami i jak za pomocą Yuty chciałem sprawdzić, czy coś dla niego znaczę.
— I co wyszło z tego testu? — zapytał cicho, jakby bał się, że bardziej się rozpłaczę od głośniejszego dźwięku.
— Martwił się o mnie, mówił, że chce dla mnie wszystkiego, co najlepsze, ale nie uważa, by Yuta był odpowiedni — powiedziałem słabo, bardziej się w niego wtapiając. — Powiedziałem mu, że to w nim się zakochuję. Że to jego chcę, ale już się gubię i-i...
— I co? Co powiedział? — cały czas próbował kontynuować rozmowę, bylebym się nie zaciął w połowie zdania, które przerwałby mi płacz. Obchodził się ze mną naprawdę delikatnie.
— Powiedział, że mnie chroni przed samym sobą. Że nie chce mnie zranić swoim późniejszym odejściem. Że chce mnie pokochać, ale nie może — pociągnąłem noskiem, przecierając policzki od słonych łez.
— Co? — odezwał się niezrozumiale i założę się, że zmarszczył brwi. — Jakim odejściem? Jakie chronić? Skoro chce cię pokochać, to przecież w momencie połączenia nie odejdzie.
— Mówiłem mu, że chcę tego, nawet jakby potem miał odejść, w co nie wierzę, a-ale on się upierał, więc wyszedłem — dokończyłem i zamknąłem oczy, pozwalając kolejnym łzom wypłynąć spod powiek.
— Jesteś pewny, że jesteście sobie przeznaczeni? Że to z nim powinieneś być połączony? — zapytał, lekko mnie od siebie odsuwając, by samemu przetrzeć mi twarzyczkę.
— Nigdy wcześniej takiego czegoś nie czułem. Ciągnie nas do siebie i... Jestem pewny, że to on — widziałem, jak się na chwilę zamyśla, więc sięgnąłem po chustę, by wydmuchać nos, który całkowicie mi się zatkał.
— Co za idiota — prychnął i przeczesał mi włosy. — Skoro sam jest świadom waszego połączenia, to czemu ci odmawia? Czemu muszę ci teraz wycierać łzy?
Czułem się słaby. Cholernie słaby, chociaż nie zostaliśmy połączeni. Do połączenia potrzebujemy tych obu słów, które będą szczere i prawdziwie, a to się nie stało, jednak czuję się, jakbym umierał od środka.
— Chcę do Hwy — szepnąłem słabo, znowu się rozpłakując, więc ułożył mnie na sofie, przykrywając plecionym kocem.
— Pójdź się prześpij, proszę — szepnął, jednak ja schowałem twarz w poduszce, bardziej płacząc, więc westchnął i zaczął przeczesywać mi włoski. — Hong...
Nie chciałem go słuchać. Chciałem do Hwy, chciałem, by mnie pokochał, ale to niemożliwe.
Jedyne co dalej pamiętam to to, że zasnąłem ze zmęczenia od płaczu. Mam dość...
༄༄༄
Minęły... 4 dni? Nie wiem. Nie mam pewności, bo miałem całkowicie zaburzony dzień.
W dzień płakałem, nie mając siły wstać, więc Felix pomagał mi jeść normalnie i jakoś funkcjonować, a w nocy... Też płakałem. Dopiero bardzo późno padałem z wymęczenia.
Miałem dość, bo najgorsze jest chyba to, że cały czas chciałem do niego pójść. Chcę go zobaczyć, znowu się w niego w tulić i... Być po prostu obok. Miałem ochotę go kochać bez względu na wszystko, ale nie mogłem.
Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się inaczej. Cały czas leżałem zmęczony i nie wiem... Czekałem na cud?
Był przy mnie Felix, który ciągle o mnie dbał, więc dziękowałem światu za postawienie tego piegowatego elfika na mojej drodze. Szykował właśnie jakieś jedzenie, a ja czułem jak bardzo głodny, a zarazem śpiący jestem, ale nagle usłyszeliśmy pukanie drzwi.
— Kogo niesie o tej porze? — usłyszałem głos Felka, który zostawił krojenie warzyw i wyszedł z kuchni, nadal trzymając w dłoniach nóż. — Zostań, ja zobaczę.
Mruknął, jakbym miał zamiar się ruszać i poszedł do drzwi, których stąd nie za bardzo widziałem. I tak nie miałem siły wstać.
Chyba najkrótszy rozdział w historii tego... wrzucę chyba dwa naraz. Byście mieli więcej ^^
CZYTASZ
My little elf || Seongjoong
FanfictionPark Seonghwa jest białym księciem pięknego królestwa, które słynie ze swojej dobroci i życzliwości, jednak w pewnym momencie zacznie czuć, że czegoś mu brakuje. Zwróci się z pomocą do czarnoksiężnika, który ma mu ukazać wizję przyszłości, jednak za...