Ciemność jest czymś z czym ma styczność każdy z nas. I mimo że posiada ona różne typy czy też określenie, wiemy jedno. Ciemność jest swego rodzaju strachem przed nowymi doświadczeniami, naszymi słabościami, każdy człowiek boi się jej w pewnym stopniu mimo że o tym nie mówi. I każdy człowiek ma własną ciemność, która przybiera kształty w zależności od nas, naszej osobowości, samoceny czy życia jakie wiedziemy... Jednak w każdej ciemności jest przysłowiowe światło. Jest nim osoba która nas wspiera i nam pomaga. Lecz co jeśli utracimy światło naszej nadzieji i pogrążymy się w ciemnościach? Czy komuś uda się nas zobaczyć? Czy ktoś nas uratuje?
Po kolejnym koszmarze Eren był już pewny że nie zaśnie i mimo że był środek nocy o czym sugerowało światło księżyca wpadające przez okno w jego sypialni. On nie zasnął. Nie chciał znowu wrócić do koszmarów i wszechogarniającej go ciemności.
Wstał powoli z łóżka kończąc bezsensowną czynność jaka pochłaniała jego życie. Od 15 minut wgapiał się w sufit z nadzieją na to że wkrótce znowu pogrąży się we śnie. Lecz jak to mówią nadzieja matką głupich.
Skierował swoje kroki leniwie w stronę kuchni. Nie zapalił światła twierdząc że może to wszytkich obudzić. Z resztą budynek w większości był oszklony ogromnymi szybami, więc światło księżyca wystarczało w zupełności.
Nalał sobie wody do szklanki i poraz kolejny gapiąc się gdzieś przed siebie szukał sensu życia. Może jego ojciec miał rację, jeśli wiecznie będzie liczył na pomoc Mikasy to nie znajdzie pracy, a spędzanie samemu dni w tym mieszkaniu nie było dla niego niczym komfortowym. Nieznośna cisza i brak osoby z którą można by było zacząć rozmowę. W końcu ogarneła by go nuda codzienności. W takich chwilach brakowało mu przyjaciół i ich wspólnych wypraw za mury. Mimo niebezpieczeństwa jakie się na nich tam czaiło zawsze było to ekscytujące a czasami zabawne przeżycie.
Ta alternatywa rzeczywistości była bezpieczna, ale i strasznie nudna i przewidywalna przynajmniej w obecnym stanie rzeczy.
Po chwili usłyszał kroki, ktoś zbliżał się do kuchni. Jednak kroki były spokojne nie miał się czym martwić.
- Co ty robisz o tej porze tutaj?
Zapytał zaspany głos przed wejściem do kuchni ( oni mieli otwartą kuchnię,czyli łuk pomiędzy salonem a kuchnią zamiast drzwi) ukazała się sylwetka Levi'a.
- Nie mogłem zasnąć.
Odpowiedział biorąc łyk wody.
- Ja też nie mogę spać, bo ktoś kręci się po kuchni w środku nocy.
Levi ziewnął i wszedł do wnętrza kuchni, oparł się o blat a jego szare tęczówki spoglądały bez namiętnie na bruneta stojącego przed nim.
- Wybacz.
powiedział cicho Eren.
- Co cię łączy z Mikasą?
Padło nagle pytanie ze strony Jeagara.
- Jesteśmy kuzynami, jest moją jedyną rodziną która żyje, ale tak właściwie bardzo się od siebie różnimy.
Powiedział od niechcenia Levi.
- To smutne że straciliście rodzinę i zostaliście sami.
- Ta... Smutne. Jest moim jedynym wsparciem oprócz pewnej osoby.
Levi podczas tej rozmowy był dość przygnębiony mimo że wyraz twarzy mu się nie zmienił a ton głosu brzmiał dziwnie obojętnie gdy wymawiał te słowa. Czuł jak łzy cisnęły mu się do oczu. Nie chciał jednak płakać przy Erenie, nie chciał okazać słabości jaką było dla niego okazanie emocji przy chłopaku.
- Jesteś pewny że wszystko w porządku?
Eren spojrzał na niego z troską, ton jego głosu był spokojny.
Zbliżył się powoli do niższego i położył mu ręke na policzku. I gdyby nie ciemność pomieszczenia to dało by się zauważyć lekki rumieniec na twarzy modela, który pojawił się gdy tylko odczuł dotyk dłoni Erena gładzącej spokojnie jego policzek.
Zielone tęczówki troskliwie na niego spoglądały błyszcząc w świetle księżyca które znowu za gościło na niebie, oczekiwały odpowiedzi.
Levi westchnął.
- Spokojnie nic mi nie jest. To już przeszłość.
Jego słowa nie były zbyt szczere jednak uspokoiła go świadomość tego że komuś zależy na tym jak się czuje.
- Tak wogóle Mikasa wspominała o twoich problemach z pracą.
Odezwał się Ackerman gdy tylko dłoń zielonookiego zniknęła z jego policzka.
- Eh. Ciężko jest mi poprostu znaleźć coś dla siebie. Gdzie bym nie poszedł po tygodniu mnie zwalniają.
- A to dlaczego?
Zapytał ciekawsko niższy.
- Nie za dobrze dogaduje się z ludźmi.
Odparł Eren.
- Jakoś nie zauważyłem.
- Ty jesteś wyjątkiem!
Krzyknął poirytowany ale zaraz ucichł. Nie chciał budzić Mikasy.
- Skoro tak twierdzisz. To może byś u mnie spróbował popracować?
- Ja się na modela nie nadaje.
Odpowiedział zrezygnowany.
- Nie?
Zapytał go ze zdziwieniem Levi.
- W takim razie zostań moim asystentem.
Odrzekł po chwili Levi.
Erenowi aż zaświeciły się iskierki szczęścia w oczach. Natychmiast przytulił Niższego.
- Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!
Obdarował go szczerym uśmiechem wciąż go tuląc.
- Ała. Eren żebra mi po łamiesz durniu.
Powiedział ledwo Levi. A brunet rozluźnił nieco uścisk i trwali w nim tak. Levi wtedy zdał sobie sprawę że brunet go unosi, ale ignorując ten fakt trwał w uścisku.
- Nie ma za co.
Powiedział po chwili i gdyby nie chmury które przysłoniły księżyc odbierając im światło to może Eren dostrzegł by lekki uśmiech na twarzy Levi'a.
Znalazł swoje światło, nadzieja na nowo powróciła do życia a bliskość ich ciał uświadamiała go w przekonaniu że ta chwila będzie jedną z tych najszczęśliwszych w jego życiu. Levi był światłem i nadzieją Erena. Osobą która pierwsza pomogła mu na tyle by dać mu szanse. Szanse na zmianę. Szanse na uczucie o którym oboje jeszcze nie mieli pojęcia.
![](https://img.wattpad.com/cover/299647477-288-k200270.jpg)
CZYTASZ
Nasza alternatywa świata/ereri
AdventureMimo że Eeren ma 20 lat to wciąż mieszka z rodzicami, tylko dlatego że nie może znaleźć sobię pracy. Powodem dla którego brunet nie może zdobyć żadnej posady na dłużej niż tydzień są jego ciągłe koszmary o swoim "poprzednim" życiu tytana i zwiadowc...