19

633 17 0
                                    

Weszłam do gabinetu. Był ładnie urządzony. Na ścianach wisiały jakieś obrazy. Na środku pokoju znajdował się szklany stół, na którym leżały chusteczki i cukierki w misce. Z jednej strony stołu znajdował się czarny skórzany fotel, a z drugiej strony ciemnoczerwona kanapa. Na fotelu siedziała nieco otyła ciemnoskóra kobieta z ciemnymi włosami.
-Ty zapewne jesteś Amelie. Usiądź - oznajmiła wskazując na kanapę.
- Tak, to ja - odpowiedziałam i usiadłam na wskazane miejsce. Spojrzałam na swoje palce i zaczęłam się nimi nerwowo bawić.
- Twoja mama opowiadała mi co się stało, ale chciałabym usłyszeć to z twoich ust i twojej perspektywy - oznajmiła.
- Co dokładnie chce pani wiedzieć? - spytałam.
- Co się stało w twoim życiu  w ostatnim czasie? - spytała.
- Mama powiedziała pani, że mój stan jest spowodowany chłopakiem, tak? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Tak - odpowiedziała - Ale nie rozmawiamy o twojej mamie tylko o tobie - dodała.
- Więc był taki chłopak i….coś poczułam do niego… było miło i dobrze i fajnie… ale okazało się, że… że… że się o mnie założył….a był dla mnie ważną osobą… i… i nie daje rady - powiedziałam, a po moich policzkach zaczeły spływać łzy - Mówił cały czas, że mnie kocha, że mu zależy, uratował mnie, zrobił wiele rzeczy, a potem okazało się, że to był głupi, idiotyczny zakład, rozumie pani? Zakochałam się, a po prawie dwóch miesiącach dowiaduję się od przyjaciół, że dla niego to nic nie znaczyło - rozkleiłam się całkowicie. Kobieta podała mi chusteczki - Dziękuję - powiedziałam i wzięłam jedną- Jeszcze nie potrafię o nim zapomnieć, nie wiem co mam zrobić. To wszystko mnie przytłacza, jak dla mnie to jest za dużo. Na dodatek zawiodłam przyjaciółkę. Obiecałam jej, że pod żadnym pozorem nie będę się ciąć, a to robię, ja już nie mam siły - wyrzuciłam z siebie. Zakładam, że cała się rozmazałam, ale teraz za bardzo mnie to nie interesowało, za to czułam ulgę, jak wyrzuciłam z siebie wszystko.
- Amelie, mam rozumieć, że się okaleczasz? - spytała.
- Tak, w ciągu ostatnich dwóch tygodni zrobiłam to trzy razy - odpowiedziałam.
- Będę musiała powiedzieć komuś o tym - oznajmiła.
- Nie, pani, nie mówi, proszę, nie chcę zbyt wielkiej uwagi. Pani nie będzie mówiła, a ja będę chodziła do pani na terapię dopóki nie ułoże wszystkiego i nie poradzę sobie z problemem, proszę - powiedziałam.
- Dobrze - powiedziała po krótkim zamyśleniu - Więc zaczęło się od znajomości z jakimś chłopakiem, który był dla ciebie ważny? - spytała.
- Tak, tyle, że ja chcę o nim zapomnieć - odpowiedziałam.
- Spróbuj pisać listy - oznajmiła.
- Co? - spytałam zaskoczona - Jak ma mi to pomóc?
- Codziennie pisz list, które będą zaadresowane do tego chłopaka, ale nie będziesz ich wysyłała tylko trzymała w pudełku. Zawsze będziesz mogła do nich wracać. Wyrzucisz z siebie wszystko co chcesz mu powiedzieć, ale nie masz odwagi lub nie zdążyłaś - powiedziała.
       Wróciłam do domu i gdy weszłam do swojego pokoju i się  umyłam, zrobiłam to ,co kazała mi psycholog. Wzięłam kartkę, długopis, włączyłam lampkę i usiadłam przy biurku, po czym zaczęłam pisać. Na początku nie było łatwo, ale potem długopis szedł już sam.
     Chris,
wierzyć się nie chce, że już minęły dwa tygodnie odkąd nasza przygoda się skończyła.
Jeśli mam być szczera od początku podejrzewałam, że coś jest nie tak w tej znajomości, ale potem zapomniałam o tym. Tak świetnie mnie omamiłeś, że zapomniałam o tym, że mogłeś się założyć. Nawet na tej imprezie Mia powiedziała mi, że koszykarze zakładali się między sobą i powiedziałam jej, że będę uważała, a tak łatwo wpadłam w twoje sidła. Śmieszne, no nie?
Nie sądziłam, że moja mama będzie miała rację, gdy powiedziała, że prędzej piekło zamarznie niż ja nie zostanę ze złamanym sercem i znowu się nie myliła.
Jest kilka rzeczy, za które jestem ci wdzięczna. Część jest pozytywna, a część negatywna, ale zacznę od pozytywów.
Dzięki Tobie poznałam wiele naprawdę fajnych osób i nawiązałam znajomości. Dzięki Tobie, dowiedziałam się, że nie każdy chłopak mi się oprzeć. Dowiedziałam się też, że nie wszystko dostajemy na tacy. Że świat wcale nie jest różowy, jak mi to od zawsze wpajano. Wielu rzeczy dowiedziałam się i nauczyłam od Ciebie i nawet jeśli byłam zakładem to i tak jestem wdzięczna, bo to były najszczęśliwsze dwa miesiące w moim życiu. To może teraz negatywy? Zaczęłam się ciąć… chociaż to nie jest twoja wina. Szukam winnych, tam gdzie ich nie ma. Widzisz? Znowu zwalam winę na innych, a nie przyjmuję ją na siebie. Wielokrotnie wytykałeś mi to, zwłaszcza przy naszych pierwszych spotkaniach, a ja nie robię nic, żeby to zmienić. Chciałabym wiedzieć, czy byś się mną zainteresował, gdyby nie tamta impreza i ten zakład? Choć zapewne nigdy się tego nie dowiem, bo chcę się odciąć od Ciebie. Chcę się odciąć od ciebie, ale pisze do Ciebie listy. Kolejna zabawna rzecz. Piszę je, bo psycholog mi kazała. Kolejna rzecz dzięki Tobie. Wizyty u psychologa są dzięki Tobie. Dlaczego? Bo mama zaczęła martwić się o mnie odkąd zerwałam z Tobą i namówiła mnie na to. Zgodziłam się, a teraz będę regularnie tam chodzić, bo sobie nie radzę. Nie radzę sobie po zerwaniu z tobą, ale nie żałuję niczego, co dotychczas zrobiłam. Boże, czemu użalam się nad sobą? Miałam pisać listy, żeby było mi lżej, a nie żeby użalać się gdzieś. Co u Ciebie? Słyszałam, że teraz prowadzasz się z jakąś nową laską, która niedawno przyjechała do miasta. Mam nadzieję, że nie jest kolejnym zakładem. To chyba tyle z tego, co chciałam Ci powiedzieć i… powodzenia z blondyną, bo podobno właśnie taki kolor włosów ma ona
                                             Kocham Cię nadal (niestety)
                                                                                Amelie :*

Włożyłam list do pudełka, które znalazłam kilka godzin prędzej na strychu i położyłam pudełko na szafę z ubraniami, po czym położyłam się spać.

Niedługo wstawię epilog i będę tworzyła drugą część, gdzie opowiem nieco o życiu Amelie i Chrisa po zerwaniu, ale bez spojlerów

𝓗𝓮𝓵𝓵  𝓸𝓷  𝓮𝓪𝓻𝓽𝓱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz