Rozdział 17

1.9K 41 3
                                    

Pov. Stacy

Od ostatnich wydarzeń związanych z Jamesem i tą fatalną imprezą minął już ponad tydzień. Niby nic się nie zmieniło aczkolwiek brunet i ja cały czas łapaliśmy kontakt wzrokowy, na korytarzu, stołówce, w klasie czy nawet dziecińcu.

Jak codzień zmierzałam na następną lekcje do której rozpoczęcia zostało mi około 15 minut, tym razem padło na historia którą swoją drogą rozszerzałam. Daty nazwiska i wydarzenia bardzo łatwo zapadały mi w pamięć więc tylko głupi by tego nie wykorzystał, poza tym wiązałam na ten moment swoją przyszłość z prawem, oczywiście niesie to za sobą mnóstwo nauki ale jestem tego w pełni świadoma. Z rozmyśleń wyrwał mnie czyiś podniesiony głos, jak się po chwili okazało należał on do niejakiej Molly Johnson. Królowa dramatu, mocnego makijażu i plotek. Stała ona wraz z swoimi przyjaciółeczkami wyraźnie dręcząc jakąś drobną brunetkę, zaciskała swoje pięści z okropnie długimi paznokciami na białej bluzie dziewczyny przyciskając ją do szafek, nie mogłam tak bezczynnie stać i się na to patrzeć musiałam zainterweniować.

-Hej Molly zostaw ją- podeszłam do nich szybko. Dziewczyna przewróciła oczami i popatrzyła na mnie z znudzeniem.

-Nie mieszaj się w nie swoje sprawy- warknęła.
Zeskanowała mnie wzrokiem i w duchu dziękowałam samej sobie że dziś postanowiłam założyć coś lepszego, miałam na sobie jasne przylegające jeansy z dziurami które podkreślały moje zgrabne nogi, biały top na długi rękaw z dekoltem w serek który idealnie eksponował moje piersi, złotą biżuterię i biała krótką kurtkę.

-dziewczyny trzymajcie tą łamagę jeszcze z nią skończę- powiedziała do dwóch dziewczyn stojących tuż za nią, jedna z nich podeszła do brunetki a sama Molly stanęła wprost przede mną.

-Myślisz że coś dla niego znaczysz?- prychnęła i podniosła jedną brew -jesteś dla niego nikim, to że raz pojechałaś z nim na wyścigu niczego nie znaczy rozumiesz? Ja jestem w tej szkole dłużej to ja jestem uważana za tą najlepszą ty jesteś tutaj nikim, nawet nie dorastasz mi do pięt, myślisz że zjawiałaś się tutaj tak nagle, że jesteś niewiadomo kim i owiniesz sobie wszystkich wokół palca? Mylisz się- powiedziała patrząc na mnie z wyższością.

-Posłuchaj, możesz sobie mieć wyjebane ego nie wiadomo jak daleko przez to że powiększyłaś sobie cycki czy odsysałaś tłuszcz za pieniądze tatusia, ale powiem ci jedno- podeszłam do niej bardzo blisko i szepnęłam na ucho

-chłopcy wolą naturalne dziewczyny, a tleniony blond już dawno wyszedł z mody tak samo jak tona tapety na twarzy, prędzej czy później zostaniesz odsunięta w kąt i nikt nie będzie o tobie pamiętał.- odeszłam od niej o krok i uśmiechnęłam niewinnie. Dziewczyna stała i patrzyła na mnie w szoku, jakbym conajmniej powiedziała że zabiłam jej matkę. Molly rozejrzała się dookoła odetchnęła głęboko i odrzuciła swoje farbowane włosy na plecy.

-Idziemy stąd, nic tu po nas z takimi to aż wstyd rozmawiać- zebrały się i udały w tylko sobie znanym kierunku. Pokręciłam z zrezygnowaniem głową i podeszłam szybko do nieznajomej dziewczyny.

-Wszystko okej? Nic ci nie zrobiły?-pytałam.
Brunetka podniosła głowę i popatrzyła wprost w moje oczy, mogłabym przysiąść że na chwile serce mi stanęło, jej oczy były identyczne jak te Jamesa. Patrzyłam na nią jak zaczarowana i nie mam pojęcia ile jeszcze byśmy tak stały gdyby nie to że dziewczyna szczelnie mnie objęła czym wybudziła mnie z transu.

-Boże nie wiem jak mam ci dziękować, one nie chciały mi dać spokoju nie mam pojęcia dlaczego, cały czas się o coś czepiały- tłumaczyła z wyraźną ulgą słyszalną w głosie.

-N-Nie ma za co, ale.. czemu nikomu o tym nie powiedziałaś?- oddaliłam się od niej o krok.

-Myślałam że w końcu im się znudzi- powiedziała patrząc w podłogę.

Pod osłoną nocy ~ MOCNA KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz