Zeszli na dół i zajęli ten sam stolik co poprzednio. Długo nie czekali, aż urocza kelnereczka zabierze od nich zamówienie.
-Zaczęli ładnie grać. Jako iż to ty stawiasz i "zaprosiłeś" mnie na tą randkę to powinieneś porwać teraz moją osobę do tańca.
Zaśmiał się Jaskier.
-Oczywiście. Zaraz, a potem pójdziemy do stodoły na siano.
Powiedział bez emocji Geralt.
-Ale z ciebie romantyk.
Prychnął Julek.
W końcu dostali swoje zamówienie i po kuflu piwa.
-Dobre. Pewnie leżało w tych dębowych beczkach.
Skomentował Kot.
-Jesteś smakoszem piwa?
-Nie. Wolę wino. Umiem rozróżnić jaki trunek w czym odpoczywał…
-Kogo moje piękne oczy widzą.
Nieoczekiwanie ktoś im się wtrącił do rozmowy.
Geralt spojrzał w kierunku głosu. Jego mina mówiła dużo i nic.-Lambert… i Eskel? Podróżujecie razem?
Odezwał się wilk.
-Tak wyszło, ale ty też sam nie jesteś… Kot?
Odezwał się Eskel.
-Bracie od kiedy ubijasz interesy z kimś z cechu Kota? Suń się pierdoło.
Lambert był stanowczy i zarazem rozbawiony. Nic sobie nie robił z obecności wiedźmina innego cechu.
Dwaj przybysze dosiedli się bez pytania.-Chłopaki to Jaskier. Nie ubijamy interesu.
Obaj wiedźmaki popatrzyli po sobie, a potem po nich.
-No ja ci tam do łóżka nie zaglądam, ale serio cech kota? Jest tyle innych. Nie żeby on był jakiś brzydki, bo jest całkiem uroczy, ale…
-Lambert do czego ty kurwa pijesz? Szkole Jaskra w naszym fachu. Jego poprzedni "nauczyciel" niczego go nie nauczył.
-Jak to niczego nie nauczył?
Zainteresował się Eskel.
-Em. Postanowił zamknąć mnie w klatce pod ziemią na jakieś 10 lat?
Wytłumaczył Julian.
-Co oni zaś wymyślili?
-Nie wiem, ale wypadałoby się dowiedzieć czy nie zrobili tak jeszcze z innymi.
Powiedział Geralt.
-O! Zajmiemy się tym. Fajnie będzie sobie poszpiegować tych kretynów, a jak będzie trzeba to obić im mordy.
Lambert był w pełni gotowości. Jednak Eskel pociągnął go za pas i usadowił na ławce.
-Siadaj na dupe napaleńcu. Koniec gadki o robocie. Napierdolmy się jak natura chciała.
-Eskel. Ty to masz łeb.
-Wiadomo…
Zaczęło się spokojnie. Kieliszki szły cały czas. Po kilku minutach zaczęli wpadać na głupie pomysły.
-Nigdy nie… skończyłem imprezy w samych gaciach… … . Geralt? Ty? Co by papa Vesemir powiedział?
-Myślę, że papa Vesemir piłby tę kolejkę ze mną!
Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Dobra kociak. Twoja kolej.
Pobrateńcy białego wilka zdążyli już przekonać się do Jaskra. Nawet go polubili i jego zabawny/wesoły charakter.
-Hmm… jaa… Nigdy nie chędożyłem się z.. Znkim.
Powiedział, a wszyscy zaczęli się śmiać i już mieli zabrać się za grupowe picie, kiedy skapli się, że Julian nie bierze kieliszka.
-Czekaj ty tak serio? Kurwa. Ja myślałem, żeś powiedział to byśmy się wszyscy napili. Ja pierdole. No tak ty byłeś w klatce zamknięty. Kurwaaaa.
-Lambert zamknij dupe i pij.
-Panowie wódka się skończyła. Idę po dolewke.
Eskel wstał chwiejnym krokiem by się oddalić.
-Kurwa nie dość, że on i tak jest jakiś inny to jeszcze dziewica. Geralt bierz się za niego. Jest między wami alchemia! Ja ci to mówię!
-Lambert utkaj dziurę… .
-Właśnie kurwa. Poza tym to między tobą, a Eskelem jest alchemia.
Wybełkotał Julian.
-I się z tym kurwa nie kryje… Ej właśnie gdzie ten seksowny kurwisyn. Ile można szukać alkoholu.
-Poszukajmy go.
Geralt wstał, a za nim reszta towarzystwa.
Zaczęli łazić po całej knajpie.-Eskel! Hop! Hoop!
-Taś taś!
-Eskel! Eskel!
-Chodź do tatusia! Hahaa
Wołali na różne sposoby. Potykali się o własne nogi.
Doszło do momentu, że wyszli stamtąd i kierowali się bo bramy.-Gdzie go kurwa… aaa tu jest!
-Lambert wstawaj!
-Aa. A! Co jest?! Co się stało.
Przebudził się poszukiwany.
-Zgonujesz we własnych bełtach debilu.
-Kurwa. Zawsze tak jest razem pijemy.
-Weeź.. Ej zróbmy coś śmiesznego..
-Czyyli co?
-Widziałem tam teatr!
Zabrał głos Jaskier.
Poszli tam. Z w zasadzie to się włamali.
Weszli do garderoby.-Ej… widzicie to co ja? Zagramy sztukę.
Zapytał Geralt patrząc na kiecki.
-Noo. Obudził się w tobie artysta?
-Mhm.. Chcesz usłyszeć fraszkę?
-Pewnie.
-Lambert, Lambert ty chuju.
-Całkiem, całkiem.
-Dobra panowie wbijamy się w fatałaszki!
Po niecałych 20 minutach stali na scenie w kolorowych sukienkach.
-Julio! Julio! Kurwa spuść że swe włosy.
Nadawał Geralt.
-Kurwa pojebało ci się coś. Ona była ta. Ta. No. Rozpoz.. Sroz. Rozpustnica kurwa.
Poprawił go Lambert.
-Południca już prędzej.
Dodał Eskel.
-Gdzie moje łabędzie!
Wtrącił Jaskier. Ten to miał przebranie. Jego kieca sterczała, bo było to różowe tutu. Na głowie miał dekoracje z piórek potrzebną do odgrywania jeziora łabędziego.
-Tam jest twój duży łabądź!
Lambert się aż przewrócił wskazując na Geralta.
Julian rzucił się tanecznym pląsem w objęcia starszego.
Ich twarze były blisko. Bardzo blisko. Usta jak namagnetyzowane się mijały, mimo że tak bardzo chciały się połączyć… tyle brakowało. Już mniej i mniej…
![](https://img.wattpad.com/cover/301084189-288-k342101.jpg)
CZYTASZ
Bardziej Dziki [Geralt x Jaskier]
FanfictionGeralt dostaje kolejne nietypowe zlecenie na potwora, równie nietypowego... Szybki romans❤ *** spojlery z gierki