👏Chapter V👏

1.7K 97 151
                                    

POV: Hyunjin
- Ej, a co ty taki zamyślony, Hwang? Masz kogoś na oku? - zapytał cicho Chan.

- Weź się odwal - powiedziałem żartobliwie.

- Koledze nie powiesz.. Jaki gbur z ciebie - rzekł z udawanym zawiedzeniem.

- No w sumie to tak, nazywa się Felix.. Jest taki delikatny i śliczny - odparłem rozmarzony.

- Weź bo za chwile ta twoja gejoza przejdzie na mnie. Czekaj- Jak wygląda? - dodał.

- Ma blond włosy i jest niski, ma babyface'a.

- Felix.. Felix.. TEN FELIX.

- Bangchan, ostatnie ostrzeżenie jeszcze raz się odezwiesz i dostaniesz uwagę! - krzyknęła pani od chemii.

- Dobra, zamknij się Chan. Pogadamy potem.

- Sam się zamknij.. - powiedział cicho.

*dźwięk dzwonek*

- W końcu - powiedziałem do siebie i zacząłem się pakować.

- Ej, ale serio.. Ja go skądś kojarze.

- Fajnie. Teraz jest inny problem na czasie. Jestem z nim umówiony na obiad.. Dasz jakieś porady czy coś

- A ty myślisz, że co ja jestem. Pani doradca? Zachowuj się normalnie i tyle. Nie odwal niczego dziwnego

Nagle poczułem dotyk na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem Felix'a.

- Hej Hyunjin - powiedział.

- To ten co mi o nim op-?

- Zamknij ryj za nim będzie za późno Chan, proszę - odparłem cicho do niego i odwróciłem się do Felix'a - Chodź, idziemy Lix.

Bangchan tyko się zaśmiał i puścił mi oko. Położyłem rękę na ramiona Felix'a na co ten spojrzał na mnie. Wyszliśmy ze szkoły i udaliśmy się w stronę mojego domu.

- Nie idziesz do siebie? - zapytał blondwłosy.

- Ahaha.. no tak. Jesteśmy sąsiadami przecież- - powiedziałem drapiąc się po karku.

- Jakim cudem? - ponownie zapytał.

- Nie wiem, Boga się zapytaj.. - zaśmiałem się.

- Ale- Ja nie wierzę.

- Ja też nie.

- Dobrze.. Nie ważne - odpowiedział lekko zirytowany.

Pożegnałem się z Felix'em i wszedłem do swojego domu. Zdjąłem buty i kurtkę. Pobiegłem na górę i wybrałem nowe ubrania. Wziąłem czarny golf, mocno prześwitującą krwisto czerwoną koszulę, ciemne i obcisłe jeansy. Poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic, aby trochę się odświeżyć po szkole. Wyszedłem z pod prysznica i wróciłem do swojego pokoju. Użyłem dezodorantu i ubrałem wcześniej przygotowane ciuchy. Psiknąłem się perfumem i wyszedłem z domu. Stwierdziłem, że pójdę do restauracji pieszo. Chciałem napisać do Felix'a, ale coś mnie tknęło i się powstrzymałem. Minąłem szkołę i udałem się w stronę miejsca w którym miałem spotkać się z młodszym. Usiadłem na ławce i poczekałem chwilę. Wszedłem do restauracji i znalazłem wolny stolik. Od razu podeszła do mnie kelnerka.

- Dzień dobry, podać coś panu? - odparła uśmiechnięta.

- Poproszę gorącą herbatę z cytryną. Jak nie jest dostępna to zwykłą czarną - odpowiedziałem.

- Rozumiem, do dziesięciu minut musi pan poczekać - dodała i odeszła żwawo.

Dosłownie za sekundkę, kobieta przyniosła mi herbatę. Wypiłem ją leniwie. Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem godzinę dokładnie 14:55. Może wezmę gumę, jeżeli coś... Skarciłem się w myślach i uśmiechnąłem się. Po jakimś czasie zacząłem trochę się stresować i wstałem z krzesła, by rozejrzeć się czy przypadkiem blondwłosy nie czeka na zewnątrz.

Nie powiem, to spotkanie było dla mnie ważne. W sumie każde spotkanie z nim jest dla mnie ważne. Mam nadzieję, że nie zapomniał.. Czekałem, czekałem, czekałem.. Patrzyłem jak wskazówki w moim zegarku poruszają się bardzo powolnie i leniwie. Gdy oczekiwałem przyjścia Felix'a czas wydłużał się i czułem jakbym siedział w tamtym miejscu już kilka godzin.

- Czeka pan na kogoś? - zapytała trochę zmartwiona kelnerka, ta która przyniosła mi gorący napój.

- W sumie już nie... - odparłem oschle, próbując się uśmiechać.

Zabrałem swoją skórzaną kurtkę i założyłem ją. Wyszedłem z lokalu i poszedłem smętnym krokiem do pobliskiego parku. Poczułem na twarzy kroplę wody. Spojrzałem w górę i ujrzałem ciemnoszare chmury centralnie nade mną. Westchnąłem tylko, ponieważ nie miałem zamiaru i ochoty wracać do domu.

Świetnie, ci idzie Hyunjin. Twoja sympatia cię właśnie wystawiła. Widzisz? Nikt cię nie chce. Pamiętasz słowa ojca? Nawet twoi rodzice. Jesteś beznadziejny. Okropny, samotny, nie do zniesienia. Lepiej weź się w końcu w garść.

Muszę przynajmniej udawać, że wszystko okej. W tej chwili czuję jedynie pustkę. Zaczęło lać, a ja szedłem dalej przed siebie. Czułem jak z oczu lecą mi gorzkie i słone łzy. W pewnym momencie zaczęło brakować mi już sił. Do wszystkiego. Nie miałem już siły iść, płakać, znosić, trwać, żyć... Upadłem na kolana i zacząłem ryczeć jak małe dziecko.

Bo nadal nim jesteś Hyunjin. WEŹ SIĘ KURWA W KOŃCU W GARŚĆ. PRZESTAŃ UDAWAĆ, ŻE MASZ PROBLEMY. NIE MASZ DEPRESJI. NIBY DLACZEGO? CO TAKIEGO CI WSZYSCY ZROBILI?! TO TWOJA WINA. TWOJA WINA. TWOJA WINA. TWOJA WINA.

Poczułem ukłucie w sercu i krzyknąłem na cały głos.

- DLACZEGO TAK MUSI BYĆ? DLACZEGO? Dlaczego? dlaczego.. - powoli zacząłem się usokajać i jak gdyby nigdy nic wstałem.

Zacząłem biec w stronę mojego domu. Dotarłem na miejsce po najwyżej dziesięciu lub piętnastu minutach. Nie wiem jakim cudem potrafiłem tak szybko biec, ale to chyba przez moje problemy psychiczne.

Naprawdę.. Ja. Już. Nie. Wytrzymuje.

Otworzyłem drzwi. Zauważyłem moją mamę i szybko poszedłem do swojego pokoju.

- HYUNJIN?!

Usłyszałem i zdałem sobie sprawę, że jak nie przyjdę do niej to będę mieć problem.

- Tak, mamo.. - odparłem cicho, patrząc na swoje ręce.

- Co się stało?! - powiedziała i dotknęła moich policzków.

- Nie mam ochoty teraz rozmawiać. Mogę iść do siebie? - zapytałem drżącym głosem i udałem się w stronę pokoju.

Usiadłem na łóżku i włączyłem na słuchawkach płytę zespołu Cigaretts After Sex. Położyłem się, wsłuchując w klimatyczny tekst. Po twarzy spłynęło mi kilka łez, lecz starałem się je zatrzymywać. Nie mogę jutro w szkole wyjść na jakiegoś depresyjnego nastolatka, który przepłakał całą noc, bo chłopak, którego lubi wystawił go. Poszedłem do łazienki i przemyłem moją twarz zimną wodą. Wziąłem gorący prysznic i usiadłem do biurka. Miałem do odrobienia koreański. Szybko wziąłem się za czytanie zadanego przez panią tekstu i napisałem długie streszczenie mojej lektury.

Czy to tak na mnie działa? Zawsze ciągnęło mnie do nauki, ale nie miałem pojęcia dlaczego. Przed chwilą leżałem cały zapłakany na łóżku, a teraz zachowuję się jak gdyby nigdy nic się nie stało i wszystko było ze mną okej. Może to dlatego.. Może to odciąga mnie od bolesnych zmartwień. Może dlatego jeszcze żyje... Może to jedyny powód, żeby żyć...

Wyrwałem się z moich dziwnych przemyśleń i ubrałem swoją piżamę. Dokończyłem czytać jedną z wcześniej zaczętych książek i stwierdziłem, że pójdę już do spania.

~ not into you ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz