dwudziesty pierwszy

3K 318 35
                                        

it'll leave you breathless or with a nasty scar


Nina dotarła do mieszkania z dłoniami zaciśniętymi w pięści, łzami na policzkach i kompletnym brakiem zainteresowania najbliższym jej otoczeniem. Przebiła się przez salon, kompletnie zignorowawszy Peyton i Chrisa w dość jednoznacznej pozycji i zamknęła się w swoim pokoju, trzaskając przy tym drzwiami z taką siłą, się wszystkie bibeloty, stojące na komodzie, zaczęły niebezpiecznie chybotać, a ten sam talerz, który Chris wcześniej zostawił na skraju stołu uderzył o podłogę, roztrzaskując się na kilka mniejszych fragmentów. Brunetka uniosła brew w geście zaskoczenia i zepchnęła z siebie nieświadomego niczego chłopaka. Coś zdecydowanie było nie w porządku. Primo, Nina nigdy nie wracała tak wcześnie, secundo, nigdy nie wracała tak wściekła. A już na pewno nie ze spotkań ze swoim kochasiem. Zawsze wracała w niemalże szampańskim humorze, gdzieś w okolicach południa.

Cicho westchnąwszy, poprawiła do połowy rozpiętą koszulę i wspięła się po schodach, by dotrzeć do pokoju blondynki. Stojąc przy drzwiach, słyszała wydobywający się zza nich szloch. Została upewniona w przekonaniu, że coś zdecydowanie było nie w porządku.

- Nina, w tym momencie nie obchodzi mnie, czy jesteś naga, półnaga i że naruszam tym samym twoją przestrzeń osobistą, czy jak to zwał. Wchodzę - oznajmiła, nie fatygując się pukaniem.

Zastała przyjaciółkę owiniętą w swój czarny kocyk, szlochającą do poduszki. Wyglądała jak włochata kulka nieszczęścia - spod koca wystawały jedynie blond włosy, które na dodatek postanowiły się zbuntować przeciwko właścicielce, jakby i bez tego nie miała wystarczająco dużo problemów.

- Niech zgadnę, przejrzał na oczy jaką zołzą potrafisz być i z tobą zerwał? - rzuciła, siadając na skraju łóżka. W ostatniej chwili uchroniła się przed jedną z poduszek, mającą na celu zderzenie z jej twarzą. - Czyli jednak nie.

- To nie jest zabawne - zawyła, głośno pociągając nosem. Jej twarz wciąż skierowana była w poduszkę, dlatego Peyton usłyszała raczej coś w stylu 'to nefef zaba'. Oczywiście przez ciągły szloch zrozumienie blondynki było misją niewykonalną. Bycie dobrym przyjacielem czasami bywało bardzo trudne. Ale Peyton wychodziła z założenia, że powinno się być z drugą osobą także w tych złych, nawet bardzo złych, chwilach.

- Wiesz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a mój w tej chwili jest całkiem zabawny. Ale będąc poważnym... co się, u diaska, stało i dlaczego wyglądasz jak osiem nieszczęść?

- Nieszczęść było siedem - mruknęła.

Peyton wyszarpnęła jej poduszkę, chcąc normalnie ją zrozumieć, przy okazji pozbawiając ją przy tym kilku włosów. Przez to blondynka wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk - coś między spazmem płaczu, jęknięciem i warknięciem. Nina miała wielkie skłonności do dramatyzowania, ale brunetka nie sądziła, że było to możliwe aż do tego stopnia. Jak widać jeszcze nie zdążyła dobrze poznać współlokatorki. Pozbawiona swojej naturalnej ochrony w postaci czarnej poduszki była zmuszona do podniesienia się do pozycji siedzącej i spojrzenia na przyjaciółkę - zapuchnięta twarz, oczy czerwone od płaczu. Prezentowała się katastrofalnie.

Nina, pomiędzy kolejnymi falami płaczu, przedstawiła jej całą sytuację, dramatycznie pociągając nosem. Była jednym, wielkim bałaganem, który niestety ale sama stworzyła. Bo gdyby tylko nie pozwoliła sobie na te przeklęte uczucia... Gdyby nie pozwoliła samej sobie zakochać się w blondynie...

- Słuchaj, Nina. Ja wiem, że to trudne. I że ty w pewien pokręcony sposób zakochałaś się w tym blondynku, ale... Musisz schować dumę do kieszeni i po prostu z nim porozmawiać. Jak cywilizowany człowiek. Bo wiesz, ten wasz wieczór na pewno coś znaczył. Ty schrzaniłaś, on schrzanił. Tak czasami wygląda życie.

Blondynka jedynie pokręciła przecząco głową - była jedynie przeklętym zakładem, nie znaczyła dla niego kompletnie nic. Może i Skylar miała rację, co do niego - był jedynie zakłamanym dupkiem, widzącym w niej swoją zabawkę, którą mógł odrzucić w kąt, kiedy tylko się znudzi... Ewentualnie wygra zakład.


Od: Hood

Czyli się dowiedział, co?

Do: Hood

Skąd ty do cholery to wiesz?!

Od: Hood

Poza tym, że Hemmings wpadł do mieszkania, tłukąc przy tym piękną wazę na korytarzu i niemalże rzucił się na mnie, chcąc rozerwać mnie na strzępy? Domyśliłem się, złociutka. Po tym odbyliśmy bardzo pokojową rozmowę - Luke rozbił trzy talerze i dwie szklanki, prawie masakrując moją twarz. Ach ta przyjaźń...


Gdyby tylko wiedziała do czego doprowadzi - pierwszy artykuł, pierwsze spotkanie w barze. Pierwszy pocałunek, dotyk jego dłoni. Jak wodził opuszkami palców po delikatnej skórze, sprawiając, że czuła się jak na właściwym miejscu. Tak jak szybko to się zaczęło, tak szybko się skończyło.

- Co zamierzasz z tym fantem zrobić? - Ciche pytanie zmusiło ją do skonfrontowania się z rzeczywistością. Musiała coś zrobić. Nieuniknionym było ruszenie do przodu.

- Dokończę serię - wymamrotała, sięgając po laptopa. Może przelanie całej swojej wściekłości, całego upokorzenia, którego doznała w kolejny artykuł dla Exposed sprawi, że poczuje się chociaż odrobinę lepiej. A może nawet uda się jej w jakiś sposób uwolnić od myśli, kłębiących się w jej głowie.

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? Wiem, że jesteś rozgoryczona. Zastanów się, Nina.

- A co innego mi zostało, Peyton?! Muszę się wynieść z Los Angeles. Złożę papiery o przeniesienie na inną uczelnię. Nie chcę mieć z nimi do czynienia. A bez listu polecającego od Dougha mogę co najwyżej pocałować klamkę.

Peyton wychodziła z założenia, że blondynka potrzebowała czasu, żeby ochłonąć, dlatego zostawiła ją samą z własnymi myślami, wcześniej przytulając ją do siebie i całując w czubek głowy. Mamrotała coś w stylu, że wszystko się ułoży. Blondynka i tak rozmyśli się po dłuższej chwili. Zazwyczaj to robiła.


Od: Hood

Przykro mi, że tak wyszło, Nina.


- Jeszcze wam będzie przykro - wycedziła przez zaciśnięte zęby, ciskając telefonem w ścianę. Obserwowała jak aparacik ląduje na drewnianych panelach z pękniętym wpół ekranem. Mogłaby przysiąc, że przypominał jej serce dokładnie w tamtym momencie. - Ja już sprawę, że wam będzie kurewsko przykro.

Zostawiona sam na sam, stukała w klawisze z prędkością światła - wściekłość była jej najlepszą motywacją. I tym samym "5 Seconds of Bets & Broken Hearts" stał się jej najlepszym tworem. I tym razem był jej osobistą sprawą.


a.n/ i oto Nina została zapędzona pod ścianę. ale spokojnie to jeszcze nie koniec akcji. swoją drogą, kieruję do was wielki apel - jeśli każdy z was napisałby mi w jaki sposób widzielibyście zakończenie exposed byłabym dozgonnie wdzięczna (bo to wcale nie tak, że mam miliony zakończeń i nie mogę się zdecydować). zostawiam w waszych rękach całkiem sporo. i chcę wam podziękować za te ponad 3 tysiące głosów i 28 tysięcy odczytów - jesteście niesamowici! do następnego :') x

exposed / lrhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz