Ignorowała połączenia od Hemmingsa przez cały dzień – nie odpowiadała na kolejne zostawiane przez niego wiadomości, nie odpisywała na smsy. Musiała w ciszy i spokoju ducha przemyśleć sytuację, w którą, chcąc nie chcąc, się wpakowała. Tym razem musiała się skonfrontować z jego przeszłością. I nie wiedziała, czy to aby na pewno była na to gotowa.
W biurze pojawiła się na długo przed czasem, ku zaskoczeniu Jillian – niemalże wylała kawę na brązową wykładzinę, kiedy zobaczyła Ninę w ogromnej koszuli w kratę, która bynajmniej nie należała do niej, a zazwyczaj nieopanowane włosy spięte zostały w wysokiego koka, z którego wymykało się kilka kosmyków.
To był początek jej końca.
- Ktoś umarł?
Blondynka prychnęła, poprawiając rękawy. Skylar zapowiedziała się na jedenastą, dlatego miała jeszcze sporo czasu, by wypić kawę, po raz kolejny sprawdzić zapisane pytania i zastanowić się nad jej celem w życiu.
- Nie musisz tego robić, wiesz o tym – wymamrotała Jillian, zajmując miejsce obok. – Dough i tak da ci list polecający. Odwaliłaś kawał dobrej roboty, Nina. Nie rób nic wbrew sobie.
- Wiesz, Jill. Jeśli chcę być dobrą dziennikarką muszę się wyzbyć skrupułów. I nie bawić się w miłostki. Nie mogę się rozpraszać – westchnęła ciężko, obejmując kubek dłońmi. Nieustannie rosnący mętlik w głowie wcale nie ułatwiał całej sprawy.
Jillian widziała, jak ciężko jej było. Jak walczyła każdego dnia, zdając Doughowi dobre artykuły, a które nie przechodziły do ostatecznego składania czasopisma. Konsekwencje wybrania sobie tego rodzaju zawodu przyszły z czasem, ale także uderzyły w nią niczym rozpędzony pociąg. Bo do cholery czemu jej nikt nie poinformował, że pisanie dobrych artykułów wiązało się z poświęceniem całego życia prywatnego, na które widocznie nie była gotowa.
- Musisz iść. Nie daj jej czekać – mruknęła Jillian, wracając do swojego miejsca pracy. Okładka była gotowa w niemalże stu procentach. Potrzebowała jedynie tytułu głównego artykułu. Nina miała pole do popisu.
Dotarła do pomieszczenia, w którym czekała już niewysoka szatynka – kiedy dostrzegła dziennikarkę uśmiechnęła się pod nosem i podniosła z wygodnego krzesła, obitego czarną skórą. Dough dbał aby wystrój ich biurowca wciąż pozostawał profesjonalny niczym w magazynach najwyższego lotu. Wieloletni staż w Vouge'u wyrobił w nim wiele cech, które Nina skrycie podziwiała. Szczególnie jego bezwzględność.
- Witaj, Skylar. Nazywam się Avalon Carter. Jillian raczyła mnie poinformować, że chcesz się ze mną widzieć. – Żeby wyjść na profesjonalistkę zajrzała do swoich improwizowanych notatek. – Stwierdziła, że masz mi do przekazania coś, co mogłoby posłużyć jako materiał do mojego najbliższego artykułu.
Skylar wyglądała na zbyt pewną siebie – każdy gest, uśmiech na twarzy i wyzywające spojrzenie wręcz krzyczały, że historia, którą ma do przekazania jest sporo warta. Spoglądając prawdzie w oczy historie takich osób zazwyczaj nie były warte złamanego grosza, a ona spędzała długie godziny nad ich edycją, żeby wydobyć z nich cokolwiek. Zajęcia w Stanford wiele ją nauczyły. I tym razem miała nadzieję wykorzystać całą wiedzę, którą posiadła podczas tych dwóch lat.
Zaparzyła dwie herbaty i z cichym westchnieniem usiadła za biurkiem. Bałagan, który zawsze panował w jej notatkach tym razem doskwierał jej jeszcze bardziej, ale zignorowała notatki i wbiła spojrzenie czekoladowych oczu w uśmiechniętą postać.
- Zacznij, proszę, od przedstawienia się i przejdź do początku historii. Bez owijania w bawełnę i zbędnych szczegółów. Bez ubarwiania i niepotrzebnych kłamstw. Przedstaw mi swoją historię taką, jaka była.
Dowiedziała się, że Skylar była studentką biotechnologii, Hemmingsa spotkała na jednej z imprez w klubie i jakimś cudem bardzo się do siebie zbliżyli. Początkowo nie miała pojęcia, kim był, a on postanowił utrzymywać to w tajemnicy. Pierwsze kilka miesięcy, które spędzili razem były nazwane przez Skylar najlepszymi miesiącami jej życia. Zabrał ją na plażę, żeby obserwować spadające gwiazdy, spotykali się niemalże codziennie. Zakochała się bez pamięci. Cóż, kto by się nie zakochał... Wtedy odkryła ciemne strony ich związku – podczas długiej rozłąki okazało się, że ją zdradził. I to nie raz. Podobno przelotne romanse były u niego na porządku dziennym. Wytrzymała z nim rok, chciała mu jeszcze wybaczyć, uwierzyć, że w końcu będzie dobrze. A Hemmings okazał się jedynie nieczułym dupkiem, niezdolnym do jakiegokolwiek poświęcenia.
Nina słuchała tej historii i miała wrażenie, że obie poznały zupełnie inną osobę. Luke, którego znała wcale taki nie był – och, ileż to poświęcił, kiedy zadzwoniła do niego z prośbą o pomoc. Przyjechał dla niej na drugi koniec miasta, żeby ją odnaleźć. Niejednokrotnie zawahała się spisując słowa Skylar. I tu tkwił pies pogrzebany – nie potrafiła być dobrą dziennikarką. Jej matka miała rację.
- Spotykasz się z nim – stwierdziła nagle. Niby od niechcenia, uśmiechając się leniwie. W jej czekoladowych oczach błysnęła iskierka rozbawienia.
- Co? Nie spotykam się z nim.
- Avalon, nie oszukasz mnie. Widzę to w twoich ruchach. Przegryzasz wargę za każdym razem, kiedy mówię o nim coś złego, wahasz się z zapisywaniem moich odpowiedzi i założyłabym się, że większość z nich zostałaby przerobiona. Możesz zaprzeczać. Swoją drogą to śmieszne, skąd możesz mieć pewność, że nie zadzwonię do niego w przeciągu dwudziestu minut i nie przekażę wszystkiego, co tutaj się działo.
- Nie uwierzyłby ci. Wciąż ma ci za złe, że go zostawiłaś.
Skylar zaśmiała się sucho. Jakoś nie mogła uwierzyć w słowa, jakoby Luke miałby mieć jej to za złe. Raczej stwierdziłaby, że był 'szczęśliwy' i 'pozbawiony zbędnego ciężaru'. Luke nigdy jej nie kochał, a przynajmniej nigdy nie sprawiał takiego wrażenia.
- Wiesz, Avalon... Już nawet nie poproszę, żeby to zostało między nami. Może i zgrywa takie wrażenie, ale prawdą jest, że byłam mu kulą u nogi. Ileż to razy łapałam go na wychodzeniu z przyjaciółmi... Nie zliczę ileż to razy przychodził pod moje drzwi, błagając o wybaczenie z kobiecą szminką na szyi. Wytrzymałam rok. O rok za dużo. – Gorzki uśmiech rozpostarł się na jej wargach, kiedy podniosła się ze swojego miejsca. – Dobrze ci radzę, nie zakochuj się. To będzie najlepsze, co będziesz mogła uczynić dla samej siebie. Nie pozwól sobie na to samo piekło.
Ruszyła w stronę wyjścia wraz z stukotem szpilek o marmurową posadzkę, pozostawiając Ninę zdezorientowaną, a także niepewną, czy cała ta zabawa była warta ryzyka. Bo w końcu kim był Luke Hemmings? Czy był tym, którego poznała, a może jednak tym z opowieści Skylar?
a.n/ długo kazałam wam czekać. wybaczcie. swoją drogą naprawdę byłoby mi miło, gdybyście zostawiali po sobie jakiś komentarz, co byście zmienili, a może coś odnośnie fabuły i bohaterów. to naprawdę motywuje do dalszego pisania. :') następny rozdział może pojawić się w podobnym odstępie czasowym ze względu na kilka czynników, które nie są zależne ode mnie. zawsze możecie napisać do mnie na twitterze (tarngaryen) - zawsze chętnie odpowiem na wasze pytania. stay tuned x
CZYTASZ
exposed / lrh
Fanficpadła ofiarą zakładu, jednak żaden z nich nie wiedział, że ten zakład obróci się przeciwko nim. © niezgodna 2015