"I chociaż okropnie tęsknimy, nasza godność nie pozwala nam na słabość, jaką jest On..."Czerwona Szminka -
Pani Y.~~~
Pov. Gasparo
Stawiałem ciężko kroki po schodach prowadzących do piwnic "głównej" siedziby... Odczuwałem cholerne zmęczenie... Ta zabawa w kotka i myszkę z Aleks powoli doprowadza mnie do szału. Dlaczego kurwa nikt ze świata przestępczego nie jest wstanie podać mi ją na tacy? Czy jest aż tak kurwa dobra by ciągle być niczym widmo, które spotykam tylko w moich snach? Czy może kurwa wszyscy ludzie są aż tak głupi by nie móc znaleźć jednej kobiety?!
Wchodzę do głównego lochu gdzie zazwyczaj odbywają się egzekucje tylko "wyjątkowych" okazów. Jest to dość spore pomieszczenie, które jest wstanie zmieścić najważniejszych pionków z moich ludzi. To właśnie na ich oczach jest karany "skazany". Zazwyczaj wyroki wykonują wyznaczone osoby, które od wielu lat są tego "odpowiednio" uczeni. Dzisiaj od niepamiętnych czasów osobiście go wykonam.
W pomieszczeniu zebrała się już "widownia". Na środku stało stalowe krzesło z kajdankami obejmującymi nadgarstki i kostki Brusa. Był zupełnie nagi. Patrzył w moim kierunku, a na jego twarzy była wymalowana duma.
Stanąłem obok niego i zabrałem w końcu głos, uciszając lekkie szepty między moimi ludźmi.
- Dziękuję wam wszystkim za przybycie na to wyjątkowe przedstawienie - zacząłem skanując każdego z nich swoim wzrokiem - Jak sami wiecie... Nigdy nie wybaczam zdrady. Człowiek, który śmiał nazywać siebie moim przyjacielem dopuścił się tego nikczemnego czynu. Z racji, że był On moja prawą ręką... Wyrok wykonam osobiście - poinformowałem po czym dodałem - Nikt z was ma nie opuścić wzroku z tego przedstawienia puki ten szczur - wskazałem na Brusa skinieniem głowy - nie przestanie oddychać. Macie dobrze zapamiętać co robię ze Zdrajcami ! - ostatnie zdanie wypowiedziałem głośniej i z naciskiem
- Kiedyś i na Ciebie przyjdzie pora! - wykrzyczał Brus szarpiąc się na krześle
- Ja od dawna już czekam na śmierć. - powiedziałem łapiąc w swoją dłoń nóż myśliwski Kandar N - 170 idealnie pokryty na części klinga zębami.
Złapałem tego zdrajcę za włosy i mocno pociągnąłem za nie, odchylając jego głowę nieco do tyłu by spojrzał mi w oczy. Pierwsze wbicie ostrza w jego udo i powolne przekręcenie... Widziałem jak w jego oczach maluje się ból, który stara się skryć na twarzy. Przecież jestem świadomy, że ten człowiek przez te wszystkie lata pracując dla mnie, stał się bardziej odporny na ból... Ale to tylko mały początek tego co zamierzam mu zafundować... Zadałem jeszcze kilka głębokich ran w jego ciało nożem...
Podszedłem do regału pełnego asortymentu do tortur i wybrałem coś, co pomoże mi w uzyskaniu odpowiedniego rezultatu... Była to ciecz powodująca u "ofiary" większe odczuwanie bodźców... Napelnilem strzykawkę cieczą i umieszczając igłę w jego żyle, patrząc jak płyn znika w jego ciele. Nie czekając zbyt długo na reakcję organizmu, sypiałem po jego otwartych ranach solą. Teraz mogłem już delektować się bólem wymalowanym na jego twarzy i krzykami. Byłem niczym w transie. Patrzcie jak ten Zdrajca cierpi było dla mnie cudowna melodia dla uszu...
Niczym artysta jeździłem po jego napiętym ciele skalpelem, patrząc jak czerwona ciecz zalewa jego całego... Miałem ją na sobie wszędzie co nie przeszkadzało mi zupełnie w tej zabawie w "Boga". To ode mnie zależało ile ten Śmieć będzie jeszcze żył!
- Przywieść go do łańcuchów! - rozkazałem moim ludziom czekając niespokojnie na ciąg dalszy
Michał jako pierwszy zabrał się za wykonanie mojego polecenia... Zaraz dołączyło kilku innych moich ludzi.
Patrzyłem jak jego ciało zwisa bez siły... Byłem z się dumny. Ale nie uważałem, że to wystarczy. Chciałem by ten skurwiel zapłacił za każdą sekundę która straciłem u boku mego syna i Aleks! Gdyby nie on już dawno bym ją znalazł!!!
Chwyciłem w moją dłoń bejsbol pokryty u nasady ostrymi stożkami i zacząłem wymierzać nim ciosy... Przy każdym zamachnieciu rozpryskiwała się krew Brusa... Tłukłem go jak świnie!!! Nie wiem ile to trwało... Mój mózg przestał rejestrować otoczenie i dźwięki... Puki nie zatrzymałem się zdyszany i poczułem czyjąś dłoń obejmującą mnie za mój jeden z barków.
- Wystarczy Gasparo - usłyszałem głos Michała - On już nie żyje - poinformował wyciągając mi z dłoni biała broń.
Mężczyzna podał mi jakiś materiał, a ja z opanowując swoje emocje i ciało wytarłem o nią moją twarz i dłonie z krwi zabitego Brusa.
- Mam nadzieję, że teraz raz na zawsze zapamiętacie dla kogo kurwa pracujecie i co was czeka jeśli ktoś z was dopuści się zdrady!!! - zabrałem głos i pewnie kierując się do wyjścia dodałem mijając swoich ludzi - Posprzątanie ten bałagan.
***
Jak zawsze spędzałem wieczór w swoim apartamencie popijając nierozłączną, schłodzoną whisky. Mój telefon zaczął wydzwaniać. Sięgnąłem po urządzenie i sprawdzając kto widnieje na wyświetlaczu, odebrałem.
- Mów. - powiedziałem przykładając do ucha komórkę
- Mamy adres Aleks - usłyszałem od Michała
- Gdzie?
- Czechy. - odpowiedział wysyłając mi adres
- Pakuj siebie i bądź u mnie za piętnaście minut. Nikomu nic nie mów. Niech to zostanie między nami. Nie wiem czy ktoś jeszcze z naszych jej nie pomaga.
- Dobrze szefie.
- A co z tą Ewa?
- Rozpłynęła się niczym duch. Jednak nie zdołała zetrzeć poszlaki kierujące do Pani Aleks. - poinformował mój człowiek
Czy chciałem zemsty na tej kobiecie i innych którzy pomagali mojej Aleks? Nie wiem... Miała prawo przestraszyć się tego kim naprawdę jestem... Więc nie zdecydowałem jeszcze czy wydać wyrok na Ewę i innych zamieszanych w zniknięcie mojej kobiety...
- Dobrze. Zatem czekam na Ciebie - oznajmiłem kończąc rozmowę z Michałem.
Co zamierzam? Oczywiście jeszcze dzisiaj udam się do Czech i pojadę na wskazany adres. Bystra bestia z mojej kobiety... Szukałem ją wszędzie... A tym czasem była tak bardzo blisko domu... W małym miasteczku tuż przy granicy Czesko-Polskiej...
Kiedy tylko ją dorwę w swoje ręce... Nigdzie już nie ucieknie przede mną! Nie pozwolę jej na to kurwa! Zbyt długo chowała się przede mną!!!
CZYTASZ
GASPARO #2 - Seria Connected
Losowe~ Była moja jasną latarnia w czasie sztormu. Dawała mi namiastkę poczucia szczęścia. Przy Niej mogłem pozwolić sobie na luksus jakim są uczucia. Chciałem juz do końca życia, każdego jebanego poranka budzić się obok Niej. Wierzyłem, że już zawsze będ...