Nie wiem, jak długo leżałem tak w przybrudzonej pelerynie, która jako jedyna została mi po Hongu. Służąca chciała mi pomóc z przebraniem się w czystą odzież, jednak ją odprawiłem. Nie miałem ochoty na żadne kąpiele i inne królewskie luksusy.
Chciałem, jak zawsze pójść nad rzekę, gdzie razem się kapaliśmy, ukradkiem na siebie spoglądając. Oboje byliśmy tak mocno sobą zawstydzeni, co zmieniło się dopiero pod koniec. Jednak on pozostał nadal taki niewinny oraz uroczy. Tak słodko się uśmiechał.
No właśnie, uśmiechał się. Czas przeszły. Teraz zapewne płakał i cierpiał z powodu rozłąki, co było wynikiem połączenia, którego ja nie mogłem poczuć. Jednak mimo tego również cierpiałem na tyle mocno, że nie chciało mi się żyć.
Nie miałem ochoty na to, by iść do rodziców i się wykłócać, bo i tak ponownie odeślą mnie do komnaty. Byłem tylko synem, który wykazał się nieposłuszeństwem, więc nie powiedzą niczego, co by dotyczyło magicznej krainy. Jednak oni na pewno coś ukrywali. Czułem to całym sobą.
— Chcę do ciebie wrócić, kochanie — wyszeptałem cicho, kiedy w komnacie zapadł zmrok.
Nie miałem nawet siły wstać, żeby zapalić jedną ze świec. Mrok był dla mnie chyba najodpowiedniejszy. Powinno mnie opuścić wszystko, co dobre.
— Chcę wrócić i powiedzieć ci całą prawdę — przy tych słowach tępo patrzyłem za witrażowe okno. — Czy pokochałbyś mnie takiego? Może na początku tak...teraz już chyba to niemożliwie.
Nie wiem, skąd nadal miałem w sobie tyle łez. Moja twarz nieprzerwanie była nimi obmywana.
— Jestem kłamcą, który nie zasługuje na twoją miłość — czy już wariowałem, mówiąc sam do siebie? — Ale ty tak samo nie zasługujesz na śmierć. Może mógłbyś mi wybaczyć?
Jak mam do niego wrócić? Wszystko przepadło, a ja będę musiał żyć z myślą, że to ja go zabiłem. Moja egoistyczna miłość, była nożem, który wbiłem mu w serce.
Musiałem na jakiś czas zapaść w dość niespokojny sen, z którego wybudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Usłyszałem kroki, a po chwili poczułem, jak ktoś siada na moim łóżku.
Uniosłem głowę i zobaczyłem ojca, który trzymał w dłoni podstawkę ze świecą. Na mój widok zmarszczył brwi, a w jego oczach odmalowało się szczerze zmartwienie. Po chwili ułożył dłoń na moim policzku, na co przymknąłem oczy. Chciałem od początku poczuć te ojcowskie zrozumienie.
— Co się z tobą dzieje, synu? — spytał cicho, na co westchnąłem cicho.
— Powiem wszystko, kiedy postanowicie powiedzieć mi prawdę. Wiem, że coś ukrywacie — spojrzałem błagalnie na króla, który na te słowa cofnął rękę.
— Naprawdę nie wiem, o czym mówisz — czyli nadal będą mnie okłamywać?
Chyba po kimś musiałem to mieć?
— Nie po to przeszedłem, synu — odezwał się po chwili, choć myślałem, że temat już zakończony.
Czego jeszcze ode mnie chcą? Nie chcą ze mną szczerze rozmawiać, to ja też nie będę.
— To po co? — spytałem słabo, pragnąc w duszy, żeby zostawił mnie samego.
— Tej nocy nasi strażnicy schwytali elfa...
Co?
Na te słowa od razu uniosłem się do siadu i spojrzałem na niego niespokojnie. To moja nadzieja! Inny elf mógłby mnie przecież wprowadzić do magicznej krainy i wróciłbym do Honga!
CZYTASZ
My little elf || Seongjoong
FanficPark Seonghwa jest białym księciem pięknego królestwa, które słynie ze swojej dobroci i życzliwości, jednak w pewnym momencie zacznie czuć, że czegoś mu brakuje. Zwróci się z pomocą do czarnoksiężnika, który ma mu ukazać wizję przyszłości, jednak za...