Geralt wstał ze swojego miejsca zostawiając na ladzie kilka monet.
Wyszedł z karczmy i natychmiast wyprowadził konia.
Usiadł na płotce i skierował ją galopem do lasu.
Uznał, że chce mieć to z głowy od razu.
Z tego co pamiętał to knieja nie była szczególnie niebezpieczna.
Uwinie się szybko z nowym stworem i zdąży jeszcze zdrzemnąć się w karczmie.
Poza tym idiota faktycznie, być może jeszcze żyje.Po drodzę zaczął zastanawiać się nad tym czym mogło być stworzenie.
Może to zaklęty człowiek, którego kontroluje jakiś czas, a gdy temu wraca przytomność robi jedyną słuszną rzecz i oddaje zwłoki na godny pochówek.
Albo to wilkołak.. Może sukkub…
Teraz trochę żałował, że nie poprosił o pokazanie mu zwłok. Po samych oględzinach mógł się domyśleć czym to coś może być.Dotarł na kraniec lasu. Przekroczył tę granicę i spokojnie prowadził konia bardziej w głąb.
Wyostrzył zmysły. Nasłuchiwał, wypatrywał i nabierał zapach z powietrza.
Kiedy poczuł delikatną nutę metalicznego zapachu krwii zszedł z płotki.
Zaczął się rozglądać za śladami.
W końcu przykucnął kilka kroków od konia.-Zastygnięta krew… jakieś dwa tygodnie temu. I ciężkie ślady butów… świeże. Debil tędy szedł.
Białowłosy szedł za tropem do momentu, aż ten się zmienił.
-Straszenie dużo odcisków. Musiał się bronić, a potem został zraniony i zaczął uciekać. Dziwne… brak śladów bestii… za to zapach krwii jakby intensywniejszy.
Analizował pod nosem Geralt.
Ruszył za zapachem. Im dalej szedł tym był on mocniejszy.
W końcu znalazł chłopaka.
Stanął nad nim.-Ciało jeszcze nie całkiem nie chłodne. Długo musiał umierać. Wykrwawiał się.
Rany… Idealne cięcie. Precyzyjne. Ale zadane nie najlepiej naostrzoną bronią. Hmm czym, a raczej kim jesteś…Mężczyzna wyprostował się i zaczął rozglądać się po drzewach. Tak jak się spodziewał, znalazł odcisk brudnego z błota buta na jednej z gałęzi.
-Sprytnie.
Pomyślał. Zaczął podejrzewać, że sprawcą zabójstw jest człowiek. Cholernie dobrze wyszkolony, ale z małymi niedociągnięciami.
Geralt nie czuł sie dobrze w skakaniu po drzewach więc starał się dostrzegać ślady z ziemi.
Nagle usłyszał szelest liści. Dobrze wiedział co to znaczy.
Wziął oddech i wszystko potoczyło się niesamowicie szybko.Nieoczekiwanie pewna postać rzuciła się ze sztyletami w obu dłoniach na jego plecy.
Dosłownie w ostatnim momencie Wiedźmin dobył swego miecza i uniósł go do bloku.
Ku jego zaskoczeniu napastnik nie nadział się, ani nie zranił, a jedynie sprawnie obił się od ostrza i wylądował uderzając plecami o drzewo. Jakby miał to zaplanowane.
Jednak nie wiedział jak duży błąd popełnił. Na twardej ziemi stracił jakąkolwiek przewagę nad białowłosym.
Napastnik znów zaatakował, ale po chwili ciężkiej walki uznał chyba, że pojedynek "dwa sztylety kontra długi stalowy miecz" to nie najlepszy kondycyjnie pomysł dla niego. Zwłaszcza, że przeciwnik włada bronią po mistrzowsku. Uskoczył więc do tyłu, aby dobyć swojego miecza zza pleców.
Tak rozpoczęła się druga runda.
CZYTASZ
Bardziej Dziki [Geralt x Jaskier]
FanficGeralt dostaje kolejne nietypowe zlecenie na potwora, równie nietypowego... Szybki romans❤ *** spojlery z gierki