🍄Chapter II🍄

2.4K 123 288
                                    

POV: Felix
Nastał czas przerwy obiadowej. Nie chciałem już na samym począku szkoły budować sobie reputacji zwykłego egoistycznego dupka, który odmawia oprowadzenia po szkole, dlatego też, zacząłem chodzić po szkole w poszukiwaniu..  Hyunjin'a? Chyba tak miał na imię.. Szedłem korytarzem gdy nagle na kogoś wpadłem.

- Jezu.. - mruknął po nosem. - Przepraszam.. Chociaż ty też mogłabyś uważać jak chodzi - powiedziałem patrząc w stronę okna, a nie na osobę na którą wpadłem.

- Wyglądam jak dziewczyna? - odezwał się czarnowłosy chłopak przerywając mi.

- Nie zauważyłem że to ty... Co chciałeś mi pokazać? - odparłem wprost.

- Czemu jesteś taki niemiły dla mnie?- powiedział dociekliwie wysoki.

- Człowieku, sam mnie zaczepiłeś, a teraz czegoś ode mnie oczekujesz. Zamknij się. Po prostu mnie zostaw, nikt cię nie potrzebuje tutaj, a z pewnością ja - odpowiedziałem podnosząc lekko głos, po chwili cicho parsknąłem śmiechem.

- Myślałem, że.. z resztą już nie ważne, jak nie chcesz to nie musisz. Do niczego cię nie zmuszam. Miłego dnia - odpowiedział z uśmiechem na twarzy.

Nagle zobaczyłem pewną rzecz na jego rękach. Z rękawów wystawał jakiś biały materiał. To było po prostu dziwne,.. kto nosi pod takimi grubymi ubraniami kolejną warstwę.. białego?Czarne ubrania i biała podkoszulka, czy co to tam było. Dziwne...

POV: Hyunjin
To nie jest tak, że mi zależy. Ja poprostu chciałem być miły, ale widocznie nie potrzebuje takiego śmiecia jak ja. No cóż.. Wolę po prostu być sam, niż otaczać się fałszywymi ludźmi.. chociaż lepsze to, niż nic, prawda?

- EJ CZEKAJ! - krzyknął młodszy.

Nie zwracałem uwagi na to wszystko. Skierowałem się w stronę łazienki, gdy ktoś pociągnął mnie za kurtkę.

- Coś się stało?- powiedziałem, próbując zetrzeć z policzków łzy.

- Coś ci ten, wystaje z rękawów chyba.. - podrapał się po karku - Podciągnij lepiej, dziwnie to wygląda czy coś - odparł.

Poczułem jak coś ukłuło mnie w serce i chyba zemdlałem..

Co jest ze mną nie tak? Naprawdę tak bardzo odpycham każdego od siebie? Czemu nie mogę znaleźć kogoś dobrego dla mnie?.. Czemu..? Nienawidzę siebie tak bardzo, CZEMU?! CZEMU TO WSZYSTKO MUSI TAK WYGLĄDAĆ? Mam dobre oceny, wiele wygranych konkursów, "kochających" (moją dobrą reputację) rodziców, moje życie nie może wyglądać normalnie? Zwykłe myślenie? Dni bez cięcia się i myślenia o śmierci? Bycie szczęśliwym? To widocznie nie dla mnie. Bogowie lub los zadecydował o tym, że właśnie ten dokładnie Hwang Hyunjin będzie mieć depresję i brak chęci do życia, gówniane życie i niepomocnego ojca!

Obudziłem się w szpitalu. Spanikowałem. Rodzice się dowiedzieli. Zawołałem szybko pielęgniarkę.

- Proszę pani. Czy byli moi rodzice? - zapytałem.

- Tak, chciałbyś o tym wszystkim porozmawiać? - powiedziała.

- Jasne, co u pani? - rzekłem z udawanym uśmiechem.

- Nie - zaśmiała się - o tobie i tym co zobaczyłam. Masz szczęście, że to ja - odparła pielęgniarka

Wiedziałem, że coś jest z nią nie tak. To spojrzenie. Ton głosy czy może nieprzyjemny wyraz twarzy albo.. odpychający ubiór? Sam nie wiem.

- Słucham? - zapytałem zdziwiony.

- Widziałam - wskazała na moje przedramiona na których nie było już bandaży.. - blizny te stare, jak i te świeże. Naprawdę nie chcesz, żeby się dowiedzieli prawda? - powiedziała

- Jestem na to obojętny. Przecież i tak czy tak na mnie nakrzyczą, wyzwą od sierot i innych beznadziejnych. Przyzwyczaiłem się, a teraz przepraszam, nie mam ochoty rozmawiać - powiedziałem zmęczony.

- Jak chcesz. Chciałam pójść na układ, ale nic z tego. Miłego dnia! - powiedziała wyraźnie zdenerwowana.

Wyjątkowo mi się nie podobała. Coś po prostu było z nią nie tak. Mam nadzieję  że już nigdy jej nie spotkam, szczególnie w obecności rodziców. Ułożyłem się wygodniej i próbowałem zasnąć gdy nagle ktoś wszedł do mojej sali. W ogóle nie spodziewałem się jego..

"CO TU DO CHOLERY ROBI FELIX?" - pomyślałem.

- Co się stało Felix? - powiedziałem jeszcze bardziej smutny.

- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. Jesteś wartościowy i serio nie chciałem tego mówić - rzekł.

- Nie dolewaj oliwy do ognia. Jak nie chcesz to nie, wiesz co. Najlepiej to się do mnie w ogóle nie odzywaj, bo to pogorszy sprawę. Lubię cię, ale ty mnie nie. Jak zmienisz zdanie to.. z resztą pewnie nie zmienisz. Miłego dnia życzę! - odparłem ukrywając łzy i czekałem aż wyjdzie.

- Nigdzie nie idę. Pokaż ręcę - powiedział.

- Nie - odpowiedziałem.

- Tak - wykłócaliśmy się.

- NIE!

- Nie licytuj się, sam sprawdzę - rzekł po czym szarpnął moją rękę i zobaczył świeże rany - Nie zostawię cię. NIE W TAKIM STANIE! HYUNJIN, CO TY MASZ W GŁOWIE?

- Bardzo wiele złych rzeczy, a teraz idź już, proszę.. - powiedziałem ze łzami w oczach

- Przepraszam, że cały czas krzyczę.. Mogę cię przytulić? - zapytał niepewnie

- Nie wiem.. - dodałem rozdrażniony.

Blondwłosy przytulił mnie i jakoś mi ulżyło. Jego uścisk mi pomógł. Uleczył. Poczułem, że go potrzebuje. Jakby nagle wszystkie problemy zniknęły. Całe serce odbudowało. Chciałem się z nim zaprzyjaźnić.

~ not into you ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz