Rozdział 31.

2.5K 119 11
                                    

" Nie jestem z natury wredna, mściwą suką.
Ale zawsze odczuwam pieprzony,  wewnętrzny orgazm,
kiedy kogoś dosięga karma.

Czerwona szminka"

~~~

Pov. Aleks

Wszystko szło zgodnie z moim planem. Odbyłam spotkanie z głównymi "szefami" poszczególnych obszarów, które należały do mojego mężczyzny. Nie powiem by "Panowie" byli zachwyceni obecna sytuacją. Przede wszystkim tym, że miała nimi rządzić jakaś kobieta pod nieobecność iść Bossa. Jednak nie dałam po sobie poznać, że sama jestem przerażona... W tym świecie nie można ukazywać strachu. Inaczej stajesz się celem dla ludzi chcących większej władzy. Nie pozwolę by ktokolwiek sięgnął po coś na co mój Niebieskooki pracował całe życie. Mimo, że zdaje sobie sprawę z tego, iż razem z synem jesteśmy ważniejsi od tej całej Mafii... Nie chcę by rezygnował z tego. Przynajmniej nie teraz i nie w ten sposób. Jeśli kiedykolwiek to zrobi. Chcę by to była jego świadoma decyzja o odsunięciu się w cień. Nie dlatego, że ktoś nam zagraża.

Po skontaktowaniu się z "partnerami biznesowymi" mojego narzeczonego dostałam duże wsparcie jeśli chodzi o ilość dodatkowych ludzi do odbicia Gasparo. Oczywiście nic za darmo... Każdy z nich dostał moje słowo, że będziemy im dłużni przysługę. Niezależnie o co poproszą. Musiałam złożyć podpis i odcisk palca własną krwią na dokumencie świadczącym o takim zobowiązaniu. Jeśli doszłoby do odmowy , mojej lub Gasparo strony... Zapłacę za to najwyższą cenę... Własnym życiem. Jednak w obecnej sytuacji muszę chwytać się wszystkiego co możliwe.

Podzieliłam ludzi na grupy składające się z około dwudziestu osób. Każda z nich dostała konkretny obiekt lub teren do sprawdzenia. Dałam im jasne rozkazy. Mają oszczędzać tylko kobiety i dzieci. Może przez to trafię do piekła... Jednak nie mogę ryzykować, że ludzie Vito będą chcieli zrobić odwet za naloty. Co do Ruska... Jeśli ja go nie dorwę osobiście? Oczywiście, że mają mi go dostarczyć żywego do głównej siedziby naszej organizacji przestępczej. Zapłaci za to, że zagroził naszemu szczęściu i zdecydował się na pojmanie Gasparo. Jako była agentka jestem dobra w torturach... A na tych pieprzonym Vito wypróbuję każdy możliwy sposób jaki mi przyjdzie do głowy! Będzie cierpiał tak długo by wręcz prosić o śmierć.

- Gotowa? - Zapytał Michał stając w próby gabinetu mojego narzeczonego - Jesteś pewna, że chcesz osobiście brać w tym udział? - zapytał mnie z troską w głosie - Wiesz, że nie musisz tego robić? Jeśli cis Ci się stanie, Gasparo mnie zajebie gołymi rękoma.

- Podjęłam już decyzję i nie zamierzam się wycofać - oznajmiłam zdecydowanie głosem nie znoszącym sprzeciwu - Nina i Kacper są już w bezpiecznym miejscu? - zapytałam odwracając się w stronę Michała

- Tak jak wczesniej ustaliliśmy. W Biłgoraju są bezpieczni. Nikt nie powiąże tego staruszka z Tobą. Jeśli coś miałoby nie pójść po naszej myśli... - zaczął jak zawsze - Zabezpieczyłem ich finansowo. Wszelkie instrukcje przekazałem Ninie.

- Bardzo dobrze. A teraz czas na nas. Zapierdolmy tych Ruskich i odzyskajmy Gasparo - powiedziałam łapiąc z fotela czarna, skórzana kurtkę i zmierzając w stronę ławy na której czekała na mnie kilka gnatów i innej broni - Jak wrócimy z tego cało, masz urlop dwu tygodniowy na Bahama. - dodałam zakładając na siebie cały sprzęt.

- Najpierw wykonajmy tą robotę. Pamiętaj, że masz się nie narażać niepotrzebnie. - zaznaczył

- Spokojnie. Wiem co mam robić. Pamiętaj, że nie jestem pieprzoną amatorką - wycedziłam przez zęby nieco ostrzej.

Wkurwia mnie to, że nawet w takiej sytuacji w jakieś się teraz znajdujemy, nadal obchodzą się ze mną jak z pieprzonym jajeczkiem. Jakby każdy zapomniał, że już kiedyś zabijałam i nie raz sama oberwałam. A jednak zawsze sobie radziłam w różnych sytuacjach. Tym razem również wszystko dobrze się skończy, a ja znowu będę mogła cieszyć się czasem spędzonym z moim Gasparo.

***

Pov. Gasparo

Nie mam pojęcia gdzie się znajduję. Z tego co się zorientowałem, jestem w jednym z lochów i nie jedynym więźniem tego miejsca. Nie raz słyszałem krzyki, jęki czy odgłosy poruszania z innych celi. Nie mam żadnego okna w pomieszczeniu co mogłoby mi ułatwić orientowanie się w czasie jaki już tu spędziłem. Każdego dnia, a może kilka razy na dzień... Nie jestem pewny... Poddają mnie różnym torturom. Moje ciało jest pokryte licznymi świeżymi jak i starymi ranami od skalpela. Nie wiem czy jest chociaż skrawek gdzie nie poczułem jego srebrnego ostrza na swoim ciele. Wiem, że nie jedno żebro mam złamane jak również wszystkie palce u dłoni. Chcą mnie zmusić do wypowiedzenia oświadczenia o przekazaniu swojej władzy, wpływów i terenów temu pierdolonemu Vito. Prędzej zginę niż to uczynię. Wiem, że Michał odbił moja Aleks. Nie mam co do tego wątpliwości. Zawsze wywiązywał się z zadań jakie ode mnie dostał. Wiedząc, że Ona jak również mój synek są bezpieczni, nie potrzebuje już nic więcej. Moją mnie zatłuc, a ja i tak nie oddam niczego w te zdradzieckie macki Ruska. Wiem, że to tylko kwestia czasu jak Michał z moimi ludźmi i sojusznikami pomszczą mnie. Vito jest świadomy tego zagrożenia i że czas mu się kończy. Dlatego jest bardziej niecierpliwy przez co tortury są coraz drastyczniejsze. Nie wiem ile jeszcze mój organizm wytrzyma... Jednak jeśli tu zdechnę to przynajmniej ze świadomością, że chociaż przez chwilę swojego życia byłem szczęśliwy z kobietą która kocham i która mnie kocha.

- Wstawaj Gasparo. Czas na naszą zabawę - kopnął mnie Vito z całej siły w mój już obolały i posiniaczony bok - Dzisiaj zabawimy się wiertarką. Jak myślisz? Jakie to uczucie kiedy metal dziurawi ciało i kości? - złapał mnie za włosy i szarpnął do góry bym na niego spojrzał.

- Nie krępuj się chory pojebie. Jeśli myślisz, że to mnie nastraszy to musisz bardziej się postarać. Nie jestem taką pizdą jak Ty, żeby się bać takich zabawek. - uśmiechnąłem się cwaniacko mimo bólu i płynąłem mu w twarz śliną pomieszana z moja krwią.

- Widzisz Gasparo. Nie doceniasz mnie jako człowieka. Nigdy tego nie robiłeś. Uważałem się za kogoś lepszego... - przerwał. Mimo, że starał się zachować opanowanie, jego ciało było napięte niczym struna, a oczy zdradzały wkurwienie - A zobacz jak skończyłeś. Leżysz nagi, brudny i poraniony. Wystarczy tylko jedno oświadczenie, a pozwolę Ci może opuścić to miejsce żywym.

Dobrze wiedziałem, że Vito nigdy by mi nie darował życia. W naszym świecie nikt tego nie robi. A tej pieprzony idiota myśli, że się na to nabiore.

- Wiesz Vito... - zacząłem z powagą na twarzy - Prawda jest taka, że prędzej tu umrę niż dostaniesz cokolwiek co należy do mnie... - patrzyłem mu prosto w oczy by zapamiętał każde słowo, które zamierzałem teraz wypowiedzieć - Za to, że tak bardzo jesteś chciwy na władze... Obiecuję Ci, że nie minie nawet miesiąc, a wszyscy Twoi bliżsi, rodzina, przyjaciele, współpracownicy zostaną zajebani. Ty również dołączysz do grona trupów. I dobrze wiesz, że Twój czyn zagrożenia mi i mojej rodzinie mocno się odbije na Tobie. Nawet Twój stryj, który jest głównym Bossem w Rosji Ci nie pomoże. A teraz możesz już kończyć co zacząłeś. Czekam na swoją śmierć.

Widziałem w jego oczach strach na moje słowa. Wiedział, że wpadł w wielkie bagno z którego już się nie wydostanie. Za napad na głównego Capo triady grozi śmierć w najgorszych torturach przez wiele lat. Sam sobie zgotował taki los. Chciwość ludzka jest cholerną głupota za którą niebawem Vito zapłaci słoną cenę.

GASPARO #2 - Seria ConnectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz