Rozdział 21

1.9K 48 9
                                    

Pov. Stacy

Podniosłam leniwie swoje powieki i rozejrzałam się po pokoju, byłam sama. Zmarszczyłam brwi i sięgnęłam po swój telefon który ukazywał godzinę...

Dwunastą!

Szybko podniosłam się do siadu i popatrzyłam jeszcze raz na godzinę aby upewnić się że nic mi się nie przywidziało. Nie, nadal 12:00.
Wczorajsza przechadzka szlakiem górskim zupełnie mnie wycięczyła nie czułam zupełnie nóg a godzina dwudziesta trzecia o której wróciliśmy wcale mi nie sprzyjała. Zaraz po powrocie wzięłam dwu minutową kąpiel i odrazu poszłam spać. Jak widać wyspałam się aż zanadto. Wstałam i podeszłam leniwym krokiem do walizki w celu wybrania z niej ubrań na dziś. Założyłam czarne dresy oraz czarny golf który włożyłam do środka. Przeczesałam swoje włosy, umyłam zęby i ruszyłam w stronę jadali w celu poszukania kogoś. Weszłam do pomieszczenia i rozejrzałam się w nim krótko po czym dojrzałam wszystkich moich przyjaciół w prawej części jadalni. Przysiadłam się do nich zwracając przy tym ich uwagę na siebie

-Oo Stacy, co u ciebie słuchać? Nie zdążyliśmy pogadać nawet po śniadaniu, widziałam że jesteś w pokoju razem z bratem Maddy opowiadaj!- Podniosła głos szeroko uśmiechnięta Charlotte.

-Ciii, bo znowu wszyscy się będą patrzeć i podsłuchiwać- powiedziałam patrząc na resztę osób znajdujących się pare metrów od nas.

-To jest jakaś masakra czuje się jakby każdy o mnie gadał a ja jestem z nim tylko w pokoju! Na moje nieszczęście jeszcze wylosowałam pokój z łóżkiem małżeńskim więc tak jakby śpimy razem- zobaczyłam na twarzy Maddy grymas niesmaku.

-To akurat prawda nie ma osoby która by o was nie gadała a poza tym dziwie się że Molly jeszcze nie wybuchła, gdy tylko zobaczyła was razem wchodzących do jadalni zrobiła się cała czerwona!- oznajmił Noah. Pokręciłam z zrezygnowaniem głowa i podparłam się na łokciach. Moi towarzysze zaczęli o czymś rozmawiać aczkolwiek ja całkowicie wyłączyłam się i zaczęłam rozmyślać o całej tej sytuacji związanej ze mną i brunetem.

Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Zmarszczyłam brwi i sprawdziłam SMS.

Od James: Widzę że już wstałaś, o 19 zaczyna się posiadówka w pokoju Thomasa i Harrego, możesz wziąć ze sobą tych swoich znajomych.

Na początku zapomniałam że ostatnio zmieniłam brunetowi nazwę i nie miałam zielonego pojęcia jaki James do mnie pisze lecz szybko się zorientowałam. Oderwałam wzrok od telefonu i zapytałam.

-Ym... dziś Harry i Thomas robią posiadówkę u siebie o 19, James mówi że jeśli chcecie to możecie wpaść- odezwałam się. Wzrok wszystkich spoczął na mnie i zapadła chwilowa cisza.

-Oh.. nie wiedziałem że masz z nimi aż taki kontakt że zapraszają ciebie i nas na ich posiadówki- powiedział zaskoczony Charlie.

-Chętnie byśmy poszli tyle że Noah i ja mamy maraton horrorów w kinie od 18 do 00 więc nie damy radu - Maddy uśmiechnęła się przepraszająco.

-My z Charlie'm już też mamy plany, chcieliśmy wybrać się na randkę- zawiadomiła Charlotte.
-Jasne, rozumiem nic się nie stało- odparłam machając na to ręka.

Do Jamesa: będę.

Zbliżała się właśnie godzina 18 więc zdecydowałam się że zacznę już się ogarniać. Odłożyłam jedną z moich ulubionych książek na komodę i zaczęłam szukać jakichś odpowiednich ubrań. James'a cały czas nie było w pokoju, zapewne pomagał chłopakom w przygotowaniu wszystkiego, co dawało mi tylko swobodę i pewność że w spokoju mogę się szykować. Wzięłam wszystko co było mi potrzebne i zamknęłam się w łazience na prawdopodobnie następne 40 minut. Wzięłam szybką kąpiel, umyłam zęby i zaczęłam się ubierać. Założyłam czarną koronkową bieliznę, bardzo zmysłową i seksowną, czarną obcisłą sukienkę z długim rękawem i z głębokim dekoltem wykończonym koronką. Wysuszyłam i zakręciłam lokówką włosy, jeśli chodzi o makijaż to nałożyłam korektor, puder, podkreśliłam brwi, na oczach namalowałam dwie równe kreski oraz podkręciłam jak i wytuszowałam swoje naturalnie długie i gęste rzęsy. Usta musnęłam wiśniową pomadką która nadawała im kuszący błysk. Popsikałam się moimi ulubionymi perfumami, założyłam kolczyki i mój wisiorek z krzyżykiem od mamy który zwisał dumnie pomiędzy moimi piersiami. Ubrałam czarne szpilki z grubym obcasem których pasek ładnie oplatał się na mojej kostce. Sprawdziłam godzinę i oczy prawie wyszły mi z orbit gdy zorientowałam się że zostało mi jedynie 5 minut do wyjścia.

Pod osłoną nocy ~ MOCNA KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz