Rozdział 12.

4.3K 177 15
                                    

"Nawet jeśli czegoś nie widzisz, nie znaczy to jeszcze, że nie istnieje. Wiele największych cudów tego świata pozostaje niewidzialnych dla oka. Ufając w rzeczy niewidzialne, sprawiasz, że stają się jeszcze bardziej potężne i cudowne."

Kelly Barnhill,
"Dziewczyna, która wypiła księżyc"

~~~

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Pov. Aleks

Przez cały miesiąc byłam więźniem tego penhaus-u niczym ptak zamknięty w złotej klatce. Miałam zapewnione wszystko lecz nie posiadałam swojej wolności. Oczywiście przy swoich umiejętnościach jakie zyskałam niegdyś jako były tajny agent mogłam postarać się o ucieczkę razem z moim synem... Jednak obawiałam się, że jeśli Niebieskooki znowu by mnie znalazł, nie skończyłoby się to dla mnie dobrze... Nadal miewam nocą koszmary...

Jednak na szczęście nie musiałam patrzeć na gębę mojego oprawcy przez ten miesiąc mojego tu pobytu. Ilekroć pojawiam się tam gdzie znajduje się Jego osoba, szybko wychodzi. Jakby bał się spojrzeć mi w twarz. Może zżerają Go wyrzuty sumienia? Jeśli tak bo bardzo dobrze! Bo to do czego się posunął było w stosunku do mnie bezstwialskie!

Po porannej toalecie ruszyłam w kierunku salonu, schodząc po białych, lśniących schodach.

Byłam ubrana w zwykłe spodnie dresowe i bluzę. Może to chore, ale unikałam jak odbija ciuchów, które miały by uwydatniać moje kształty... Nie chciałam dać Brunetowi powodu do powtórzenia tego co zrobił... Nie ufam mu. Nie wiem do czego jest zdolny...

Stawiając po cichu ostatni krok na ostatnim schodku zobaczyłam przed oczami obraz, który nie powiem... Wzbudził we mnie mieszane uczucia...

Mój synek siedział rozłożony na dywanie obok swojego ojca. Gasparo wycinał dla mojego syna jakieś gwiazdki z papieru koloru żółtego. A mój synek smarował je klejem i przyklejał na złożoną kartkę. Jego ojciec coś mu zawzięcie tłumaczył, a Kacper słuchał jakby zahipnotyzowany. Obrazek niczym z jakiegos filmu...

Wiedziałam, że Brunet poświęca dużo czasu naszemu synowi, ale nigdy nie byłam tego świadkiem. Zawsze wychodził kiedy mnie zauważał.

Stałam i obserwowałam sytuację oraz ich rozmowę.

- Tata. Myslis, ze se podoba? - zapytał mój mały przystojniak

- Sądzę, że tak - odpowiedział czochrając włosy syna i uśmiechając się szczerze do niego - Tylko nie mów, że Ci pomagałem... - zrobił pauzę zastanawiając się nad czymś - To będzie nasza mała tajemnica - dodał pstrykając lekko w nosek malca

- Ciemu mama jeśt zła na Ciebie tatuś?

- Bo tata Kacperku zrobił coś bardzo niedobrego...

- Tak niedobjego jak bluksiejka?

- Jeszcze gorszego

- No to nie dobzie. Ale se nie śmiuc. Mama pestanie se gnewać.

- Nie sądzę synku... - zrobił pauzę po czym dodał - Potrzebujemy teraz tylko księżyca - wziął spowrotem w swoje duże dłonie nożyczki i zacząłem wycinać.

Dobrze, że ten potwór jest świadomy, że nigdy mu nie wybaczę... Mimo, że jakaś cząstka mnie może nadal go kocha... Nie potrafiła bym zapomnieć krzywdy jaką mi zadał! Przez niego pierwszy raz w życiu poczułam się słaba, zniszczona, zbrukana...

Usłyszałam nagle poruszenie w salonie, które wyrwało mnie z zamyślenia.

Gasparo zauważył moją obecność, a jego twarz pokazywała zakłopotanie, strach i cos jeszcze. Uciekał oczami wszędzie by tylko nie spojrzeć prosto w mojego oczy.

- Ja już pójdę synku. - powiedział schylając się do Kacpra i składając na jego czubku głowy czuły pocałunek - Bądź grzeczny

Jakaś część mnie chciała bym powiedziała Niebieskookiemu by został... Ale moja godność, a raczej jej pozostałości... Spychała tą myśl na daleki scenariusz. Nie zasługiwał na chociażby jedno słowo z moich ust w jego kierunku. Nie zasługiwał na cokolwiek z mojej strony...

Stanął tyłem do mnie w progu oddzielający salonu od kuchni. Jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie opuścił pomieszczenie.

- Mamuś. To dla Cebie z okazi Twoego sweta. Disiaj dien mamy. - powiedział mój syn obejmując mnie swoimi małymi rączkami w pasie i wręczając mi śliczną laurkę.

Otworzyłam i zaczęłam czytać... Dobrze znałam to piękne pismo...

"Wiem, że jestem bydlakiem... Nie potrafię pogodzić się z tym co zrobiłem... Nie tak wyobrażałem sobie Twój powrót do naszego domu. Chciałbym cofnąć czas i nie działać pod wplywemy emocji. Przepraszam. Kocham Cię Aleks mimo, że Ty mnie nienawidzisz.
Ps. Wszystkiego najlepszego z okazji dnia matki"

Poczułam jak po moich policzkach spływają gorzkie łzy. Wspomnienia powróciły z podwójną siłą... Zaczęłam głośno szlochać mimo, że prubowałam opanować swój napad...

- Mamuś Ciemu places - słyszałam dokładnie głos mojego syna...

Jednak moje ciało było jakby sparaliżowane. Czułam jak się trzęsę i jakbym wpadała w jakąś czarną dziurę, którą są wspomnienia... A każda scena z tego wydarzenia uderzała we mnie jakby Gasparo na nowo mnie bił i brutalnie gwałcił... Raz za razem... Brutalnie... Bez krzty zwątpienia i współczucia. Słyszę swój głos błagający by przestał... Mój łamiący się głos i płacz pełny bólu, rozpaczy, skrzywdzenia...

Słyszałam spanikowane głos Niny, Michała i Gasparo. Czyiś dotyk na moich nadgarstkach i ciele, który tak cholernie mnie w tym momencie parzył. Moje wszystkie mięśnie na ciele były boleśnie spięte...

Nie wiedziałam co się dzieje ze mną. Poczułam ukucie w szyję i to jak moje powieki powoli opadają, a ciało wiotczeje.

Czułam jak ktoś podnosi mnie i niesie na rękach... Czułam Jego zapach, który niegdyś tak bardzo kochałam, a teraz nim gardzę! Mimo, że moja podświadomość kazała mi uciekać by ochronić siebie przed Nim... Nie potrafiłam ruszyć chociażby malym palcem.

Ten Potwór musiał mi coś  podać...

Nie wiem nawet kiedy mój umysł powędrował zupełnie gdzie indziej. Czułam się spokojna i wolna. Znajdowałam się nad jakimś urwiskiem gdzie rósł ogromny dąb. Na jednej z gałęzi wisiała nie wielka huśtawka zrobiona ze sznurka i zwykłej deski. Usiadłam na niej i zaczęłam się mocno huśtać, wymachując rytmicznie nogami. Byłam coraz wyżej... I chociaż mogłam z niej spać i zlecieć w dół urwiska, nie czułam leku. Wręcz przeciwnie... Odczuwałam bezpieczeństwo i radość. Nie martwiłam się o nic. Nie myślałam o żadnych zmartwienich. Wewnętrzny spokój ogarniał mój umysł.

I nawet jeśli to tylko mój sen... Nie chcę się z niego budzić.

***

Witam moi czytelnicy :) Dziękuję za każdy wasz komentarz i głosy na poszczególne rozdziały. Mam nadzieję, że i tym razem wzbudziła w was zamierzone emocje... Kolejny rozdział jaki dla was napisze będzie nie małym szokiem ;) To co zrobi Gasparo... I tak właśnie jak zawsze zostawię dla was domysły :)

Pozdrawiam. Wasza RudaKtosiekA :*

GASPARO #2 - Seria ConnectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz