[part forty-five]

46 1 3
                                    

— Minho, zamknij otwór gębowy bo ci w niego wepchnę kamień. — syknęła Lily, a Frypan ozdobił jej groźbę przeciągłym gwizdem podziwu. Brunetka szła za Newtem, kurczowo przyklejając się ściany by nie wpaść w przepaść.

— Nie możecie ukrywać swoich uczuć. Nawet ślepy by zauważył jak się na ciebie patrzycie. A patrzycie się jak ofiarą na kąsek. — zaśmiał się szyderczo, co zakończyło się głośnym jękiem, gdyż chłopak dostał w brzuch od Lily.

— Zaraz to ty będziesz ofiarą jak cię zepchnę z tego urwiska. Postawić Ci stokrotki na grobie? — zapytała, obdarzając go lodowatym spojrzeniem.

— Nie, niech będą to piękne bzy które są piękne równie jak Twoje oczy mi amore! — zaśmiał się. — Spokojnie Newt nie zabijaj mnie wzrokiem. To tylko żart. — wzruszył ramionami Minho. Lily spojrzała na blondyna, którego nagle zainteresował ptak na niebie.

— On się kiedyś wyłącza? — westchnęła Lily, stawiając krok na stałym lądzie.

— Nie, ludzka szafa grająca. — mruknął Frypan, rzucając kamykiem w dal. Lily parsknęła pod nosem, rozglądając się po okolicy. Duże i pokaźne kaniony w kolorze cegły, biały piach oraz zaschnięte błoto idealnie pasowało do kolorystyki Newta. Pokręciła głową i przyłączyła się do Brendy, przenosząc swój wzrok na Teresę. Ta szła w milczeniu, znowu obrażona z jakiegoś powodu, jednak nie dąsała się jak zwykle. Była czymś widocznie zmartwiona i nie świadczyła o tym pochmurna miną dziewczyny oraz jej poczucie winy w oczach. Ciekawe o co mogło jej chodzić.

— Dziwna jest nie?

— Co? Teresa? A tak, w Strefie była bardziej rozmowna. — Lily wzruszyła ramionami, odwracając wzrok. — Nie wiem o co jej chodzi, pewnie się na mnie o coś obraziła ale nie mam siły jej się o to pytać. — dodała.

— Minho ma rację. — nagle rzekła dziewczyna, przypatrując się Lily. Ta zmarszczyła brwi nie za bardzo wiedząc o co się dzieje.

— Miłość. — rzuciła i szybko dobiegła, unikając mordu we spojrzeniu Lily. Westchnęła, poczym ruszyła dalej rozglądając się za innym towarzyszem rozmowy. Aris gadał z Frypanem, Minho z Thomasem - rozmowa to nie była, bardziej kłótnia. A Newt... Cóż, Newt na pewno by się zapytał o jej wizje a to był chyba najbardziej niewygodny temat. Została Teresa. No na pewno nie. Szła w ciszy tak jakoś przez godzinę szła w ciszy, aż nagle doszli do jakiejś drogi. Lily podniosła wzrok, dziwiąc się samej sobie, że jakoś szczególnie widok starych samochodów nie zupełnie ją zainteresował.

— Mój Boże. — jęknęła Teresa.

— Boga tu nie ma, ale jestem ja. Czyli bez różnicy. — zaśmiał się ale odrazu dostał kamykiem w tył głowy od Thomasa.

— Przestaniecie w siebie rzucać kamieniami i porównywać się do bogów? — zapytał Newt.

— Wybacz królu. Ty tu rządzisz.

— Minho, błagam cię.

— Do usług. — uśmiechnął się Azjata. Lily przewróciła oczami.

Lily? Słyszysz mnie?

𝐏𝐇𝐀𝐍𝐓𝐎𝐌 .maze runnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz