11

186 15 2
                                    

- Uff! Było blisko! - dyszy przerażony Moxxie - Prawie nas złapano...

- Co tak długo was nie było!? - krzyczała Millie rzucając się w ramiona męża - Wiecie jak ja się martwiłam?! Serca nie macie!? Co wy tam tak długo robiliście?!

- W-wybacz skarbie... To długa historia...

- Spokojnie Mills... Nic nam nie jest. Po prostu był mini zawał, bo rodzice Iry byli na schodach a ta nas zatrzymała.

- Co?! Jaka Ira!? A co z gangiem?

- A no tak! Ty nic nie wiesz. - stwierdził po czasie Blitzø.

* * *

- Jeszcze nie śpisz Ira!? - spytała się surowo matka nastolatki widząc stojącą córkę koło jej łóżka.

- H-hej mamo... - zaczęło spueszona i zdenerwowana Ira - Przepraszam. Po prostu jak wróciłam ze szkoły to strasznie padało więc zdrzemnęłam się. Ale t-trochę za długo. No i teraz trochę się rozbudziłam.

- Obyś zasnęła, bo jutro do szkoły.

- Tak wiem... A gdzie tak długo byliście? - pytała się dziewczyna chcąc odwrócić uwagę od niej samej.

- Ojciec przyjechał do sąsiada oddać przyczepy ale krowy się cieliła i miała jakieś kłopoty.

- O sza- Znaczy... Matko! - spanikowała - Wszystko już dobrze?

- Tak... Na szczęście. Dobra - powiedziała zmęczona kobieta i dała całusa córce w czoło. - Dobranoc skarbie.

- Dobranoc mamo.

  Matka Iry - a dokładnie Ałła - była kobietą w średnim wieku. A dokładnie to po 40-tce. Była tęgą kobietą z blando włosami i ciemnymi pasemkami. W ogóle nie przypominała swej córki. No... Może teraz trochę bo dziewczyna się pofarbowała na jasno. Ogólnie to była dość dziwną i nietypową osobą. Uczyła swą córkę pięknych choć sprzecznych wartości. Mówiła, że musi uważać na ludzi bo mogą wykorzystać jej słabość albo zranić. Dlatego lepiej im nie ufać i uważać. Ale jednocześnie uczy ją tego, że trzeba im pomagać, bo dobro zawsze wróci.
  Gdy tylko Ira przypomniała jej nauki to pomyślała sobie:

"Więc co to świadczy o ludziach, że już lepiej dogaduje się z demonami? A może to ze mną jest coś nie tak?"

Długo po tym nie mogła zasnąć. Ale gdy to już nastąpiło, to z wielkim uśmiechem na twarzy i ze spokojem ducha. Była w siódmym niebie słysząc obietnicę Blitzø i tym, że nic nie wyszło na jaw.

* * *

- Odpowiedz!

- Obiecuje! Jutro jeszcze pogadamy! Pod szkoła! Do jutra!

* * *

Następne go dnia Blitzø i Moxxie opisali swój pełen wrażeń, dziwaczny i nietypowy wieczór, to kogo spotkali i kto ich uratował.

- Chcecie powiedzieć, że uratował was człowiek?!

- Tak Millie.

- Wow... - zaczęła zdębiała demonica - Nie wiem co powiedzieć... To coś... Wow!

- Nie wiem co wtedy braliście ale nie bierzcie tego nigdy więcej - stwierdziła Loona - Musieliście wtedy być na haju

- Właśnie nie Loona. To się stało naprawdę. Wiem jak to brzmi ale to prawda.

- W ogóle to słabełusz z ciebie Moxx. - rzuciła Loona patrząc się w swój telefon. - Nie dałeś rady z jednym człowiekiem.

- Co?!

- Nie mów tak do mojego męża!

- Loonie, Milluś spokojnie.

- A właśnie! To mega dziwaczne! Uratowała was ludzka dziewczyna! Chce ją zobaczyć. To jest takie ekscytujące! No i osobiście jej podziękuję. - mówiąc to mocno przytuliła swego męża.

- Spoko! Ciebie też zabierzemy! Loonie, idziesz?

- Nie...

- Dobra. O kurde! To już tak późno?! Trzeba wracać na Ziemię!

- A co jej powiemy? - spytał Moxxie - Nie możemy na stałe zaprzyjaźnić się z człowiekiem. Wiem, że ją lubisz szefie ale to może być zbyt niebezpieczne dla obu stron. Dla niej i dla nas. No i nie mamy czasu na przyjaźń ze śmiertelną.

- Spokojnie Moxx. Wiem to. Idziemy tam... By się porzegnać. - oznajmił wysoki imp spoglądając na małą figurkę kucyka ze znaczkiem księżyca na boku.

* * *

- To do jutra!

- Pa!

Ira w końcu skończyła lekcje. Cały dzień na to czekała. W końcu miała znowu spotkać się z tymi cudakami i przekonać się czy to nie był sen. Szybko schodziła po schodach - a raczej skakała co 2 stopnie nie zwracając uwagi na szepty za plecami.

- Ira!

- O! Wiera! Qué pasó? - bardzo lubiła mówić pojedyncze słówka w obcych językach, uczyła się z filmów. Niestety idioci z klasy później ją przedrzeźniali i mówili to w kółko i w kółko.

- Do kąd biegniesz?

- Skączyłam dzisiaj wcześniej i... eee... Idę kupić ciastka w tej nowej piekarni. Sorki ale się śpiesze! Zaraz zamkną! Bye~!

- Kup mi coś! - krzyczała młodsza siostra cioteczna Iry. Ale ta już była daleko i jej nie słyszała.

  Nastolatce było bardzo wstyd, że okłamała siostrę. Ale to byla grubsza sprawa. Bardziej paranormalna. Pocieszała się faktem, że nie mówiąc jej prawdy robi jej tak naprawdę przysługę. Na pewno by spanikowała i nie wytrzymała tego psychicznie i komuś by wyglądała. Ale najważniejsze... Blitzø i Moxxie jej zaufali. Nie mogła tak po prostu się wygadać siostrze która papla jak przekupka na targu. Po za tym naprawdę idzie kupić coś słodkiego. Przecież nie może przyjść z pustymi rękami.

Cudze demony // Helluva BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz