Wylot z Los Angeles nie przyniósł jej nic innego, niż tylko łzy spływające po policzkach. Niewielka walizka z ułamaną rączką, którą dumnie ciągnęła za sobą, obserwując terminal lotniska LAX, wciąż się zatrzymywała, grając jej na nerwach. Nowy Jork na nią czekał. Czekała na nią przyjemna posadka w redakcji Vouge'a. Nawet jeśli miała tylko podawać kawę i sortować pocztę to wciąż było to o poziom lepsze niż to, czego doświadczyła w redakcji Exposed. Nie miała najmniejszego zamiaru tęsknić, ale łzy jakoś samoistnie pojawiały się na jej policzkach. Nie chciała już nawet z tym walczyć, dlatego skryła się pod wielkimi okularami przeciwsłonecznymi i szła przed siebie.
Miła kobieta przy odprawie sprawdziła jej dokumenty i posłała ciepły uśmiech, kiedy ukazała się jej blondynka z łzami w kącikach oczu.
— Panienko Carter, proszę się skierować do wyjścia 5B, ma pani jeszcze pół godziny, gdyby chciała pani wykonać jakiś ważny telefon – poinformowała ją, zwracając dokumenty.
— Dziękuję.
Przez krótką chwilę się zawahała. Serce podpowiadało, że powinna była się pożegnać. Ale mózg kazał się zastanowić, czy aby na pewno zakochała się w nim, czy to było tylko przeklęte pragnienie posiadania kogoś obok siebie. Cały jej pobyt w redakcji Exposed i cały związek z Hemmingsem, o ile związkiem to można było nazwać oparty był na ciągłych kłamstwach. A fundamentem jej życia miała być tylko pasja do pisania i muzyki. Nie kłamstwa.
Już, już sięgała po telefon, kiedy rozległo się ogłoszenie o odprawie jej lotu. Wrzuciła urządzenie z powrotem do torebki i poprawiwszy ją na ramieniu skierowała się do wyjścia 5B.
W tej chwili musiała ruszyć własną ścieżką, która prowadziła na wschodnie wybrzeże do kulturalnej stolicy świata – Nowego Jorku. Miasta, o którym marzyła, będąc maleńką dziewczynką. Miasta, w którym wszystko miało się zmienić.
W międzyczasie w innym terminalu lotniska LAX rozgrywała się scena kłótni dwóch członków popularnego zespołu – Calum i Luke nie potrafili dojść do porozumienia, co doprowadziło do podniesionych głosów i zainteresowanych spojrzeń pozostałych ludzi.
— Nie powinieneś nawet o niej myśleć! – wrzasnął Hemmings, a jedyną rzeczą, którą powstrzymywała go przed rzuceniem się na Hooda była zaciśnięta dłoń Michaela na jego ramieniu.
— Pogódź się z tym! Odeszła i prawdopodobnie nie ma najmniejszego zamiaru wracać! – odwarknął Calum.
— Hood, Hemmings, spokój. Zachowujecie się jak dzieciaki, które mają zamiar pobić się o ulubioną zabawkę. Prawdą jest, że was obu zrobiła w chuja, a teraz zachowujecie się żałośnie. – Do akcji w końcu wkroczył Ashton, próbując przemówić obu do rozumu. Jak później się okazało... bezskutecznie.
Los Angeles miało być miastem szans – przyniosło wiele rozczarowań, ale także wiele uśmiechu, nowych, później zapomnianych znajomości. Dla Niny stało się przepustką do większego, lepszego życia. Dla Luke'a przyniosło wiele nieoczekiwanych obrotów sytuacji. Bo kto by się spodziewał, że pewnego dnia pojawi się ktoś, co całkowicie odmieni jego egzystencję. Ktoś, kto stanie się na tyle ważny, że nie będzie mógł sobie wyobrazić dnia, w którym ta osoba nagle zniknie. Za to dla Caluma... Och, tutaj sytuacja się komplikowała. Calum popełnił wiele błędów, podjął decyzje, których nie powinien był podejmować. Jedyne, co mu pozostało to wspomnienia i jej numer telefonu.
Numer telefonu, który niemalże natychmiast został zmieniony po przylocie do Nowego Jorku.
Samo miasto powitało ją deszczem i silnym wiatrem, przez co piloci samolotu byli zmuszeni podchodzić do lądowania czterokrotnie. Także korek, w którym utkwiła na kolejne dwie godziny wcale nie wyglądał na zachęcający. Ale kiedy w końcu dotarła pod napisany na karteczce adres, wpadła w ramiona ciotki Margo i wybuchła rzewnym płaczem, nagle poczuła się w pewien sposób wolna. Jej życie z powrotem było w jej rękach.
I tak oto historia toczyła się swoim rytmem. Pracowała w redakcji największego magazynu modowego na całym świecie pod okiem Anny Wintour. Może nie miała bezpośredniego wkładu w końcowy wygląd artykułów, ale dokładała swoje kilka groszy. Czasami nawet podawanie kawy i spędzanie wieczorów w towarzystwie dziennikarzy było dużo lepsze niż pisanie kiepskich artykułów dla Exposed. Nina sporo się nauczyła podczas swojego stażu. Nie tylko, jak pisać, ale także jak radzić sobie z presją otoczenia. I może straciła Hemmingsa, ale w pewien sposób odnalazła siebie. I to było w tym wszystkim najpiękniejsze.
W tym czasie życie 5 Seconds of Summer toczyło się dalej – dawali kolejne koncerty, odwiedzając piękne miasta. O zamieszaniu związanym z artykułami Exposed zapomniano. Ale ani Calum, ani tym bardziej Luke nie mogli zapomnieć. Luke często wybierał numer, żeby odsłuchać tej samej, powtarzanej do znudzenia wiadomości, że wybrany numer jest nieosiągalny. I w jego przypadku czas wcale nie leczył. Tylko pozostawiał go z jednym pytaniem. Dlaczego? Dlaczego to musiało potoczyć się w ten sposób? Dlaczego to musiało się skończyć?
Żadna z dziewczyn, z którą się spotykał nie była Niną. Pyskatą, bezczelną, mówiącą nieco za dużo, Niną. Żadna z nich nie miała błysku w oku i żadna z nich nie kryła mrocznej historii, której w końcu i tak nie poznał. Jednak życie toczyło się dalej. I musiał się z tym faktem pogodzić. Było ciężko, ale stabilnie.
Nina wspominała. Bardzo często wspominała. Wspominała dotyk jego warg, dotyk jego skóry. Kiedy byli tylko oni i otaczająca ich ciemność. Wspominała te wieczory, kiedy nie mogąc zasnąć wpatrywała się w spokojny sen chłopaka, obserwowała jak blada tarcza księżyca oświetlała odkryte ciało – wsłuchiwała się w jego miarowy oddech i bicie serca. Nie chciała wymazywać tego z pamięci, chciała po prostu, żeby przestało boleć. I chciała, żeby każda wzmianka o nim nie powodowała przyśpieszonego bicia serca i rumieńców na twarzy.
Oboje owinęli siebie nawzajem dookoła małych paluszków. I chyba żadne z nich tego nie żałowało.
Jednak Nina zapragnęła zmiany. Zmiany na lepsze... Może na gorsze, skąd miała wiedzieć, co przyniesie jej przyszłość.
Bo kiedy kobieta ścina swoje zapuszczane przez długie lata włosy to oznacza tylko jedno – jest gotowa, by w końcu ruszyć do przodu.
I Nina była gotowa – bo przyszłość nigdy wcześniej nie rysowała się w tak pozytywnych barwach.
Chyba...
Do: Hemmings
Tęsknię czasami.
a.n/ i tym oto akcentem przedstawiam wam O S T A T N I rozdział Exposed, nie powiem, ale pisało mi się go bardzo ciężko. w pewnym momencie wiedzialam tylko, czego chcę dla Niny. i to na pewno było jej szczęście, bo wierzcie mi, lub nie, ale na to zasługiwała. nieważne jak bardzo ją nienawidziliście, dla mnie Nina będzie moim ulubionym dzieckiem (jakkolwiek to nie brzmi).
i teraz słowo do was - DZIĘKUJĘ. dziękuję za każdy komentarz, za każdy odczyt, za każdą gwiazdkę. dziękuję, że trwaliście przy exposed, że polecaliście je swoim znajomym i swoimi reakcjami sprawialiście, że odnajdywałam dalsze chęci do pisania.
i ostatnia informacja. exposed w tym momencie jest ostatnim projektem, który piszę. zawieszam swoją działalność na czas nieokreślony. chodzi o brak czasu, brak chęci, nieumiejętność przelania słów na papier. nie żegnam się na zawsze, co to, to nie. mówię tymczasowe do widzenia. wrócę na pewno. może za miesiąc, może za pół roku, ale wrócę.
tyle ode mnie, jeszcze raz dziękuję za wszystko i do zobaczenia pod epilogiem :')
![](https://img.wattpad.com/cover/33304318-288-k352929.jpg)
CZYTASZ
exposed / lrh
Fanfictionpadła ofiarą zakładu, jednak żaden z nich nie wiedział, że ten zakład obróci się przeciwko nim. © niezgodna 2015