▪ 6.5 ▪

1.7K 151 127
                                    

KILKA LAT WCZEŚNIEJ

Wbrew pozorom i utartym przekonaniom, Kato Hana była osobą wyjątkowo, może nawet niezwykle rodzinną. Choć zazwyczaj swoją bardziej miękką i wrażliwą stronę ukrywała pod maską cynizmu i kąśliwości, stroniąc od wylewności, przesadnego okazywania uczuć i miłych słów, w głębi duszy cholernie troszczyła się o bliskich. Gdy tylko jej napięty grafik odrobinę się uszczuplał, a w nawale obowiązków majaczyła wizja wolnych dni, bez zawahania przemierzała niecałe trzysta kilometrów do rodzinnego miasta – Hamamatsu, leżącego w prefekturze Shizuoka – by tę niewielką namiastkę czasu spędzić z rodziną.

Czasami miała wrażenie, że to musi być jakaś magia, tajemna siła, której nikt nie jest w stanie okiełznać, ogarnąć umysłem, a przede wszystkim, której źródła nie zna nikt; bo gdy tylko przekraczała próg tego niewielkiego domu, znajdującego się na przedmieściach, gdy tylko do nozdrzy docierał zapach jaśminu, gotowanego ryżu i zielonej herbaty, niezależnie od tego, co by się działo w jej życiu, Hana zawsze znajdowała ukojenie pomiędzy tymi kilkoma ścianami. Najpierw witały ją wesołe, roześmiane głosy, mieszające się w jedną melodię, ogrzewając serce i duszę w uścisku błogości, a później, po kilkunastu krokach wąskim, długim korytarzem, jej drobne ciało tonęło w matczynych, ciepłych ramionach, perfumach ojca i dotyku małych, siostrzanych dłoni, piszczących na widok brunetki. Na sam koniec czekało na nią to rozbawione, domieszkowane ironią spojrzenie czekoladowych tęczówek, tak podobnych do jej, kąśliwy uśmiech i troskliwe rozczochranie włosów w zaczepnym geście.

Tak samo było i tym razem; znów otoczyły ją znajome zapachy i głosy, czułe objęcia i słowa tęsknoty, a Hana nie potrafiła wyrazić wdzięczności, wypełniającą całe jej ciało. Z nieopisanym upragnieniem czekała na ten moment, by znów zobaczyć ich twarze, usłyszeć śmiech i wesołe szczebiotanie, które nieustannie wywoływało miękki uśmiech na wargach kobiety. Jedyne, co ulegało drobnym, nieuniknionym zmianom, to ich wygląd; kolejne zmarszczki zdobiące twarze rodziców, siwe włosy wyłaniające się niczym srebrne nitki na kruczoczarnej tkaninie ich włosów, Arata spoglądający na nią z góry, rosnący niczym na drożdżach i bliźniaczki, będące coraz bardziej dziećmi niż nieporadnymi brzdącami, ledwie sięgającymi do kuchennego blatu. Przełknęła głośno ślinę, jakby chciała też przełknąć gulę melancholii, formującą się w przełyku, uwierającą w gardło, majaczącą goryczą na języku. Ledwie zdążyła odetchnąć, odstawić walizkę w kąt i ściągnąć ciężkie buty za kostkę, gdy Sachiko dopadła do jej biodra, oplotła wątłe ramiona wokół talii i zadarła głowę, by spojrzeć na nią tym maślanym, przepełnionym nadzieją wzrokiem.

— A będzie Satoru też?

Hana nie zdołała nawet otworzyć ust, bo w ułamku sekundy do siostry dołączyła Keiko, małpując zachowanie bliźniaczki; z tym samym oczekiwaniem, niemą ekscytacją w piwnych oczach i rozdygotaniem w nieskoordynowanych ruchach, wyjęczała, uroczo przeciągając samogłoski:

— No właśnie! Przyjedzie?

— Co za czasy nastały, żeby twój chłopak był większą atrakcją niż ty sama — parsknął, nonszalancko oparty o ścianę, Arata, krzyżując ramiona na torsie. W jego ciemnych, prawie czarnych oczach majaczyło kąśliwe rozbawienie, po wąskich wargach przemknął cień uśmiechu i choć w każdej innej sytuacji, brunetka zapewne pokusiłaby się o prawdziwą litanię na temat szacunku do starszego rodzeństwa, tym razem nie mogła się z nim nie zgodzić. Odkąd tylko ten przeklęty próchniak, perfidny imbecyl i największy farciarz każdego możliwego wymiaru, Gojō Satoru po raz pierwszy przekroczył próg jej domu, skradł serca wszystkich członków sześcioosobowej rodziny Kato. Choć początkowo miała ogromne obawy, by wpuścić tego nieokiełznanego wariata do swojego domu, obawiając się masy nieszczęść i zawstydzających wtop, których cień ciągnąłby się za nią aż do samej śmierci, moment ten wreszcie nastał, a Hana była onieśmielona tym, jak bardzo różnił się od wszystkich scenariuszy, rozgrywanych w najczarniejszych kolorach.

TROUBLE IS... ━ gojō × OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz