Rozdział 14

1.9K 48 9
                                    

Pov. Stacy

Z snu wybudziły mnie wpadające przez okno promienie słońca, otworzyłam oczy i zamrugałam kilkukrotnie ale zaraz...

Gdzie ja do cholery jestem?!

Podniosłam się gwałtownie i rozejrzałam się po pokoju, nie rozpoznawałam go kompletnie, jedyne co pamiętam z poprzedniej imprezy to moja rozmowa z Alejandro a potem tylko wzrok tych zielonych tęczówek... gdy już pomału łzy napływały do moich oczu na sąsiedniej szafce nocnej zauważyłam mój telefon, szybko przesunęłam się na dość wygodnym łóżku i chwyciłam telefon.

Matko.. 20 nieodebranych połączeń od Noah
10 nieodebranych połączeń od Charlotte
3 od Charliego
i 2 smsy od babci..

Od babcia: jak rano wstaniesz to napisz mi o której będziesz wracała.

Od babcia: milej zabawy kochanie!

Do babcia: cześć babciu właśnie wstałam niedługo będę nie martw się.

Do moich znajomych zdecydowałam się napisać nieco później gdy będę już bezpiecznie u siebie a nie w obcym domu, ręce zaczęły mi niekontrolowanie drżeć, jakim cudem nic nie pamiętałam, co było dalej? Nie liczyłam nawet ile łez zaczęło spływać po mojej twarzy,
nagle usłyszałam kroki zbliżające się do pokoju i w tamtym momencie myślałam że zaraz podniosę się z tego łóżka i wyskoczę przez okno. Gdy nieznajoma osoba znajdowała się już w pokoju podeszła do łóżka i chwyciła mnie za ramiona, wiedziałam że to mógł być już mój definitywny koniec.

-błagam zostaw mnie, nie krzywdź mnie, nie zniosę już więcej!- wykrzyczałam dusząc się własnymi łzami. Nie miałam odwagi podnieść głowy która cały czas miałam spuszczoną w dół, nie widziałam napastnika, chyba bałam się tego że mogę tam zobaczyć osobę od której tak niedawno zdołało mi się uwolnić. Jak na zawołanie mój oprawca oderwał ode mnie swoje ręce i odsunął się nieznacznie. Przez chwile panowała cisza aż w końcu usłyszałam tak dobrze znany mi głos...

-Stacy wszystko w porządku?- zapytał James. Poczułam jak kamień spadł mi z serca, momentalnie podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy w których widziałam przebłyski przejęcia i troski, podniosłam się szybko z miejsca po czym podbiegłam do niego i wtuliłam się w jego ciało. Z jakichś niewyjaśnionych przyczyn byłam pewna tego że on nie zrobi mi krzywdy i mogę pozwolić sobie na takie gesty. Chłopak objął mnie swoimi szerokimi ramionami i pogładził moje plecy.

Czułam się w tamtym momencie taka bezpieczna... jakby całe zło tego świata nie byłoby w stanie mnie zaatakować pod żadnym pozorem w tamtej chwili.

-Co się stało? Gdzie my jesteśmy?- zapytałam słabym głosem.

-Wszystko jest już dobrze, jesteśmy u mnie w domu, nie musisz się o nic martwić tutaj nic ci nie grozi.- powiedział spokojnym głosem.

Może i byłam głupia i naiwna że proste słowa z jego ust zdołały mnie tak bardzo uspokoić.
Odetchnęłam głęboko drżącym oddechem i zaczęłam.

-Co ja robię u ciebie w domu? Czemu nic nie pamiętam od momentu gdy rozmawiałam z mężczyzna przy barze?- zapytałam zdezorientowana.

-Zejdźmy na dół moja mama przygotowała nam śniadanie potem wszystko ci wytłumaczę obiecuję.- powiedział odsuwając się ode mnie. Pokiwałam głową i dopiero teraz zauważyłam że przecież ja jestem w jakichś za dużych dresach i ogromnej koszulce która pachniała męskimi perfumami. O mój Boże widocznie James musiał mnie rozebrać i ubrać w swoje ciuchy.

O matko przecież on mnie widział nago!

Starałam się wyrzucić z głowy ten fakt i w towarzystwie chłopaka wyszliśmy na dość spory korytarz, jego pokój znajdował się po prawej stronie, drugie drzwi od schodów zeszliśmy na dół kierując się jak mniemam do kuchni. Dom wyglądał na bardzo kosztowny, przeszliśmy przez wielki salon połączony z jadalnią weszliśmy do kuchni, była ogromna, na środku stała duża wyspa kuchenna otoczona innymi blatami jak i lodówką oraz innego rodzaju sprzętem. Czułam się tutaj jak w jakimś jebanym pałacu, byłam także trochę przytłoczona. Z ogromnego łuku prowadzącego do salonu wyłoniła się piękna blond włosa kobieta o identycznych oczach co James, można było wywnioskować że to pewnie jego matka.

-O wstałaś kochana, jak się czujesz?- powiedziała kobieta zmartwionym głosem.

-Dobrze, dziękuje pani.- odpowiedziałam uprzejmie i trochę nieśmiało.

-Ohh jaka tam pani mów mi Alice.- uśmiechnęła się szeroko. I wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo brakowało mi mamy.. tych jej uśmiechów, matczynej miłości, ciepła.

-Siadajcie Siadajcie bo wam wystygnie.- powiedziała pokazując na stół szwedzki przed nami. Było tam wszystko, jajecznica, szynki, rożnego rodzaju sery. Uśmiechnęłam się wdzięcznie i James Alice oraz ja siedzieliśmy po chwili zajadając się pysznym śniadaniem.
Po zjedzonym posiłku popijałam ostatnie łyki herbaty i poprawiłam się na krześle.

-Powiedz mi Stacy czym zajmujesz się na codzień?- zapytała ciepło Alice przerywając ciszę.

-Ym niedawno przeprowadziłam się tutaj z Londynu, nie mam narazie żadnego hobby ale zastanawiałam się nad zapisaniem na jakieś sztuki walki może boks lub mma.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, po czym nawiązałam kontakt wzrokowy z brunetem a w jego oczach pojawił się tajemniczy błysk.

-O to bardzo dobry pomysł, w tych czasach samoobrona jest bardzo przydatna.- pokiwała głową z uznaniem blondynka.

-Cóż nie będę was już tu trzymać siłą, wiem że macie dużo do wyjaśnienia. Zamykajcie a ja tu posprzątam.- uśmiechnęła się sympatycznie.
Taka kobieta to złoto...

Razem z Jamesem skierowaliśmy się z powrotem do wcześniejszego pokoju, usiadłam na łóżko i popatrzyłam na niego wyczekująco.
Westchnął on głęboko i zaczął.

-Wczoraj z Harrym postanowiliśmy iść do tego nowego klubu, wypiłem tylko dwa szoty bo prowadziłem auto. Rozglądałem się po klubie i zobaczyłem ciebie z jakimś facetem przy barze, dopijałaś drinka i widocznie miałaś już gdzieś iść, wstałaś z krzesła i straciłaś przytomność.
Gość odrazu złapał się i wtedy zainterweniowałem, wyjaśniłem mu co trzeba i wziąłem cię do siebie bo pewnie nie chciałabyś wrócić w takim stanie do domu.- wzruszył ramionami. Patrzyłam na niego z szeroko otworzonymi ustami i wytrzeszczonymi oczami.

-Dosypał mi czegoś..-powiedziałam bardziej do siebie niż do bruneta.

-Posłuchaj bo to bardzo ważne czy on wypytywał cię o coś? Nie wiem o mnie o ciebie o wyścigi cokolwiek?- zaczął nerwowo krążyć po pokoju.

-J-ja nie pamietam zbyt dobrze ale chyba nie wypytywał mnie o nic takiego szczególnego, jedyne o co to zaproponował mi drinka, pytał o imię i co robię sama w klubie.- powiedziałam.
Chłopak odetchnął głęboko i podszedł do mnie. Chwycił obie moje ręce w swoje dłonie i powiedział.

-Proszę zapamiętaj to na przyszłość nigdy nie pij drinka gdy kostki lodu pływają na dnie, zmienił swój kolor i jakoś inaczej pachnie dobrze?- pokiwałam głową i skupiłam cały swój wzrok na stopach, hmmm jakie one zrobiły się interesujące.
James puścił moje dłonie i zajął miejsce tuż obok.

-Powiedz Stacy jak ci się podobało na wyścigach?- zapytał czym totalnie mnie zaskoczył.

Pod osłoną nocy ~ MOCNA KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz