📄Chapter XIII📄

1.3K 75 52
                                    


POV: Hyunjin
Była już środa kolejnego tygodnia. W ten dzień miała się odbyć olimpiada z matematyki. Wyszedłem już z domu i poszedłem dłuższą droga do szkoły. Musiałem wstać wcześniej niż normalnie, ale opłacało się. Przez całą trasę nie mogłem narzekać na złe widoki. Przechodziłem obok małego zamarźniętgo jeziorka, z daleka widziałem park, dodawał zimowej aury. Z resztą.. szystko było zamarźnięte, w końcu to już prawie zima. Było mi żal ludzi, którzy musieli odśnieżać właśnie samochód, albo stali w korku ze względu na śnieg. Gdy już znalazłem się przed szkołą, powiedziałem krótkie "powodzenia" do siebie i wszedłem do środka. Na korytarzu widniały plakaty i różne wstęgi bądź balony nawiązujące to olimpiad, jak i do samej zimy. Przytulnego kimatu dodawały małe ostrokrzewy rozwieszone po całej szkole. Poszedłem w stronę sali w której miał się odbyć mój egzamin.

Usiadłem w ławce. Czekałem jeszcze kilka minut, zanim pani pilnująca nas wytłumaczyła nam jak zakodować test i wszystkie zasady. Po chwili zacząłem pisać. Nie miałem wątpliwości w żadnym zadaniu. Wyszedłem trzydzieści minut przed czasem. Jako, że pisałem bardzo ważny test, byłem zwolniony z wszystkich zajęć w tym dniu. Skierowałem się do swojego domu i zacząlem iść. Myślałem o balu. Znowu nie mam pary. Cóż.. Już chyba taki mój los. Znajduje przelotne miłości, a jedyne na czym ludziom zależy w byciu ze mną jest seks. I pomyśleć, że byłem nieletni.. Ahh, dałem się tak wykorzystywać ludziom. Jest mi teraz po części wstyd, ale jednak to chyba mnie jakoś. ukształtowalo... To mnie czegoś nauczyło, teraz wiem by nie ufać ludziom bezgranicznie. Aby nie być łapczywym, zapatrzonym w siebie, przesadnie troskliwym, denerwującym...

Dotarłem do domu i zjadłem na obiad odgrzany makaron Pesto. Wyniosłem brudny talerz do kuchni, następnie poszedłem do swojego pokoju. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Leżałem bezczynnie na łóżku. Tak jakby nagle cały świat się zawalił, ale co takiego tragicznego się stało? Przecież wszystko okej, prawda? To wszystko moja wina.. Wszystko. Samotność, depresja, wystawienie mnie, porzucenie, brak zrozumienia, załamanie. Wszystko wisi na cienkiej - już bardzo starej i wykończonej - nitce, która kiedyś się zarwie po ciężarem problemów. Tylko wtedy już nie będzie ratunku. Na zawsze mnie nie będzie, już nigdy nikt mnie nie odzyska.. nie mówiąc o tym, że pewnie dziękowaliby mi na pogrzebie za to, że to zrobiłem.. Czułem się pusty w środku. Jak pusta puszka, wypruta z emocji. Tak jakby nigdy nic się nie wydarzyło, jakby nagle wszystko się odnowiło.. narodziło na nowo? To nie tak, ja wszystko pamiętałem z mojego życia, ale te wspomnienia na mnie nie działały. Jakbym dawno zapomniał jakie były bolesne.. Przynajmniej gdybym czuł cokolwiek.., ale ja nic nie potrafię czuć. Jedyne co mogę mieć to załamanie nerwowe. Moja mama niby się przejmuje, ale jak przychodzi co do czego to powodu przez, który to wszystko się zaczęło nie chce wyeliminować i woli nadal wygłaszać swoje - nie zawsze słuszne - racje.

Przez cały czas wpatrywałem się w sufit, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Wpadłem na pomysł robienia kolejnych zadań. Usiadłem przy biurku i wyjąłem moje wszystkie książki od koreańskiego. Wybrałem repetytorium i powiedziałem do siebie No, czas najwyższy polubić to coś. Wziąłem swój ulubiony długopis i zacząłem rozwiązywać ćwiczenia. Musiałem też napisać wypracowanie na około dwieście słów co w pełni mnie wciągnęło. Nikt nie mógłby mnie już wtedy odciagnąć od książek. Zrobiłem pierwszy test, potem zabrałem się za kolejny, aż dotarłem do zrobienia pięciu. Sprawdziłem godzinę.

20:00

Zszedłem na dół i wyjąłem z szafki w kuchni, jakieś wafle ryżowe. Kolacje wziąłem ze sobą i powróciłem do nauki. Znalazłem tam ciekawy motyw wypracowania. Zagłębiłem się w informacje z internetu, co z resztą pomogło mi wykonać ostatnie i decydujące zadanie - rozprawka albo opowiadanie. Wybrałem opowiadanie i zacząłem pisać, ta praca wyjątkowo zajęła mi czterdzieści minut. Byłem naprawdę wykończony.

Wziąłem piżamę i udałem się do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Nałożyłem nawilżający szampon na włosy i unyłem się mydłem o zapachu wiśni. Spłukałem z siebie pianę, wyszedłem z prysznica i wytarłem się ręcznikiem. Założyłem moja piżamę i spiąłem włosy. Położyłem się na łóżku, rozmyślałem. Nie wiedziałem nawet o czym myśleć. Nie miałem pomysłu jak przetrwać kolejny dzień. Jak przeżyć ten bal? Założę się sam ze sobą, że nie obejdzie się bez płaczu. Przykryłem się szczelnie kołdrą i próbowałem zasnąć.

POV: Felix
Dzień w szkole minął mi normalnie. Nie zauważyłem Hyunjin'a niestety.. Chciałem mu podziękować za radę w sprawie balu. Wróciłem ze szkoły i usmażyłem pyszne kotlety z piersi kurczaka. Zjadłem posiłek i poszedłem do swojego pokoju. Odrobiłem wszystkie dzisiejsze lekcje i spakowałem się do szkoły. Na mojej twarzy malował się promienisty uśmiech, byłem naprawdę szczęśliwy. Jisoo zgodziła się pójść ze mną na bal i będziemy razem tańczyć i.. i dużo więcej. Poczułem jak zaczynam lubić życie. Zawsze byłem typem samotnika, a teraz? Czuję jakbym odżył, jakby był nowonarodzonym dzieckiem, które dopiero co poznaje świat. W mgnieniu oka minęło kilka godzin, była już noc, więc szybko się umyłem i położyłem do spania. Pomyślałem jeszcze o Jisoo i zasnąłem spokojnie.



kolejny rozdział dzisiaj, bo muszę wynagrodzić moje poprzednie spóźnienia <33

~ not into you ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz