Rozdział 36.

3K 117 14
                                    

"Nie definiuje nas to kim byliśmy w przeszłości, a to kim jesteśmy w teraźniejszości"

~~~

Pov. Gasparo

Minął tydzień od tych pieprzonych wydarzeń. Rany na moim ciele się zabliźniły. Tylko patrzeć jak zostanie po nich jedynie jasne blizny. Czy w jakiś sposób przejmuje się tym? Oczywiście, że mam to w chuju. Najważniejsze, że żyje i mogę cieszyć się tym życiem u boku mojej kobiety, która tak cholernie kocham ponad wszystko. Do tego mam wspaniałego, dzielnego syna, który będzie w przyszłości moim godnym następcą i ta mała istota rosnąca pod sercem Aleksandry. Czego kurwa można chcieć więcej? Mam wszystko o czym zawsze gdzieś tam w środku pragnąłem. Chociaż, nie zawsze z tym się tak afiszowałem. Uważałem, że taki skurwiel jak ja nie zasługuje na szczęście...

- O czym myślisz Kochanie? - usłyszałem ten głos, który jest dla mnie niczym najpiękniejsza melodia

Objąłem mocniej moją Anielice, która właśnie spoczywała obok mnie w naszym łóżku, wtulona w mój bok. Kocham takie chwile, kiedy jesteśmy tylko My, a cały Świat jakby nie istniał.

Głaskałem ją po Jej nagim ramieniu swoją dłonią, zataczając małe kółka opuszkami palców. Ma tak cholernie miękka skórę.

- Jestem szczęśliwy. - odparłem melancholijnym głosem. - Nie wiem czym sobie zasłużyłem na Ciebie. - dodałem robiąc mała pauzę - Kurwa... Jak pomyślę ile razy Cię zawiodłem i skrzywdziłem - skrzywiłem się na wspomnienia z przyszłości...

- Gasparo - usłyszałem jej cichy głos, który wyrwał mnie z obrazów tego co za nami - Nie żałuję niczego co wydarzyło się w przeszłości. - odparła pewnym siebie głosem - Dzięki temu wszystkiemu jesteśmy tu i teraz. Nie wiesz co byłoby gdybyśmy podejmowali inne decyzje.

Aleksandra miała rację. Może musieliśmy przejść przez to wszystko, by być silniejsi... Przede wszystkim dzięki minionym wydarzeniom naszą miłość jest silniejsza i dojrzalsza. Jednak zawsze będę odczuwać jebane wyrzuty sumienia jeśli chodzi o każdą łzę mojej kobiety, która opuściła Jej piękne zielone oczy z mojego powodu. Bo jako prawdziwy mężczyzna nigdy nie powinienem pozwolić by cierpiała. Jeszcze to cholerne porwanie... Nie potrafiłem ochronić Jej i mojego syna. Co ze mnie za facet?! Jak ktoś mi kurwa zacznie znowu pierdolić, że nie miałem na to wpływu... Przysięgam, że zapierdole. Powinienem być bardziej czujny. Jestem w końcu głównym, pierdolonym Capo!!! Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca!!!

Co do Vito... Zastanawia mnie dlaczego jego stryj jeszcze nie zrobił odwetu. Mało tego! Ostatnio Michał poinformował mnie, że ten stary Rusek chcę się ze mną spotkać w sprawie nawiązania "współpracy". Nie rozumiem tego za chuja. Przecież moja kobieta zajebała jego krewnego, z ten chcę interesy z nami prowadzić...

Właśnie... Dobrze przeczytaliście... "Z nami". Mam na myśli oczywiście kobietę, która w tym momencie leży naga, wtulona we mnie. Od momentu mojego "powrotu" od Vito, Aleksandra bierze udział we wszystkim co dotyczy naszej organizacji. Mogę nawet kurwa śmiało powiedzieć, że nie mam siły przebicia w wieku sprawach... Oczywiście nasze konflikty w zdaniu na jakiś temat omawiamy zazwyczaj w cztery oczy... Kończy się tym, że pieprzymy się jak króliki... Moja Diablica wykorzystuje to by postawić na swoim... Bo jaki kurwa zdrowy facet nie zgodzi się na wszystko, kiedy ma penisa w swojej kobiecie...

Powiem to tylko raz i nigdy więcej... Stałem się pierdolonym pantoflarzem za sprawą tej małej, przebiegłej, rudowłosej kobiety. Mojej kobiety!

GASPARO #2 - Seria ConnectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz