➵ scattered memories: part 1 - just me and you

654 50 24
                                    

slowly with our fingertips
we just draw each other in the dark
erase everything else in this messy world
so that only us remain

✘ ✘ ✘

Błogość.

Tylko to słowo wypełniało jej głowę i umysł w tamtym jednym momencie; momencie tak bezczelnie wyrwanym z bezlitosnych szponów rzeczywistości, będącym eskapizmem i idyllą w namacalnej, beztroskiej postaci.

Ta jedna migawka wycięta z negatywu czasoprzestrzeni, niczym filmowa klatka, skąpana była w słodkim aromacie wanilii, otulającym ich ciała woalką nieopisanego bezpieczeństwa. Nasycona gorzkim posmakiem alkoholu, majaczącym na koniuszku języka, zdobiącym wargi ostatnimi kroplami czerwonego wina. Przesiąknięta bliskością; naturalną i nienachalną, zapisaną gdzieś pomiędzy atomami, skrytą w skomplikowanych konformacjach. Czułymi spojrzeniami, zamykającymi w sobie nieskończoną paletę emocji, wachlarz uczuć, niemożliwych do ubrania w jakiekolwiek znane słowa.

A pośród tego upojnego pandemonium, magicznej bańki odgradzającej od codziennej szarzyzny, prywatnego mikrowszechświata pozwalającego uciec przed przytłaczającym marazmem, byli oni.

Ciało przy ciele, skóra przy skórze; jego szerokie ramiona oplatające jej drobne ciało, kościste plecy przylegające bezwładnie do męskiego, umięśnionego torsu. I dłonie; splecione razem palce, splątane w nierozerwalnym suple intymności. Było błogo. Cholernie kojąco i rozkosznie, gdy skrywali się przed całym światem, łapskami nieuniknionych obowiązków, okrutnością zatapiającą swe kły w kolejnych warstwach umysłu.

Byli tylko oni. Razem. Wanna pełna turkusowej wody, okalająca ich błogimi, letnimi objęciami. Kilka sojowych świec, rozstawionych po pomieszczeniu, tlących się słodkim płomieniem w upajającym półmroku. I w takich właśnie momentach, ulotnych i arkadyjskich, oszałamiających nierealnym, nieopisanym pięknem, Hana była najszczęśliwsza. Przepełniona spełnieniem, otulona kokonem niewypowiedzianej wdzięczności i admiracji, odbijającej się echem w jej duszy, tańczącej iskrami na tafli ciemnych tęczówek. A przy tym, tak niebezpiecznie odarta ze wszystkiego, co mogła postrzegać za swój atut i ochronę; pozbawiona każdej wymyślnej maski, tej nieznośnej zbroi, ciążącej na wątłych ramionach, przygniatającej ją do samej ziemi jak wiotką, młodą gałązkę.

Była tylko ona; obnażona do cna, do szpiku kości i ostatniej warstwy jestestwa; odważnie prezentująca wszystkie czerwone guziki skryte między strunami duszy. Wszelkie blizny wspomnień, fobii i lęków. Tatuaże marzeń i pragnień, zdobiące dno serca i umysłu. W takich chwilach to była absolutnie odmienna Hana. Niecodzienna. Najbardziej bezbronna, jaka tylko mogła być. Szczególnie, gdy jej chłodne spojrzenie miękło, tonęło w cieple i czułości, gdy kwaśny grymas wąskich warg ustępował szczeremu uśmiechowi, a ona cała przekształcała się w tę niekontrolowaną, nieopisaną falę euforycznych uczuć.

— Dlaczego ze mną jesteś?

To jedno pytanie niespodziewanie wymsknęło się spomiędzy jego warg, musnęło szyję brunetki ciepłym, łaskoczącym oddechem, przerywając pajęczynę ciszy, wypełniającą niewielkie pomieszczenie. Potem było jej westchnienie; krótkie, skrywające na samym końcu rozkoszne rozbawienie. Leniwie uniosła ciało, ociężałe od nadmiaru błogości, zwinnie obracając się w stronę zaskoczonego Satoru; oparła niewielkie dłonie o umięśniony tors, przechyliła głowę nieznacznie w bok, przygryzając policzek w geście zadumy, by wreszcie wzruszyć beztrosko ramionami.

Ani na moment nie odrywała od niego przenikliwego wzroku; wilgotne kosmyki białych włosów ozdabiały jego czoło, opadając beztrosko na brwi i lekko przymknięte powieki, delikatny rumieniec wykwitł na bladych policzkach, manifestując alkoholowe upojenie, a rozchylone wargi aż prosiły, by się nimi zaopiekować.

— Masz całkiem ładną buzię jak na takiego irytującego wrzoda.

Kwaśny grymas zmiął płótno jego twarzy w niezadowoleniu, uwydatniając niezaprzeczalne rozczarowanie. Wymamrotał jedynie bezsilne i błagalne "Hana", zahaczające o gardłowe nuty i Kato nie mogła wyrzucić z głowy tej jednej, absolutnie niedorzecznej i upokarzającej myśli.

Jakiż on był uroczy. Rozkoszny, gdy łatwowiernie przyjmował każde jej słowo za pewnik, nawet te najbardziej oczywiste i okrutne żarty; gdy mogła się z nim bezczelnie droczyć, byle tylko zobaczyć tę jedną minę. Rozszerzone w niedowierzaniu źrenice, zaskoczenie marszczące czoło, ściągające brwi i usta wyrażające jawne przygnębienie.

Wygięła wargi w delikatnym, miękkim uśmiechu, kręcąc głową z niedowierzaniem; on naprawdę był naiwny. I głupiutki.

— Boże, Gojō, łykasz wszystko niczym młody pelikan — parsknęła, jednak w jej tonie nie było ani krzty typowej kąśliwości i złośliwości; wypełniała go tylko czułość. Prawie namacalna, możliwa do uchwycenia czułość, odważnie emanująca nie tylko z głosu, lecz także z rozczulonego spojrzenia ciemnych tęczówek, delikatnego dotyku opuszków wyznaczającego trasę po jego wilgotnej skórze. Smukłe palce pięły się wyżej, odkrywały na nowo dobrze znane ścieżki; wystające obojczyki, zagłębienie szyi, szerokie, umięśnione ramiona, ostrą linię żuchwy.

Raz jeszcze na niego zerknęła; może to właśnie był odpowiedni moment? Chwila, by odrzucić niepotrzebne łańcuchy zawstydzenia, pętające jej dłonie, odważnie i szczerze przyznać się do uczuć, palących przyjemnym płomieniem tuż pod skórą. Bo tylko ona sama zdawała sobie sprawę z huraganu emocji, szalejących we wnętrzu; z ich absolutu, nieskończoności i wszechbytu. Wypełniały każdy jej atom, scalały się z każdą cząsteczką i tkanką, tworząc koherentną, nierozerwalną całość; i w takich momentach Kato Hana była miłością. Nieopisaną admiracją. Uosobieniem bezwarunkowej frenezji, której źródłem był nie kto inny, tylko on. Ten upierdliwy i irytujący wrzód. Ten przepiękny mężczyzna, z kojącym spojrzeniem lazurowej tafli, z miękkim dotykiem, będącym remedium na całe zło okrutnego, paskudnego świata.

I tylko przy nim Hana potrafiła być tak odarta. Obnażona do samego cna, do ostatniej warstwy. Sama nie wiedziała, czy to cząsteczki alkoholu krążące razem z krwią popchnęły ją w ramiona nieoczywistości, czy może po prostu była upojona całą aurą, spowijającą pomieszczenie, otulającą ich sylwetki w niebezpiecznym rozmarzeniu. Bez chwili zawahania, z nadzwyczajną odwagą w głosie, wyznała na jednym tchu:

— Dobrze mi z tobą.

Wyznała szczerze, absolutnie uczciwie, spoglądając wprost w lazurowe tonie jego tęczówek; źrenice rozszerzyły się w zaskoczeniu, roziskrzyły nieuchwytną euforią, gdy w czułym geście adoracji odgarnął pojedyncze, ciemne kosmyki, wysunięte z wysokiego kucyka. Jego dłoń była duża i męska, ciepła i delikatna; szczupłe palce pieszczotliwie muskały jej policzki, zahaczały o żuchwę i ucho, przebiegając co rusz bezwładnie między wolnymi, hebanowymi pasmami. A ona uwielbiała ten dotyk; dualizm, który w sobie skrywał, a który odkrywała na nowo każdego dnia. Potrafił traktować ją z fanatyczną czcią, ostrożnie niczym porcelanową lalkę, by za chwilę wpaść w szpony przeciwnego spektrum; mocne uściski, po których przyjemnie czerwieniała skóra, namiętne pocałunki, zostawiające nabrzmiałe od gwałtowności wargi. Jednak w każdym akcie skrywała się miłość. Szalone uwielbienie. Irracjonalna afirmacja, w której beznadziejnie, bezwiednie tonęli.

Bo oboje przepadli w swoich spojrzeniach. Uśmiechach i głosie. Codziennych gestach i słowach.

Cholernie mi z tobą dobrze, Satoru.

▪ ▪ ▪

wiem, że powinien być normalny rozdział, że powinniśmy ruszyć trochę dalej z historią, ale w trakcie pisania przyszła mi do głowy ta scena; taka inna, bardziej intymna i miękka, dlatego stwierdziłam, że szkoda jej nie spisać. całość będzie należeć do zbioru shotów "scattered memories", jeszcze nie wiem, czy będzie to tylko Hana i Gojō, wszystko wyjdzie w praniu.
mam nadzieję, że taka niespodzianka się podobała, piszcie swoje wrażenia ♥️
i do napisania już niebawem, tym razem w standardowym rozdziale, trzymajcie się ♥️♥️

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

TROUBLE IS... ━ gojō × OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz