▪ 6 ▪

1.8K 177 75
                                    

Słowa Hany zawisły bezwładnie w tej niewielkiej przestrzeni, oddzielającej ich sylwetki; przez dłuższą chwilę żadne z nich nie było w stanie się odezwać, wyartykułować choć zgłoski, tkwiąc w ciszy. Ciszy tak przenikliwej, przeszywającej, aż piszczącej w uszach, rozbrzmiewającej przygłuszonym echem w głowie. Kato kątem oka obserwowała chłopaka, stojącego zaledwie kilka kroków od niej; widziała, jak nieśmiało błądził wzrokiem po pomieszczeniu, jak przeskakiwał z elementu na element, aż wreszcie wygiął wargi w miękkim, lekkim uśmiechu, gdy tylko dostrzegł puchatego futrzaka, tak beztrosko drzemiącego w fotelu. Nie chciała na niego naciskać, a tym bardziej wprowadzać w jeszcze większe zakłopotanie, szczególnie po tak niedawnej, niezręcznej sytuacji, dlatego cierpliwie czekała, dając mu odpowiednią ilość czasu.

I sobie także, bo choć bez wahania przystała na jego niespodziewaną propozycję, w głowie kobiety rozbrzmiał cały ogrom pytań, do tego przeróżnej maści, które pragnęła z siebie jak najszybciej wyrzucić. Teraz, zaraz, natychmiast. Jednak zamiast wybuchnąć niczym bomba, zasypując go gradem wątpliwości, wypuściła powoli powietrze, a następnie bez słowa skierowała się do niewielkiej wnęki, będącej przeciętnej jakości substytutem kuchni. Z górnej szafki, wiszącej tuż nad zlewem, wyjęła dwa grafitowe kubki, z blatu chwyciła blaszane opakowanie z herbatą, by następnie wrzucić aromatyczne piramidki, pachnące sakurą, wprost do ich wnętrza. Westchnęła ciężko, zaciągając się ulubionym aromatem, a jednocześnie czując, jak coraz bardziej brakuje jej cierpliwości; jak jej harde postanowienie zaczyna topnieć, a narwany dzieciak z gorącą głową z każdą chwilą mocniej przebija się przez starannie budowany mur. Oparła dłonie o gładką taflę blatu, przymknęła na chwilę powieki, pochylając głowę w przód; gdzieś wewnątrz przeczuwała, jaki mógł być powód jego decyzji, spodziewała się, jakie słowa usłyszy, lecz mimo to niezmiennie tkwiła w niej ta chęć doznania tego w rzeczywistości. Nie jako wyobrażenia, jako majaka będącego tylko migawką w głowie; pragnęła to usłyszeć z jego ust, tak, by echo wypowiedzianych zdań mogło rozbić się o ściany jej pokoju. Nawet jeśli byłyby cholernie gorzkie i bolesne.

Szybko wyrwała się z tego nieprzyjemnego amoku, koherentnego strumienia nadinterpretacji i snucia alternatywnych wymiarów, zawierających przeróżne przyszłości; to było głupie i bezsensowne, by bezwładnie poddawać się temu prądowi. Dlatego też delikatnie, w akompaniamencie tego głuchego odgłosu, uderzyła dłońmi o policzki, przywracając się do relatywnego ładu, a następnie chwyciła kubki w dłoń i wróciła do swojego gościa. Uśmiechnęła się lekko pod nosem; Megumi wciąż stał w tym samym miejscu, zbyt zawstydzony, by się rozgościć, spoglądając nieśmiało na białego sierściucha, którego puchaty korpus miarowo unosił się i opadał, w akompaniamencie przyjemnego mruczenia. Bezszelestnie przemknęła przez pokój, pokonując dzielącą ich odległość, ostrożnie odstawiła gorące napoje na niewielki, kwadratowy stolik i odchrząknęła wymownie. Chłopak w momencie napiął się jak struna; wyprostował plecy, uniósł dumnie podbródek, by następnie wykonać obrót o sto osiemdziesiąt stopni i wbić w nią pytające, wciąż nieśmiałe spojrzenie. Powstrzymała chęć uśmiechu, tak bezczelnie cisnącego się na wargi, z trudem zachowując przyzwoitą, kamienną twarz, chroniącą przed kolejnymi niezręcznościami i zwinnym ruchem przesunęła kubek w jego stronę. Nieznacznym ruchem głowy wskazała miejsce naprzeciwko siebie, niemo zapraszając do tego, by wreszcie poczuł się swobodniej, porzucając ten sztywny, niezręczny sposób bycia. Nawet, gdy finalnie usiadł na jednym z dwóch drewnianych, niewygodnych krzeseł, gdy niepewnie objął szczupłymi palcami porcelanowe naczynie, jakby chcąc ogrzać swoje dłonie, wciąż potrafiła dostrzec w jego ruchach dziwną nerwowość. A Hana jedyne czego pragnęła, to za wszelką cenę sprawić, by ten, siedzący naprzeciwko niej, zdystansowany, wycofany chłopiec o przydługich, hebanowych włosach, smutnych kobaltowych tęczówkach i obojętnym grymasie zdobiącym szczupłą twarz, mógł zburzyć ten uciążliwy mur, brutalnie oddzielający go od innych.

TROUBLE IS... ━ gojō × OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz