Geralt odpierał ataki uzbrojonych mężczyzn. Było ich na raz dużo.
Kiedy on odpierał natarcie z jednej strony, to nagle pojawił się kolejny bandzior z boku. Już by mu miał odciąć łeb, ale nagle ktoś mu wbił sztylet w szyję.-Odbijamy.
Jaskier pozwolił sobie na żarcik.
Znowu walczyli ramię w ramię. Razem. Jak jedno ciało. Kręcili się, piruety z gracją poczynali, a to wszystko przy akompaniamencie zgonujących ciał i okrzyków. Krew był wszędzie. Niezła rzeź im wyszła. Jednak to nie był koniec.
Ludzie skurwiela jednak coś wyszkoleni byli. Trzeba było przyznać, że część miała umiejętności. Julian był zmuszony zmienić sztylety na długi miecz, bo w pewnym momencie to właśnie ta broń miała przewagę co poczuł na własnej skórze.-Teraz Idziemy po juniora.
Podsumował wilk.
-Wybadałem, że jest na trzecim piętrze. Wschodni pokój. Będzie próbował uciekać balkonem. Widzimy się na gorze.
Zameldował kot i znowu się rozdzielili.
Geralt szedł spokojnie, aby bez sensu nie tracić sił. Mijał barbarzyńskie widoki nagich kobiecych ciało w koszmarnych stanach.Miał gdzieś kurtuazje. Drzwi do sypialni otworzył z buta.
-Co! Co jest kurwa! Chłopy!
Junior był w szoku. Właśnie skończył kolejne swoje wyrodne dzieło. Młoda kobieta wyglądała koszmarnie.
-Twoi ludzie zgonują po imprezie.
Biały wilk był wściekły przez to co zobaczył. W takich chwilach przypominał sobie jaki gatunek potwora jest najgorszy. Właśnie takie skurwiele, które robią takie bestialskie rzeczy dla własnej rozrywki.
Zajebał mu prawego sierpa. Ten odsunął się do tyłu.
Akurat miał tam kusze z naciągniętym bełtem.
Wycelował w wiedźmina, który się tym nie przejął.-Hah. Myślisz, że tak łatwo zabijesz Skurwiela Juniora! Haa!... Ha?
Nieoczekiwanie dla jednego z wielkiej czwórki przez balkon zakradł się Jaskier ze swoimi sztyletami i obezwładnił go od tyłu.
-Jest jeszcze prościej niż powiadali.
Odezwał się kot.
-Czy jeszcze jakieś dziewki żyją?
Zapytał wilk.
-Chuja ci powiem!
Julian podciął mu policzek, głęboko co ten skomentował głośnym krzykiem.
-Ponawiam pytanie.
-Ani jedna kurwa tego domu żywa nie opuści.
-Jak sobie życzysz kurwo.
Młodszy nie czekając na rozkazy starszego podciął mu gardło.
-No co tak patrzysz? Ty chciałeś?
-Nie. Chciałem wiedzieć co z…
-Ludzie Tasaka już weszli. Jak znajdą jakąś żywą to ta wróci do tegi znajomego Zoltana.
Jaskier mówiąc to usiadł sobie na barierce balkonowej.
Księżyc w pełni pięknie rozświetlał jego sylwetkę skąpaną we krwi.Do pomieszczenia wszedł Tasak, doppler i kilku krasnoludów.
-Przypatrz mu się. Chce takiego tu widzieć żywego.
Rozkazał niziołek i za chwilę stała przed nim kopia skurwiela. Tylko ta wersja była lepsza, bo całkowicie na rozkazach tamtej trójki.
-Wiedźmaki. Zadanie wykonane perfekcyjnie. Nagrody macie do odebrania u Sigiego.
Wiedźmini opuścili teren rezydencji w ciszy. Jak na zawodowców przystało.
Jaskier wyglądał jakby się nad czymś bardzo głęboko zastanawiał. Ewidentnie nie był zadowolony z tego zlecenia.
-Dobra robota.
Pochwalił go Geralt chcąc go trochę podbudować.
-Dzięki. Tobie też… wypadałoby zmyć tą krew…
-Dijkstra użyczy nam swojej łaźni.
Dotarli do sojusznika, który niechętnie dał im dostęp do jednego z ukrytych basenów.
Zbroje i koszulę zabrano do czyszczenia, a dla nich była prywatna strefa. W nocy też było pełno gości w łaźni i nie wypadało by krew była zmywana w przestrzeni publicznej.-Noo powiem ci, że umiesz sobie ogarnąć znajomości.
Skomentował Jaskier zaburzając się w gorącej wodzie obok towarzysza.
Geralt przyjrzał mu się.
Zobaczył, że mimo wytarcia czerwonej cieczy, tej nadal jest dużo na jego twarzy. Szczególnie odznaczała się linia z ukosa, przechodzącą od kości policzkowej, przez kącik i dolną wargę.
Wilk zbliżył się do niego, aby się lepiej przyjrzeć.
Dotknął tego miejsca na co młodszy syknął z bólu.-Będzie blizna.
Mruknął wilk po czym wstał, żeby zabrać z torby maść, a następnie wrócił.
Delikatnie przemył pocięte miejsce, a potem je osuszył i wysmarował.-Nie dotykaj. Niech maść się wchłonie.
Jaskier był w innym świecie w owej chwili. Ich twarze znów tak blisko. Jego palce takie delikatne, muskały go po skórze. Piekący ból poszedł w zapomnienie, kiedy on był tak blisko.
Nagle poczuł się dziwnie zawstydzony tym, że jest tuż przy nim i obaj są całkowicie nadzy.
To uczucie wierciło w jego świadomości. Jedna myśl starała się wyjść z bezpiecznej klatki. Uderzyła z wielką siłą niczym serce w piersi po męczącym i stresującym biegu.Nagle stało się. Rozerwała kraty i przygrzmociła w podświadomość młodszego jak skalny, wściekły troll kamieniem.
-Mi już wystarczy. Będę czekał na zewnątrz.
Powiedział szybko kot. Złapał za ręcznik, którym się ominął i wyszedł po drodze odbierając czyste ubrania.
Geralt był trochę zdezorientowany zachowaniem niższego.
Sam zaczął się zastanawiać nad paroma sprawami. Wziął pod uwagę całą relację z nim. Musiał to sobie przepracować w samotności jaka była mu teraz dana. Chciał dotrzeć do źródła jego zachowania, ale znalazł co innego, a jednocześnie identycznego.
Zamiast przyjrzeć się temu co może skrywać serce i dusza kota, znalazł w sobie dziwne anomalie.Nadzwyczajne przewrażliwienie jego stanem, chwile przemyśleń nad tym jak dobrze wygląda w pewnych sytuacjach. Miła chociaż wkurzająca atmosfera, kiedy podróżują razem, to nieprzyjemne uczucie, gdy ich chciała się stykają… cały ten brak przyjemności jest strasznie uzależniający-przeszło mu przez myśl.
Dziwne nie sformułowane pokusy ciągnące go w stronę bliskości…
To była najbardziej męcząca kąpiel jaką kiedykolwiek brał.
CZYTASZ
Bardziej Dziki [Geralt x Jaskier]
FanficGeralt dostaje kolejne nietypowe zlecenie na potwora, równie nietypowego... Szybki romans❤ *** spojlery z gierki