Per. Izuku *następnego dnia*
[Zm.a.2]
Siedziałem związany na drewnianym krześle w otoczeniu czterech Nomu. Jednym był ten z USJ - dziób, zęby i mózg na wierzchu, oraz przerażająca ilość mięśni ukryta po granatową skórą. Drugi był zdecydowanie mniejszy, jakby dopiero wyszedł z laboratorium i jeszcze nie zdążył urosnąć, koloru ciemnego srebra. Miał trzy pary oczu, symetrycznie rozmieszczone po dwóch stronach głowy ale nie posiadał dzioba, tylko pysk który mogłem porównać z jaszczurką. No i imponujące skrzydła, jak u nietoperza. Trzeci był żółtym maluchem, jak mały kotek ale bez sierści i przyjaznego usposobienia, bo jego pazury na łapach skutecznie odstraszały ludzi którzy mogliby go pogłaskać. Czwarty był bardziej rozbudowaną wersją pierwszego, ponieważ miał zdecydowanie więcej mięśni które nie kryły się pod skórą, tylko ścięgna wychodziły na zewnątrz ale był paradoksalnie mniej przerażający, choć nie mam pojęcia dlaczego.
Odkąd Tomura zamknął - a nie, poprawka - wrzucił mnie do tej celi razem ze zmutowanymi stworami, te podeszły do mnie tylko raz i, chyba, obwąchały a zaraz po tym odsunęły się na drugi koniec pomieszczenia, jakbym miał je co najmniej ugryźć. Było to dziwne, niecodzienne przeżycie, przez co nie wiedziałem jak się zachować.
Po paru godzinach, jak się zorientowałem po zegarze który Dabi wspaniałomyślnie powiesił nad drzwiami, zacząłem do nich mówić. Tak od rzeczy, bo musiałem coś zrobić by nie zwariować. Opowiadałem jak minął mi dzień w szkole tydzień temu, co się stało w USJ i dlaczego porwanie mnie było bezsensowne, ale słowem nie wspomniałem co mi zrobiła blondynka wczorajszego dnia. Wszystko mnie bolało, a ja nie chciałem mentalnie rozdrapywać ran, skoro te na ciele jeszcze się nie zagoiły.
-I wtedy Eijiro powiedział że Kacchan nie lubi słodyczy, co było kompletną bzdurą bo sam widziałem jak je Pocky przed zajęciami -mówiłem, mówiłem i nie chciałem przestać, nawet gdy traciłem głos i był on niewiele głośniejszy od szeptu.
-Ja nie chciałem daru od All Might'a, nawet gdy nalegał, bo miałem własny Quirk -nie zauważyłem kiedy zacząłem opowiadać o bardziej prywatnych rzeczach, które nie miały dostać się do uszu złoczyńców. Być może przez czternaście godzin niemalże w samotności zaczęło mi odbijać i te informacje przestały być dla mnie tak ważne. Bo co mogą mi teraz zrobić? Jeśli mnie zabiją, to oddadzą mi przysługę bo mój umysł był wyczerpany. Cztery ściany, cztery stwory i czternaście godzin, podczas których zdążyłem przyjrzeć się każdemu milimetrowi pomieszczenia. Ewidentnie mi odbijało.
-Zrobił mi trening, ale na końcu gdy chciał bym przyjął jego moc odmówiłem, bo właśnie wtedy w pewnym stopniu opanowałem własną Indywidualność -szeptałem sam do siebie, chwytając się każdego słowa jak kotwicy, która nie pozwalała mi spaść na dno umysłu. Wchodziłem w stan paranoi, ponieważ w pewnym momencie snułem domysły jakie krzywdy jeszcze mnie tu spotkają a w następnym kuliłem się przed uderzeniem które nigdy nie nadeszło. Halucynacje słuchowe pojawiły się później. Słyszałem szepty moich kolegów z klasy, którzy twierdzili że jestem słaby i jedyne co mogłem zrobić by przetrwać, to poddanie się złoczyńcom. Słyszałem cichy chichot, który łudząco przypominał Togę podczas rzucania nożami w mój tors. Słyszałem jak Bakugou krzyczał bym skoczył z dachu.
Wszystko było zaledwie szeptem, jednak w niczym niezmąconej cichy brzmiało jak krzyki.
-Zamknijcie się... Cisza... Zamknij się, bądź wreszcie cicho! -mamrotałem pod nosem, podnosząc głos od czasu do czasu. Ostre jak cierń słowa raniły mnie wewnętrznie, łamiąc moją wolę. Byłem prawie złamany, prawie się poddałem i jeszcze parę chwil i wewnętrznie umrę.
Żałuję że cię urodziłam -delikatny, lecz okrutny, głos mojej mamy z rogu pokoju sprawił że łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
Cztery słowa, a ile cierpienia.
.
.
Per. Tomura
Gdy po dwudziestu godzinach Mistrz uznał że możemy wyciągnąć Deku z celi, zobaczyłem jak Dabi biegnie ile sił w nogach na dół. Pewnie nie było to dla niego zbyt łatwe, skoro ten imbecyl zakochał że w Nowym Symbolu Pokoju ale nie mój problem. Moim problemem było to, by Izuku w końcu zdecydował się na dołączenie do Ligi, inaczej Mistrz zabierze mu dar a chłopak zginie. Nie wątpiłem że Dabi w takim wypadku wszystkich nas pozabija.
-Jagoda! Do mnie! -usłyszałem zachrypnięty głos Tosta, dlatego zszedłem co piwnicy w której zazwyczaj trzymaliśmy Nomu i inne stwory, które były jeszcze modyfikowane.
-Czego? -warknąłem niemiło, bo nie lubiłem być nazywany Jagodą. Wkurwiające.
-Patrz... -szepnął zszokowany, stojąc naprzeciw otwartych drzwi pokoju w którym siedział Deku. Sam zerknąłem i ledwie się opanowałem przed otwartym gapieniem na sytuację przede mną.
Nomu, nie jeden a cztery, siedziały przytulone do zielonowłosego, jakby był ich dzieckiem które chcą chronić. Zobaczyłem jak jeden z nich rzuca się w naszą stronę i jak Toga zamyka gwałtownie drzwi, sprawiając że Dabi uderzył swoim Quirk w metalową blachę.
-Co tu się... -zostawiłem to zdanie niedokończone, nie będą zdolny do wyduszenia z siebie więcej niż trzech słów. Co tu się stało?
_____________
[778 słów]
29.01.2022r.
Betowała - _yaoi_bnha_
CZYTASZ
Dlaczego siebie Oszukuję? | DabiDeku
Fiksi Penggemar16 letni Izuku Midoriya był prześladowany w szkole przez brak Indywidualność, jego matka nie szanowała go i traktowała jak powietrze, ale czy naprawdę to wszystko było prawdziwe? Może Izuku był doskonałym kłamcą, który wszystkich oszukał a tak napra...