Pov. Kate
Minęła nie cała godzina. Zbliżało się do otwarcia. Ja już poszłam przed biuro z myślą że kogoś spotkam. Po jakimś czasie, przyszła Vanessa, a potem, Jeremy.
- No, widzimy się w poniedziałek!-powiedziała dziewczyna
- Czekaj, jak to?
- No, wolne jest, weekend.
- Tak szybko?
- Ale co?
- No, tak szybko to zleciało.
- Może i tak, może i nie.
- No dobra, to widzimy się w poniedziałek?
- Takkk.
- No ok, pa!
- Cześć!
Wyszłam z placówki i ruszyłam w stronę domu. Próbowałam zapomnieć o tym co się wydarzyło, ale bez skutku.
Gdy dotarłam do domu, dopiero co wstawałi moi rodzice. Chciałam szybko pójść na górę do pokoju i pójść spać, kiedy tym razem, dostałam pytanie od ojca... No świetnie, znowu to samo...- Gdzie byłaś?
- W pracy. Mama ci nie powiedziała?
- Nie. Jak w pracy, jest 6 rano.
- Bo pracuje jako stróż nocny?
- Hmm... Ciekawe, a gdzie?
No, jeszcze tego brakowało.
- W tej nowej galerii ( o ile tak to mogę nazwać) Mega Pizzaplex.
- No dobrze. Idź jak tak bardzo chcesz.
JESSS!!! NARESZCIE!!! WYJDĄ ,A JA SIĘ WYŚPIE, I POTEM BĘDĘ MIAŁA WOLNĄ CHATĘ.
- Za dużo emocji jak na jedną noc... Idę spać...
Obudziłam się po 8 godzinach. No, wyspałam się. Nie powiem że nie.
- Dobra, idę jeść tostyyyyy.
Szcerze lubię tosty. Gdy sobie je zrobiłam poszłam na kanapę. Jak je zjadłam, włączyłam netflixa, wzięłam koc i zrobiłam przy okazji jakiś popcorn.
Oglądałam tak gdzieś z 4 godziny. Poszłam do pokoju poczytać jakieś książki. Potem trochę mi się nudziło, postanowiłam pójść spać.
------------------------------------------------------------
Wstałam o 9, ciekawe. Wzięłam jakieś ubrania i ręcznik i poszłam wziąść se prysznic. Potem poszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Moich rodziców nie ma w domu, czyli gdzieś pojechali. Nudziło mi się. Więc postanowiłam zadzwonić do Vanessy i Jeremy'ego. Zapytałam czy idziemy gdzieś na miasto czy coś. Spotkaliśmy się w parku o 12.- Cześć.
- Hej.
- Gdzie jest Jeremy?
- Powinien zaraz być- powiedziała dziewczyna sprawdzając godzinę na telefonie.
- Jestem!
- Okej.
- To gdzie idziemy?
- Nie wiem... Na pizze?
- Okej.
Poszliśmy na pizzę. Porozmawialiśmy, zjedliśmy, praktycznie zachowywaliśmy i czuliśmy jakbyśmy się znali od zawsze.
- Hej, mam pytanie.
- No?
- Macie kontakt z Vincem?
- Yyy... Vinc?
- No tak.
- Yyy kto to jest? Czekaj, czy to jakiś żart czy jak?
Czyli nie wiedzieli że GlitchTrap nazywa się Vincent. Dowiedziałam się pierwsza z nich.
- A, no tak. Już mówię, Vincent to imię GlitchTrapa.
- Serio?
- Czekaj, powiedział ci?
- Eee no tak.
- No... Okej.
Jeremy był chyba nieco zazdrosny. Ale nie wiedziałam, czy jest zazdrosny o mnie, czy po prostu nie lubi Glitcha.
- Idziemy gdzieś jeszcze?
- Ok, a gdzie?
- Nie wiem.
- Aha-
Gdy Vanessa coś wymyśliła to poszliśmy. Poszliśmy do mnie grać w karty.
Zagraliśmy w różne gry. Siedzieliśmy tak do 20, kiedy moi rodzice wrócili, no, pomyślałam: Znowu? Możecie se wyjechać albo coś a ja będę miała chate dla siebie.- Kto to jest?
- Moi znajomi.
- Znajomi?
- No, tak?
- Dobrze, róbcie se co chcecie.
I wróciliśmy do gry. O 21 Vanessa i Jeremy musieli iść do swoich domów, poszłam ich odprowadzić.
Pierwsza była Vanessa.- Cześć!
- Pa!
Szłam z Jeremym w ciszy i po chwili powiedział:
- Czyli co? Masz lepszy kontakt z "Vincentem"?
- No, tak...
- Pffft... Jestem pewny że coś kombinuje.
Jeremy raczej nie polubił Vinca, może zmieni zdanie?
- No, jak uważasz... Myślę...Że zaczynam go lubieć...
- Ale że... Nie gadaj... Ty tak serio?
- N-no... Chyba tak...
-*sigh* No okej...
Dalej szliśmy w ciszy. Od prowadziłam chłopaka do jego domu i zaczęłam iść do swojego. Było dość ciemno, nie widziałam żadnej żywej duszy... Pusto tak... Trochę przechodziły mnie ciarki... Przyspieszyłam kroki. Doszłam na szczęście do domu, przebrałam się w piżamie i poszłam spać. Jutro już powrót do pracy... Czas tak szybko leci...
CZYTASZ
You're mine and only mine (GlitchTrap x Night guard)
Random[ZAWIESZONE] Kate ma 21 lat, jest nowym nocnym stróżem nocnym w Mega Pizzaplexie. Poznaje tam Vanessę i Jeremy'ego. Z czasem poznaje również siostrę Vanessy, Vanny. Potem poznaje tajemniczego królika który staje się jej częścią życia, ale z czasem...