[14]Na ratunek Janeczkowi!

58 2 0
                                    

Sterowca wciąż nie widać, strzały nie ustają a towarzysze ciągle uciekają by nie zostać zabici. Nawet "diabły"mają swoje granice wytrzymałości, każdemu z nich mogły się zdarzyć chwilę strachu czy zwątpienia. Byli tylko ludźmi chodź nie byli tak postrzegani. Jean znał uczucie zwątpienia, bezsilności. Ten moment gdy miał strzelić w człowieka, a mimo iż nie był on nikim mu ważnym czy też bliskim on nie potrafił pociągnąć za spust. Nie chciał zbrudzić swoich dłoni krwią, mimo iż już wiele razy to zrobił... Tylko nie krwią ludzi a tytanów. Lecz czy to była różnica? Może gdyby wiedział tyle co Eren nie byłby w stanie nawet dołączyć do zwiadowców. Byłby w żandarmerii.

Kiedy on się zastanawiał oddział wroga już celował w niego ze swoich broni. Lecz nieoczekiwanie pojawiła się jego szansa i ratunek zwany Mikasa Ackerman.

Dziewczyna z łatwością pozbyła się większości żołnierzy Mare celyjących w niego i chwyciła go za rękę po czym polecieli w bezpieczniejsze miejsce. A przynajmniej takiego szukali.

Armin w tym czasie zastrzelił człowieka który celował w bruneta.

- Hanji zajmij się wschodnią częścią miasta Eren ty zachodnią!

Rozkazał Levi po czym ruszył przed siebie.

Armin i Mikasa starali się oczyścić jakieś niezbyt trudne do znalezienia miejsce z oddziałów wroga we wszystkim miał i pomóc Jean. Mieli przygotować to miejsce tak by Eren mógł potem pozwolić im wrócić do spokojniejszego świata.

- Kapitanie Ackerman możemy pomóc! Czekamy na rozkazy!

Krzyknął niezbyt znany modelowi mężczyzna w mundurze żandarmerii.

- Wy chcecie pomóc!? Takie szczury jak wy nigdy nie mają dobrych zamiarów.

Spojrzał na niego lodowtym wzrokiem.

- Chcemy pomóc Erdianom kapitanie!

- Wy nigdy nie robicie niczego za darmo, jeśli nie macie korzyści więc?

Czekał na ich odpowiedź.

- Teraz nie ma czasu na kłótnie Levi oddziały wroga są dość dobrze przygotowane wsparcie się przyda!

Krzyknęła Hanji przelatując koło Ackermana.

- Ugh. Niech będzie.

- Dziękujemy Kapitanie Ackerman i pani też pani Zoe.

- Postarajcie się oczyścić nam drogę do tamtego miejsca.

Wskazał budynek przy którym z żołnierzami walczyli Mikasa, Armin i Jean.

Bez zbędnych słów wszyscy walczyli, strzały, cięcia ostrzy, krew tryskająca na wszystkie strony. Zalewająca wszytko dookoła. Wybuchy, dym. Lecz w końcu po paru godzinach wszystko w miarę ucichło. Pojawiła się lustrzana przestrzeń a zwiadowcy wrócili do domu.

~~~~~~

Czyli to jest alternatywny świat i kapitan jest modelem, Hanji to terapeuta a Mikasa trenuje sztuki walki?

Powtórzył jeszcze raz jakby siebie pytając Kirstein.

- No tak w skrócie to tak.

Hanji uśmiechnęła się do niego.

- Ale skoro Eren i Mikasa mieszkają razem to czy oni są parą?... W sensie dużo spędzali ze sobą czasu i nie byłoby to zaskoczeniem.

Na słowa Jeana Levi lekko spóścił wzrok po czym popatrzył na zielonookiego i szybko wyszedł z mieszkania okularnicy.

Mimo iż Levi patrzył na wyższego swoją bezemocjonalną miną to Eren i tak zrozumiał że coś jest nie tak i także szybko pobiegł w tym samym kierunku co model.

- Powiedziałem coś nie tak?

Mikasa tylko spojrzała na niego morderczym wzrokiem.

- Ja i Eren jesteśmy jak rodzeństwo nie byłabym z nim! Z resztą on i tak ma już kogoś na oku.

Zdenerwowana trzasnęła drzwiami i także wyszła.

- Musisz jeszcze sporo zrozumieć Jean.

Powiedział blondyn a brunet tylko spojrzał na niego niezrozumiale.

- Z resztą to ty rysowałeś Mikasę a nie Eren.

Dodał po chwili Armin.

Przez jego komentarz Jean pokrył się ze wstydu rumieńcem.

~~~~~~~~

- Levi czekaj!

Krzyknął brunet i po chwili złapał go za nadgarstek. Szare tęczówki spojrzały na niego smutno mimo niezbyt emocjonalnej miny ich właściciela.

- Na co mam czekać Eren!? Na moment w którym w końcu on zmusi was do pocałunku!

- Levi dobrze wiesz że bym ci tego nie zrobił i Mikasa także. Nic do niej nie czuję.

- Eh. Z resztą po co ja się przejmuje jestem tylko twoim kapitanem nikim więcej. Nawet nie jesteśmy razem.

Eren pociągnął go do siebie i przytulił.

- Uwież mi znaczysz dla mnie więcej niż myślisz.

Położył dłoń na jego policzku a ich spojrzenia się spotkały.

- Gdybyś nie był dla mnie ważny nie przejmowałbym się twoim stanem. Nie obchodziło by mnie czy wszystko z tobą w porządku, a jednak po tej imprezie zabrałem cię do domu, pocieszałem cię gdy płakałeś. Byłem przy tobie kiedy tego potrzebowałeś.

Levi zarumienił się lekko rzeczywiście to co mówił Eren było prawdą, ale on nigdy nie miał partnera i mimo że czuł się przy nim tak inaczej, bezpieczniej nie wiedział czy jest gotowy na krok dalej w ich relacji. Nie chodziło tu o żaden pocałunek chodziło o stworzenie związku a on nie miał pewności czy jest gotowy na takie działanie.

Levi tylko wtulił się w wyższego.

- Możemy iść do domu, głowa mnie boli od tego wszystkiego.

- Pewnie możemy wracać zaraz zajdę po Mikasę i wracamy.

- Nie Eren zostań.

Zielonooki tylko uśmiechnął się i wziął modela na ręce.

Po chwili zjawiła się czarnowłosa i bez słowa wsiadła do samochodu. Eren poszedł z Levi'em i posadził go na siedzeniu pasażera po czym siadł za kierownicą.

Ackerman po niedługim czasie zasnął oparty o szybę samochodu.

______________

Nie mam pojęcia kiedy pojawi się kolejny rozdział ponieważ jadę do rodziny i mamy już swoje plany. Także poprostu wyczekujcie.

✨Miłego dnia iskierki✨

~Maikoᰔᩚ



Nasza alternatywa świata/ereriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz