happy, free, confused and lonely at the same time
Do: Nina
O siódmej w Golden Bow. Ubierz coś ładnego.
Od: Nina
Uhm… to najdroższa restauracja w LA… nie pomyliłeś się?
Do: Nina
I co w związku z tym, że najdroższa? O siódmej w Golden Bow. Nie spóźnij się
Calum z rozbawieniem obserwował jak blondyn próbuje znaleźć coś jednocześnie eleganckiego, ale równocześnie niepretensjonalnego w swojej szafie. Byłoby to dużo prostsze, gdyby nie znajdowały się w niej jedynie dopasowane jeansy (oczywiście czarne) i koszulki z logami zespołów. A fakt, że Calum rozłożył się na jego łóżku i odrzucał każdą możliwość, sprawiał, że czuł się jeszcze gorzej.
- Co z tą czarno-białą koszulą? Nie będziesz w niej wyglądał jak kompletna pokraka, jakby w jakikolwiek sposób ci zależało.
Luke prychnął, słysząc uszczypliwą uwagę Hooda. Przyjaciel zachowywał się, jakby przynajmniej biegał dookoła pokoju, machając ramionami i za wszelką cenę szukając jakiegokolwiek skrawka materiału, który byłby akceptowalny. A przecież tak nie było. Skoro miał grać, musiał być wiarygodny. Nina nie wyglądała na kolejną naiwniaczkę, która poleciałaby na czułe słówka, czy też kilka pocałunków. Jeśli miał wygrać zakład, a taki był plan, musiał się poświęcić.
- Myślisz, że to przejdzie?
- Najwyżej cię wywalą, a twoja dziewczyna będzie miała ubaw po pachy i to na dodatek za darmo.
Wywrócił teatralnie oczami, ponownie odwracając się w stronę szafy. A więc czarno-biała koszula…
Gdzie była stylistka, kiedy była tak naprawdę potrzebna?
Nina wprowadzała ostatnie poprawki w makijażu – kiedy uznała, że kreski są idealnie równe, a czarny cień znajdował się tam, gdzie powinien doszła do wniosku, że może wyjść z łazienki. Wciąż pozostało jej dwadzieścia minut do wyjścia, a wyjątkowo wyrobiła się w krótkim przedziale czasowym.
- Cholera jasna, Carter. – Słowa zaskoczonej Peyton i odgłos tłuczonego szkła były pierwszym, które usłyszała po wyjściu z niewielkiego pomieszczenia. Przyjaciółka wpatrywała się w nią szeroko rozdziawionymi ustami, nie wierząc własnym oczom – krótka spódniczka, w połączeniu z ażurowym topem i skórzaną kamizelką dawały zabójczy efekt. Oczywiście Nina nie byłaby sobą, gdyby nie umalowała ust krwiście czerwoną szminką, a oczu nie podkreśliła czarnym cieniem. – Współczuję temu chłopakowi. Z całego serca i serdecznie. Jeśli nie padnie na zawał… to co innego mu padnie. Módl się, żeby kabiny w łazience były duże…
- PEYTON!
Luke pojawił się w restauracji dziesięć minut wcześniej i chyba nigdy nie był tak znudzony w całym dziewiętnastoletnim życiu. Dwukrotnie przestudiował kartę dań, zdążył wypić dwie szklanki wody, a Nina wciąż się nie pojawiała. Kiedy zegarek wybił dziewięć po siódmej zaczynał się zastanawiać, czy blondynka nie postanowiła się rozmyślić w ostatniej chwili.
Ale w końcu się pojawiła – z towarzyszącym stukotem wysokich butów, emanując pewnością siebie. Uśmiech od ucha do ucha oczarował nie tylko kelnera, który od razu do niej doskoczył, by służyć pomocną dłonią, ale także samego Hemmingsa. Wyglądała olśniewająco i przez dłuższą chwilę nie mógł oderwać wzroku – nawet kiedy zasiadła naprzeciwko i wywróciła teatralnie oczyma.
- Bądź poważny, chociaż na chwilę – wymamrotała, zakładając za ucho niesforny kosmyk.
- Ależ jestem poważny, Nino. Bardziej będę jedynie w grobie.
Blondynka wywróciła teatralnie oczyma i zabrała się do przeglądania karty dań. Nie przywykłszy do jedzenia w wykwintnych restauracjach, widząc ceny sięgające kilku setek dolarów otworzyła szeroko oczy i szukała czegoś, czego nazwa podpowiedziałaby z czego dana potrawa się składa. Bezskutecznie.
- Wyjście na pizzę byłoby dużo rozsądniejsze – wymamrotał Hemmings, z niemalże tak samo zorientowaną miną jak ona.
- Nie mów… Naprawdę na to wpadłeś?
- Chodź – rzucił, podnosząc się z miejsca. Nina po drodze posłała całusa uroczemu kelnerowi, który prawdopodobnie liczył przynajmniej na numer telefonu. - Znam świetną pizzerię, całkiem niedaleko.
- Co masz na myśli, mówiąc całkiem niedaleko? – spytała niepewnie, najpierw spoglądając na niego, a później na bardzo wysokie buty. Przegryzła dolną wargę, wiedząc, że za długo w nich nie wytrzyma…
- Daj spokój, Nina. To naprawdę nie jest tak daleko.
Pociągnął ją delikatnie za nadgarstek i dopasowując swoje tempo do stukotu jej szpilek powoli przemierzali zatłoczoną uliczkę. Modlił się jedynie, żeby nikt nie postanowił go zaczepić, ewentualnie poprosić o zdjęcie. Oczywiście w Los Angeles to równało się niemalże z zerem, bo zawsze na drodze stanęła jakaś dziewczynka w przedziale osiem-czternaście. Tym razem nie było inaczej, a on musiał z politowaniem uśmiechać się do zdjęcia i znosić podejrzliwe spojrzenie Niny. Przynajmniej dziewczynka była uradowana i poleciała do swojej rodzicielki z radością.
- Zechcesz to wyjaśnić?
- Nie wiem, czy chcesz tego słuchać…
Nina uśmiechnęła się pod nosem i szturchnęła w ramię, żeby zachęcić do mówienia. Wbrew pozorom lubiła, kiedy mówił. A jeszcze bardziej lubiła, kiedy się uśmiechał, przegryzając dolną wargę. Ale to była dygresja na zupełnie inną historię. Ku jej zaskoczeniu, Luke zaczął mówić – opowiedział o zespole, o sukcesie, którym odnieśli. I w końcu się przedstawił.
- To tylko zespół, wiesz? To nic nie zmienia… - wzruszyła ramionami, uśmiechając się pod nosem.
Dotarli do pizzerii zanim stopy Carter odmówiły posłuszeństwa – znaleźli miejsce z dala od ciekawskich spojrzeń i zamówili największą pizzę, jaką serwowali. W atmosferze żartów, miłej rozmowy mijały kolejne godziny, a nim się spostrzegli ogromny krążek zniknął, a pizzeria opustoszała. Wcale im się nie śpieszyło do zakończenia spotkania, wręcz przeciwnie – bawili się wybornie, a Nina musiała przyznać, że Hemmings wcale nie był taki zły. I na swój sposób był całkiem uroczy.
- Moje nogi nie wytrzymają ani sekundy dłużej w tych butach – jęknęła, kiedy kelnerka w końcu ‘grzecznie’ ich wyprosiła.
Nie spodziewała się, że wyląduje na plecach Hemmingsa, nie spodziewała się, że dotrą do pierwszego, lepszego hotelu (och, nie oszukujmy się – tego się akurat spodziewała). Nie sądziła, że ta noc będzie się różnić od poprzednich. Nie wiedziała, że jej szyja zostanie obdarowana milionem słodkich pocałunków, a usta chłopaka będą szeptać do ucha, co zamierza z nią zrobić.
Luke nie potrafił wyjaśnić, co Nina z nim robiła – powoli owijała wokół małego palca, czarowała uśmiechem, subtelnymi pocałunkami wzdłuż linii szczęki. Nie zauważył nawet śladów szminki, które zostawiała.
Oboje mieli tylko nadzieję, że to nie tak wygląda zakochiwanie się.
a.n/ rozdział sponsorowany przez american oxygen od rihanny
![](https://img.wattpad.com/cover/33304318-288-k352929.jpg)
CZYTASZ
exposed / lrh
Fiksi Penggemarpadła ofiarą zakładu, jednak żaden z nich nie wiedział, że ten zakład obróci się przeciwko nim. © niezgodna 2015