ósmy

4.2K 383 10
                                    

Do: Carter

Doceniłbym fakt, gdybyś łaskawie wysłała mi artykuł.

Od: Carter

Za dwadzieścia minut znajdziesz go na swojej skrzynce. Wprowadzam ostatnie poprawki.

Do: Carter

Masz zamiar pojawić się w biurze?


Nina niechętnie podniosła się do pozycji siedzącej, omiatając krytycznym wzrokiem bałagan, panujący w niewielkim pomieszczeniu, a także kątem oka spojrzała na wciąż pogrążonego we śnie Hemmingsa. Wnioskując z dwóch wiadomości i trzech nieodebranych połączeń od Jill, doszła do wniosku, że Dough nie był w nastroju do żartów. Chwaliła w duchu swoją przezorność i fakt, że artykuł zapisała na telefonie i mogła go z miejsca wysłać. Inaczej Dough by powiesił ją za duże palce u stóp. Ewentualnie za małe, żeby bardziej cierpiała. Miała jedynie nadzieję, że jej szef nie był zapalonym fanem sagi Pieśni lodu i ognia, bo to mogłoby się skończyć dla niej tragicznie.

- Co robisz? — wymamrotał blondyn, odwracając się w jej stronę. Zaspany głos sugerował ciągłe pogrążenie w fazie półsnu. Nina wywróciła teatralnie oczyma, jego życie było takie proste...

- Muszę iść do pracy — wymamrotała pod nosem, wyplątując się z pościeli. Odnalazła swoje ubrania i torebkę w bałaganie, żałując, że poprzedniego wieczoru nie zdecydowała się na jeansy i koszulkę. Jill padnie ze śmiechu widząc ją w ażurowym topie i spódniczce.

Zimny prysznic przywrócił trzeźwość myślenia, a także zmotywował do dalszego działania — Nina jakimś cudem musiała dostać się do biurowca w przeciągu kolejnej godziny, jeśli myślała o zachowaniu pracy. Owinęła się miękkim ręcznikiem i zabrała za suszenie mokrych włosów. Potrzebowała kawy i przynajmniej doby snu.

- Musisz już iść? — Kiedy skończyła z włosami (o ile odstające w każdym możliwym kierunku kosmyki można było nazwać 'skończonymi'), Hemmings pojawił się w łazience z błagalnym wzrokiem. Niebezpieczna odległość, która powstała, była trudna do zignorowania, a ciepły oddech na jej szyi dekoncentrował i sprawił, że niemalże wsadziła sobie tusz do rzęs do oka.

- Mhm... spotkamy się później?

- Nie bardzo, zostaję w studio do późna. Może jutro?

Ninie nie spodobał się kierunek, w którym podążała ta relacja. Nie bawiła się w randki. Nie bawiła się we 'wspólne spędzanie czasu' i całe to... poznawanie się lepiej. Mężczyźni po prostu mieli określone miejsce w jej życiorysie, a to na pewno nie zakładało związków. Nie mogła dopuścić do możliwości, w której mogłaby się w Hemmingsie, nie daj Boże, zakochać. Ale jak tu odmówić, kiedy krystalicznie błękitne tęczówki wpatrywały się w ciebie z nabożnym uwielbieniem, a na ustach błąkał się łobuzerski uśmiech. Powoli, chcąc nie chcąc, stawał się jej słabością. Słabością, za którą przyjdzie jej słono zapłacić.

- Zobaczę, co da się zrobić — uśmiechnęła się subtelnie, odwracając się w stronę blondyna. Napięcie pomiędzy tą dwójką było nazbyt wyczuwalne, a dłonie spoczywające na biodrach wcale nie pomagały jej w zachowaniu zdrowego rozsądku.

Drogi chłopcze, będziesz moim największym błędem. Przemknęło jej przez myśl, wpatrując się w lazurowe tęczówki. Och, pieprzyć to.  


- Patrzcie no, syn marnotrawny łaskawie raczył powrócić — rzucił Hood, podnosząc wzrok znad oglądanego serialu. — Widzę, że Nina stała się męczącym hobby.

- Zamknij się , Hood — wymamrotał pod nosem, opadając na kanapę. Cenił sobie rady przyjaciela, ale czasami stawał się najbardziej irytującą osobą po tej części globu.

Calum wywrócił teatralnie oczyma i wrócił do wyświetlanego po raz kolejny serialu. Gdyby nie to, że Irwin zwinął się 'załapać trochę fal', a Clifford nie zamknął się we własnym pokoju, zajęty arcyważnym turniejem jednej z jego gier to zapewne nie spędzałby sobotniego południa na kanapie. Nie przewidział, że Hemmings tak szybko pojawi się w progu mieszkania.

- Jak poszła randka? Zdążyła cię znienawidzić, czy jeszcze masz kilka asów w rękawie? — zakpił, sprzedając przyjacielowi kuksańca w bok.

Luke nie potrafił rozgryźć Niny — była inna od dziewczyn, z którymi dotychczas się spotykał. Wydawała się silna, a także niezależna, co działało jedynie na jej korzyść. Była niczym zimna kawa o poranku, kiedy kac wydawał się nie do pokonania — koiła, aczkolwiek pozostawiała gorzki posmak. Odkrywała to, co chciała, nie dając się poznać... Co o niej wiedział? Studiowała, odbywała praktyki w Los Angeles, miała słabość do Zielonego Kota, a porankami tryskała jadem w kierunku każdego, kto chociaż próbował się zbliżyć. Uśmiechała się od ucha do ucha, a uśmiech obejmował także czekoladowe oczy. Była jedną z tych dziewczyn, o których pisało się wielkie hity.

- Spokojnie. Lepiej przygotuj się na rychłą depilację brwi, bo nie zapowiada się na to, abym przegrał ten zakład — parsknął śmiechem, spotykając się z dezaprobatą Hooda.

- Clifford to kretyn — burknął.

 - A Nina to bardzo urocza dziewczyna, która kompletnie nie jest w moim typie.

Calum prychnął — zawsze tak mówił. Żadna nie była w jego typie, dopóki nie wpadał jak śliwka w słynny bimber babuni Hood. Tak było ze Skylar - zarzekanie się, że pyskata szatynka widująca swojego tatuażystę częściej niż rodziców, zaprzeczanie faktu zakochiwania się w niej. A później leczenie złamanego serca, kiedy to dziewczyna postanowiła go grzecznie wykopać ze swojego życiorysu. Calum musiał przyznać jej jedno — Skylar była nietuzinkową osobistością, jedną z niewielu dziewcząt w otoczeniu, z którą naprawdę się dogadywał. Zapowiadało się,  że z Niną mogło być podobnie, wydawała się inteligentną, ambitną młodą kobietą, która doskonale wiedziała, czego chce od życia. Czyli była Hemmingsa w wersji blond.

- Umówiłeś się z nią na kolejną randkę?

- Hood, idź sprawdź czy nie masz własnego życia uczuciowego — odgryzł się, wyraźnie zirytowany nagłym wywiadem. — Zapomniałem. Nie masz go.

- Jeśli miało mnie to urazić to trafiłeś pod zły adres. — Calum niechętnie podniósł się z kanapy i skierował się w stronę własnego pokoju, pozostawiając Luke'a sam na sam ze swoimi przemyśleniami.

Usłyszał trzaśnięcie drzwiami, jednakże nie zwrócił na to szczególnej uwagi — pogrążony był w lekturze gazetki, o którą awanturował się Irwin.

Interesujące, że artykuł pojawił się w gazecie niemalże po tym, jak Luke poznał Ninę. Że autorka artykułu - Avalon była w tym samym czasie w barze, maskując się do tego stopnia, że nikt nie zwrócił na nią szczególnej uwagi. Wszystko wyglądało na zwyczajny przypadek...

Ale Calum nie wierzył w przypadki.


a.n/ na swoją obronę mogę jedynie powiedzieć, że za dwa tygodnie mam maturę. a z ogłoszeń, jak możecie zauważyć zostałam ambasadorką wattpada, więc jeśli macie jakikolwiek problem/pytanie - walcie śmiało :') x

exposed / lrhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz