Byłem już tutaj całe trzydzieści sześć dni, więc zostało mi niewiele czasu na zdobycie kwiatu dla czarnoksiężnika. Stresowałem się tym coraz bardziej, jednak większość uwagi skupiałem na Hongu, którego z każdym dniem kochałem coraz mocniej. Jak można tak szybko obdarzyć kogoś na tyle silnym uczuciem, by być w stanie zrezygnować ze swojego dotychczasowego życia?
Chłopak wydawał się ostatnio jakoś zamyślony, jakby coś planował. Łapałem go na tym, że bardziej mnie obserwuje. Może się domyśla...? Nie, to nie to.
Ten poranek zaczął się, jak zwykle. Zbudziliśmy się w swoich objęciach, poszliśmy zjeść pyszne, lekkie śniadanie i potem zajęliśmy się codziennymi obowiązkami, które stały się dla mnie miłą rutyną. Tutaj pokochałem ciężką pracę, bo po niej czekał mnie spokojnie spędzany czas z Hongiem.
Jednak coś było inaczej niż zwykle. Kiedy on wrócił z pola, a ja z łucznictwa, zaczął się do mnie bardziej kleić i to przy zwykłym robieniu obiadu. Oczywiście mi to nie przeszkadzało. Może potrzebował więcej czułości?
Kiedy zjedliśmy, nadszedł czas kąpieli, na którą wybraliśmy się spokojnym spacerem. Jak zwykle patrzyłem z zachwytem na jego ciało, będące czystym pięknem. Wystarczyło, żeby kiwnął palcem, a zrobiłbym dla niego wszystko.
Mieliśmy drobną obsuwę czasową, więc z każdą chwilą kąpieli było tutaj coraz mniej elfów. Może pod koniec będziemy nawet sami? Jak zwykle stanąłem przy wodospadach, bo uwielbiałem, kiedy obmywały moje zmęczone po treningu ciało.
Usłyszałem, jak mój elfik do mnie podpływa tak, by być tuż za mną. Po chwili poczułem, jak delikatnie całuje mnie w kark, na co cicho westchnąłem. Objął mnie ramionami, zaczynając obsypywać moją szyję słodkimi pocałunkami. Niemal jęknąłem z zawodem, kiedy się ode mnie odsunął. Jednak ten chciał jedynie ustawić się do mnie przodem, po czym skierował do mnie niewinną prośbę.
— Obmyjesz mi kochanie plecki? — zapytał grzecznie.
— Oczywiście, słońce — mruknąłem i zacząłem myć mu plecy, które miały idealnie gładką skórę.
Stał przede mną tyłem i nim się zorientowałem, miałem jego pupę przy swoim kroczu. Kiedy skończyłem go obmywać, dość szczelnie do mnie przyległ, a ja w duchu cieszyłem się, że inni elfowie powoli znikają znad rzeki.
Sam się objął moimi rękoma, więc przez to znalazł się jeszcze bliżej. Westchnął cicho, mocniej się o mnie opierając, na co musiałem nieco zacisnąć zęby, byle nie odczuć podniecenia. Jego pośladki za bardzo dotykały tak czułego punktu, bym pozostał spokojny oraz opanowany.
— Uwielbiam bliskość z tobą. Pragnę jej chyba w każdej postaci, naprawdę.
— Też to uwielbiam — mruknąłem i ucałowałem go w szyję, co w obecnej pozycji miałem ułatwione.
Miałem wrażenie, że jeszcze bardziej się zbliża. Jakim cudem? Czy on właśnie próbował mnie jakoś pobudzić? Rozmawialiśmy o tym, że jak nadejdzie odpowiednia chwila... dlatego tak inaczej się zachowywał?
— Hmm, czy dobrze myślę, że ktoś tu ma ochotę na więcej bliskości? — wyszeptałem mu do uszka. — Oboje dobrze wiemy, jakiej.
— Możliwe — mruknął cicho.
Musnąłem czule jego delikatną skórę, patrząc kątem oka, jak z rzeki wychodzą ostatnie elfy.
— Chcesz wykorzystać to, że zaraz będziemy tu sami? — spytałem mimo wszystko cichutko.
— A nie lepiej szybciej wrócić do chatki? — zapytał, opierając głowę na mym ramieniu. — Będziesz mógł się mną nacieszyć i mnie lepiej poznać, a tutaj nie. Zresztą... nigdy nie mieliśmy tego rodzaju bliskości i szkoda tak zmarnować ten pierwszy raz.
CZYTASZ
My little elf || Seongjoong
FanfictionPark Seonghwa jest białym księciem pięknego królestwa, które słynie ze swojej dobroci i życzliwości, jednak w pewnym momencie zacznie czuć, że czegoś mu brakuje. Zwróci się z pomocą do czarnoksiężnika, który ma mu ukazać wizję przyszłości, jednak za...