Rozdział 7

2K 50 3
                                    

Stacy

Chwyciłam pomiędzy palce następnego papierosa, nałóg ten pomagał mi się odstresować co szczególnie dziś było mi potrzebne ponieważ od rana myśle cały czas o niepokojących wiadomościach jakie wieczorem wysłał mi James. Nie wiem co ten chłopak przyniesie do mojego życia wraz z swoim pojawieniem się w nim, wszystko jest tak skomplikowane a pytanie najważniejsze brzmi dlaczego ja?
Przecież wnioskując z opowiadań Charlotte nie interesuje się on żadnymi dziewczynami a pewnie tymbardziej dziewczynami młodszymi od siebie i takimi jak ja, co mu to da? Może ma jakiś zakład z kimś? Pytań mam tysiące a odpowiedzi zero co jest bardzo flustrustraujące...

Nikogo z mojej paczki nie było dziś w szkole co było dla mnie szczególnie dziwne ale nie zagłębiałam się w to jakoś szczególnie no bo po co? Napisze później do Charlotte i spytam się czy wszystko okej itd. Wyrzuciłam niedopałek na ziemie po czym zdeptałam go butem i ruszyłam w stronę samochodu. Zapięłam pasy i pojechałam prosto do domu.

Od babcia: kochanie dziś na noc zostaniesz sama bo jedziemy na wesele córki pani Elżbietka, już jesteśmy w drodze a z racji tego że ty nie lubisz takich przyjęć i pewnie masz dużo nauki to nie będziemy cię targać ze sobą, gdyby coś się stało to dzwoń do mnie albo do dziadka.

Do Charlotte: hej, czemu nie było nikogo z was dzisiaj w szkole? Wszystko jest okej?

Zagryzłam nerwowo wargę czekając na odpowiedź, szczerze polubiłam ich wszystkich mimo tak krótkiego czasu a z brunetką mam tak dobry kontakt ze mam wrażenie ze mogę powiedzieć jej wszystko i szczerze jej ufam. Martwiłam się o nich bo to dość dziwne ze nagle nie ma ich wszystkich jednego dnia w szkole.

Od Charlotte: hej, słuchaj Stacy wiem że nie znamy się za długo ale ufam ci a to nie jest sprawa dotycząca bezpośrednio mnie, jak wiesz nie było Noah w szkole, jego młodsza siostra Ivy źle się czuła dlatego wolał zostać z nią, byliśmy cały dzień u niego bo mała trafiła do szpitala i robią jej jakieś badania, nie wiemy co z tego wyjdzie siedzieliśmy u niego żeby dać mu jakoś wsparcie. Nie gniewaj się na nas że nie powiedzieliśmy Ci od razu ale nie mieliśmy do tego głowy w tamtej chwili przepraszam cię.

Gdy przeczytałam sms'a od dziewczyny, stanęłam na środku schodów prowadzących do mojego pokoju jak wryta w ziemie.

Do Charlotte: nie No coś ty nie wygłupiaj się nie będę się gniewać bo rozumiem was w 100% jakby się coś działo to pisz, dzwoń do mnie jeśli nawet będzie trzeba to mogę przyjechać.

Od Charlotte: Narazie sytuacja jest okej będę pisać jak coś dziękuje za zaangażowanie :*

W połowie odcinka mojego ulubionego serialu The Vampire Diaries usłyszałam pukanie do drzwi, zmarszczyłam brwi ale zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Jamesa który jak zawsze wyglądał doskonale a przez deszcz który padał na dworzu jego włosy były wilgotne, ubrany był w czarne dresy i czarną opinającą bluzkę przez którą można było zobaczyć zarys jego mięśni. Przełknęłam głośno ślinę ponieważ od samego patrzenia na bruneta zaschło mi w gardle. Chłopak uniósł w górę jedną brew i po chwili powiedział.
-będziemy tak tu stać czy wpuścisz mnie do środka?- powiedział zachrypniętym głosem i mogę się założyć że gdyby nie to że trzymam się tych jebanych drzwi już dawno bym leżała pod jego stopami na podłodze bo pod wspływem jego hipnotyzującej głosu zmiękły mi nogi.
Odchrząknęłam nerwowo i powiedziałam.

-Co ty tu do chuja robisz?- chłopak przewrócił oczami mi i wszedł do Domu przepychając mnie w wejściu zdjął buty i przywitał się z psem który wesoło machał ogonem na jego widok.
Z szeroko otwartymi oczami zamknęłam drzwi wejściowe i zaczęłam.

-Ponowię moje pytanie bo może twoje wybujałe ego naciska ci na mózg i masz problemy z słuchem. Co ty tu do chuja robisz i skąd ty wiesz gdzie ja mieszkam?! Pierdolisz że nic się przed tobą nie ukryje i dowiesz się wszystkiego czego chcesz ale nie uważasz że to już lekka przesada?- powiedziałam zdenerwowana i nie ukrywajmy że przestraszona, może on jest jakimś jebanym stalkerem?

-Dziewczyno uspokój się trochę bo zaraz wybuchniesz, mieszkamy na tym samym osiedlu i dużo razy widziałem jak wracasz do domu.- powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Podniosłam wysoko brwi i powiedziałam.

-dobra kwestia tego skąd wiesz gdzie mieszkam już jest wyjaśniona ale nadal nie wiem po co wepchałeś mi się do domu .- położyłam ręce bo bokach moich bioder patrząc na niego wymownie.

-Pytałem wczoraj czy coś dziś robisz i napisałaś że tak więc przyszedłem sprawdzić i jak widzę kłamałaś.- powiedział podnosząc jedną brew w górę.

-I to jest powód dla którego wchodzisz do mojego domu bez zaproszenia? Naprawdę jesteś takim idiotą i tak ci się nudzi w życiu?- prychnęłam. James podszedł do mnie o krok bliżej i niemalże czubki naszych butów się spotykały.

-Muszę cię zdziwić ale nie jesteś pępkiem świata i mam różne ważne rzeczy do roboty myślisz że czemu nieraz mnie nie ma w szkole? Myślisz że to mój wybór?- prychnął mi w twarz.

-Powiem ci tylko że nie każdy ma tak łatwo w życiu jak ty że jeździ sobie na imprezy i jego jedynym problemem jest to że zgubił pewnie kolejny telefon.- wypowiedział z kwasem.

-Wcale mnie nie znasz, nie możesz mi wytykać czegoś co nie jest prawdą, nie wiesz przez co przeszłam i nie wiesz ile zrobiłam żeby stać teraz w tym miejscu, i nie masz prawa mnie oceniać.- powiedziałam. Chłopak wyraźnie ścisnął szczękę i jakby myśląc nad odpowiedzią popatrzył prosto w moje oczy.

-Więc daj mi się poznać.- powiedział cicho.

-co masz ja myśli?- zapytałam niemal odrazu.

-To co robią zazwyczaj przeciętni nastolatkowie, imprezy, rozmowy, wyjazdy- zaczął iść w stronę kuchni a ja odrazu poszłam za nim.

-Zaczniemy normalnie rozmawiać i wtedy oboje wyrobimy sobie zdanie na temat drugiej osoby wiesz podobno nie taki straszny diabeł jak go malują.- powiedział i usiadł ma krześle przy stoliku.

-Okej wchodzę w to ale gdzie jest haczyk?- zapytałam. Popatrzył na mnie z iskierkami radości w oczach a jego oczy świeciły wtedy jaśniej niż niejedna gwiazda w nocy, można było w nich utonąć...

-Nie ma żadnego haczyka, kiedy tylko będziesz chciała lub ja będę chciał możemy zerwać umowę i kontakt. Zgoda?-zapytał wyciągając rękę w moją stronę. Pomyślałam chwile nad decyzja i nie było już odwrotu, chociaż co mogło by pójść źle? Zawsze mogę zerwać umowę...

-Zgoda.- podałam mu rękę.

Pod osłoną nocy ~ MOCNA KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz