Rozdział 1.

8.1K 185 87
                                    

"Co miał odpowiedzieć? Powiedzieć, jak naprawdę się czuje, jak go pali i boli w środku, jakby serce miało mu pęknąć na kawałki? Każda odpowiedź zabrzmiała by banalnie."

Camilla Läckberg
"Syrenka"

~~~

Gasparo

Ubrany jak zawsze nienagannie, jadę swoim nowym autem Fordem Mustangiem z 68 roku do głównej siedziby. Mój stary samochód stoi w garażu... Od kiedy zrozumiałem, że moja Aleks uciekła i sama nie wróci, przestałem nim jeździć. Zbyt bardzo mi o niej przypomina... Była jedyną kobietą która w nim siedziała...

Bardzo dobrze pamiętam kiedy wiła się na siedzeniu pasażera gdy mój palec penetrował jej tak cholernie dobrze smakująca cipkę... Kochałem patrzeć kiedy dochodziła...

Dojeżdżając na miejsce, parkuje na dużym podjeździe. Budynek jest ogromny z racji ilość ludzi którymi się otaczam. Mają w nim zapewnione wszystko. Od siłowni, noclegu, posiłków po dziwki. Pies dobrze karmiony nie ucieknie od pelnej michy. Będzie jej pilnować. To tyczy się moich ludzi. Daje im wszystko dlatego są mi wierni. Nie jeden zawdzięcza mi swoje życie...

Kiedy opuszczam swoje nowe auto od razu mnie pojawiaja się moja prawa ręka Brus i lewa Michał. Mimo, że to ten pierwszy widnieje oficjalnie jako właściciel moich nieruchomości, to Michał tak naprawdę zajmuje się większością spraw. Po przerzut broni, narkotyków, żywego towaru. Ja tylko doglądam interesów, by mieć rękę na pulsie. Czy im ufam? Sądzę, że jeśli sobie nie ufam, to czemu miałbym ufać innym? Nie mogę dać sobie ręki uciąć za kogokolwiek. Bo ludzie są tylko ludźmi... A zdrada leży w naszej naturze...

Zwłaszcza moja Aleks mnie w tym utwierdziła... Miłość kurwa zaślepia.

Jestem popierdolony! Kiedy Michał zaproponował mi, że sprawdzi "Julkę" kazałem mu wypierdalać inaczej go rozjebie własnymi dłońmi. Nie chciałem słyszeć o czymś takim! Uważałem, że Ona jako jedyna jest prawdomówna w stosunku do mnie... I chuj! Jakże się kurwa pomyliłem.

Może i ja również nie jestem bez winy... Nie powiedziałem jej całej prawdy o sobie. Robiłem to by ją chronić przed tym wszystkim.

- Szefie. Jeden z ludzi prosi o spotkanie osobiste z Tobą. Mówi, że sprawa dotyczy Twojej kobiety. - odzywa się jeden z moich ludzi stojących na straży przy wejściu do budynku

Jako Capo mogłem liczyć na wsparcie jakby ktoś mi zagrażał. La Cosa Nostra jest zrzeszeniem bossów rodzin rządzących w różnych zakątkach Świata. To sojusz zawarty jeszcze kiedy mój dziadek był małym chłopcem. Jest to świętość wśród maffi. Jeśli ktoś nie trzymał się określonego prawa, skazywał siebie na wyrok śmierci. I to właśnie ja byłem ich Capo czyli coś w rodzaju "Króla".

Trzeba pamiętać, że obejmując takie stanowisko nie tylko ma się przywileje i korzyści. Godząc się na to przyjąłem również odpowiedzialność za życie niezliczonej ilości rodzin na całym Świecie. Dlatego bardzo piłuje swojej anonimowości. Nawet Brus i Michał nie mają pojęcia dla kogo pracują. Myślą, że jestem jakaś plotką wśród rekinów...

- Dobrze. Niech ktoś go przyprowadzi do mojego gabinetu. Będę w nim czekać. - bez namiętnie wydałem polecenie nie okazując żadnych emocji na swojej twarzy.

Tylko Ona jedyna sprawiała, że ściągałem swoją maskę... Przy niej mogłem być sobą...

Usiadłem wygodnie za drewnianym, ciemnym biurkiem. Nie wiem dlaczego, ale preferowałem taki styl. Dębowe drewno, skóra i bordowe odcienie. Takie miejsca miały klasę, smak i duszę.

GASPARO #2 - Seria ConnectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz