Rozdział 22

1.9K 48 11
                                    

Otworzyłam powoli oczy i podniosłam się do siadu. Przeciągnęłam się i rozejrzałam krótko po pomieszczeniu, wszystko było by w jak najlepszym porządku gdyby nie to że po mojej prawej stronie leżał pogrążony w śnie półnagi James, rozszerzyłam oczy i wspomnienia z nocy zaczęły spadać na mnie jak grom z jasnego nieba.

Gorące pocałunki na mojej szyi...

Moje usta na jego ciele..

Mój język na jego...

Zakryłam rękoma usta w totalnym szoku.
Cóż jesteśmy już pełnoletni wiemy co robimy a to przecież nic takiego... prawda?
Popatrzyłam znów na bruneta i nie mogłam się na niego napatrzeć, był taki spokojny i bezbronny. Pochyliłam się i odgarnęłam jeden z jego niesfornych kosmyków odpadających mu na czoło. Po chwili przemyśleń złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Nie miałam zielonego pojęcia co ja tak właściwie robię, co czuje i co będzie dalej. Myślę że na ten moment oboje żyliśmy chwilą.
Chłopak na to delikatnie zamruczał i przyciągnął mnie do siebie. Zamarłam na sekundę ponieważ myślałam że zielonooki śpi przez co pozwoliłam sobie na taką chwile słabości i potrzebę bliskości.

-Tak możesz mnie budzić już codziennie- wychrypiał w moje włosy obejmując mnie szczelnie. Rozluźniona się znacznie i ułożyłam wygodnie na nim.

-Myślałam że śpisz..- powiedziałam ciszej.
Chłopak złożył mokry pocałunek na mojej szyi, szczęce, czubku nosa, na czole i w końcu na ustach. Pogrążyliśmy się w namiętnym pocałunku a nasze języki współgrały ze sobą w cudownej harmonii. Oderwaliśmy się od siebie i popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy.

-Powinnismy się zacząć zbierać żeby zdążyć na śniadanie i postem pewnie gdzieś będziemy jechać- zaczęłam pierwszy lepszy temat.

-Właściwie to chciałbym poprosić nauczycieli o to czy moglibyśmy zostać w hotelu i porobilibyśmy coś razem- oznajmił.
Zmarszczyłam brwi i zapytałam.

-Tak cię męczy kac że nie chcesz nigdzie iść czy jest tego jakaś inna przyczyna?- zaśmiałam się.

-Mam dzisiaj urodziny i chciałbym je spędzić na osobności z tobą.- Popatrzyłam na niego automatycznie otwierając usta.

-A..Ale czemu nic mi nie powiedziałeś? Kupiłabym ci prez...- przewał mi.

-No właśnie, a tego chciałem uniknąć, nie przepadam za tą całą otoczką urodzin po prostu wolałbym spędzić ten dzień z tobą oglądając jakieś filmy, pośmiać się i porozmawiać tym bardziej po tym co stało się wczoraj. Nie chce żeby nasza relacja się jakoś przez to popsuła- sprostował chłopak i założył jeden z moich niesfornych kosmyków za ucho.

-No cóż skoro tak sobie życzysz, to twoje urodziny- uśmiechnęłam się delikatnie.

***

Właśnie zostałam sama gdyż James poszedł rozmawiać z nauczycielami. Ogarnęłam się mniej więcej aby nie straszyć ludzi, ubrałam czarne jeansy i białą bluzę która błąkała się po fotelu natomiast włosy tylko rozczesałam.

-Możemy zostać tylko nie mam chodzić po hotelu i sprawiać problemów- oznajmił brunet wchodząc do pokoju.

-Ładnie ci w mojej bluzie- powiedział skanując moje ciało z góry do dołu uśmiechając się przy tym. Poczułam jak moje policzki pieką.

-To może pójdziemy szybko do sklepu, kupimy jakieś jedzenie i zrobimy sobie maraton filmowy?- zmieniłam szybko temat.

-W sumie to dobry pomysł-przyznał. Wyszliśmy razem z hotelu i po chwili znajdowaliśmy się już w sklepie.

Pod osłoną nocy ~ MOCNA KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz