Duch

777 77 1
                                    

Sarlin wrócił do jego komnat i nie wydawał się zaskoczony tym, że Severus wrócił z Azkabanu. Wampir zajął swoje miejsce na kanapie, podwijając pod siebie nogi i uśmiechnął się krzywo. 
- Edukacyjna rozmowa – stwierdził bardziej niż zapytał Sarlin. 
- Podsłuchiwałeś? – warknął Severus. 
Wampir przewrócił oczami. 
- Minął mnie uśmiechający się Harry Potter. To musiała być edukacyjna rozmowa – odparł Sarlin z nutkami humoru w głosie. 
Severus zmełł w ustach przekleństwo. Wampir wciąż trzymał na kolanach peleryne niewidkę Harry’ego, więc należało ją oddać. I to niezwłocznie. Może w ten sposób zostaną ukrócone eskapady Sarlina, chociaż w to Severus akurat wątpił. Wampir zawsze znajdował jakiś sposób na to, aby się przemknąć niezauważenie. 
- Jesteś głodny? – spytał wprost chłopaka. 
Sarlin nie wyglądał źle. Severus widywał go już w stanie krańcowego wycieńczenia i teraz skóra chłopaka na pewno nie była chropowata i wysuszona. Nie odchodziła płatami jak przed laty, gdy pożywiając się prawie wypił z niego wszystko. 
- Nie bądź śmieszny – ofuknął go wampir. – Jesteś słaby. Czuję to – odparł. – Harry chyba próbował coś z tym zrobić, ale nawet jego moc jest ograniczona – dodał. 
Severus zbił wargi w wąską kreskę. 
- Więc wychodzisz dzisiaj do Zakazanego Lasu? – spytał. 
Sarlin uśmiechnął się krzywo. 
- Próbujesz wybadać na kim się teraz żywię? – spytał wampir lekko. – Zazdrosny? 
- Nie bądź śmieszny – odpowiedział Severus, a potem uświadomił sobie, że użył dokładnie tych samych słów co wampir. 
Ich związek przestał być seksualnym jakiś czas temu. Sarlin pozostawał wciąż w ciele nastolatka i Severus nie ukrywał, że dla niego to problem. Nie potrafił wyłączyć umysłu, czy przekonywać się, że ten dzieciak leżący pod nim jest tak naprawdę o wiele wieków starszy od niego. 
Sarlin zresztą nie spodziewał się, że będą trwać wiecznie. Severus nie był pierwszym, nie był jedynym nawet wtedy, gdy ze sobą sypiali. I na pewno nie był ostatnim. 
Ale zazdrość? To było zbyt mocne słowo i Sarlin o tym wiedział. 
- A powinieneś być – powiedział wampir. 
Severus zmarszczył brwi i kiedy doszło do niego o kim mówił Sarlin, jego oczy zrobiły się odrobinę bardziej ciemne. 
- Nie możesz – zaczął. 
- Oczywiście, że mogę, skoro mi pozwolił – westchnął Sarlin. – Wiesz jak to działa. Dostałem pozwolenie w chwili krytycznej. Nie mieliśmy innego wyjścia. Avada mnie wycieńczyła. Oddał mi trochę swojej krwi – ciągnął wampir tonem, którego używa się do rozmów o spacerze na deptaku. – Jego krew jest niesamowita. Nie jadłem niczego od soboty i wciąż nie ma tego pragnienia – westchnął Sarlin z rozmarzeniem. 
- Nie możesz się na nim pożywiać – zaprotestował Severus. 
- Boisz się, że poczuje do mnie pociąg? – parsknął Sarlin. – Severusie, leżałem między jego nogami z ustami przyciśniętymi do gładkiej skóry, a on opowiadał swoim przyjaciołom co tak naprawdę się dzieje. Nie spojrzał nawet w dół – dodał Sarlin szczerze rozbawiony. – Może to ja powinienem być zazdrosnym? – spytał retorycznie. – Próbuję cię namówić do uszczknięcia czegoś, co należy się tobie, a ty nawet nie pozwalasz mi usiąść w pierwszym rzędzie, gdy decydujesz się wykonać ruch. 
- Sarlin! – warknął Severus. 
- Och moralności utracona – westchnął wampir ignorując go. – Widziałem, że wasze umysły spontanicznie połączyły się. Spodziewałem się tego od chwili, gdy zobaczyłem jak jego zaklęcie cię oplata. 
Severus zamarł. 
- Jak mogłeś to widzieć? – spytał wprost. 
- Myślisz, że założyłbym na jego umysł blokadę, gdybym nie sprawdzał co ranek czy jego umysł nie stworzył własnych demonów? Jaki jest sens ściągania blokady i zakładania jej na nowo przed każdą nocą, jeśli nie kontrola tego, co rozwija się w młodym umyśle. Przeglądam jego koszmary, to efekt uboczny – przyznał Sarlin. 
- Nie życzę sobie, aby ktokolwiek zaglądał do mojego umysłu – warknął Severus. – I powiesz Harry’emu, że przy każdym zakładaniu… 
- Och przestań! – wszedł mu w słowo Sarlin. – Jeśli się dowie, nie będę mógł panować nad blokadą. I jeśli rozwinie się tam coś o wiele poważniejszego, chłopak ucierpi i to naprawdę ucierpi. Myślisz, że można ingerować w cudzy umysł bez szkód? Jestem subtelny. Nie czuje nawet mojej obecności i robię to dla jego dobra – warknął wampir. – Kiedy chłopak jest w twoim umyśle, nie ma koszmarów. Nie miał ich odkąd rzucił na ciebie to zaklęcie – poinformował go sucho. – Dlatego od początku zabiegałem, abyście się bliżej poznali. Wasze umysły są kompatybilne. Jeśli od początku przemierzałby w snach twoją rzeczywistość, nie miałby koszmarów. Byłby zajęty umysłem o wiele bardziej pasującym do jego własnego – warknął Sarlin. 
Severus otworzył usta, ale w zasadzie nie wiedział co powiedzieć. Faktycznie Sarlin próbował początkowo jakoś zespolić ich umysły, ale do tej pory nie pojmował celu. Czuł magię Pottera teraz wokół. Łasiła się, jeśli mógłby to tak określić. Mogłaby być dalej, ale przylegała do niego ściśle, a jego umysł nie był zaśmiecany przez obrazy morderstw. W zasadzie sądził w Azkabanie, że to brak Dementorów stanowił błogosławieństwo, ale jeśli to też była sprawka zaklęcia Pottera… 
- Wasze umysły są kompatybilne. To nie zdarza się często w tym świecie – podjął Sarlin już spokojniejszym tonem. 
- Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej, że to może być remedium? – spytał wprost Severus. 
- A nie przyszło ci do głowy, że też poruszam się po grząskim gruncie? Nie wiem co mogę wam powiedzieć. Nie wiedziałem czym jest chłopak wtedy, gdy przyprowadziłeś go do mnie – odparł Sarlin. – Przestrzegałeś mnie, że nie powinienem rozmawiać z tobą na wiele tematów, gdy wciąż służysz temu, który nie jest nawet godzien na ciebie spoglądać. Istniała szansa, że chłopak stanie się kolejnym Mrocznym Czarodziejem – wymienił jednym tchem. – Nie muszę ci się tłumaczyć z moich powodów – dodał spoglądając na niego zimno. – Czasami zapominacie, że nie jestem wam podległym. 
- Nie zapominamy, możesz być tego pewien – warknął Severus. – Powiedziałeś, że istniała szansa, że Harry zostanie kolejnym Czarnym Panem – zaczął niepewnie Severus. – I teraz sądzisz, że… 
Sarlin wzruszył ramionami. 
- Nic nie sądzę. Wiem, że kiedy masz drugi umysł nie jesteś sam – podjął wampir i Severus znowu miał wrażenie, że coś mu umyka. 
Może kochanek sprzed lat, jeszcze z wieku, gdy Sarlin faktycznie był tylko młodym czarodziejem. A może chłopak przez te wszystkie lata analizował to jak i dlaczego został Mrocznym Czarodziejem. Z jego punktu widzenia na pewno to tak nie wyglądało. Severus znał go zresztą i wiedział, że Sarlin potrafił być brutalnie obiektywny nawet wobec siebie. 
- Mówiłeś, że kiedyś współdzielono umysły – zaczął niepewnie, chcąc wciągnąć chłopaka na odpowiedni temat. 
- Tak. Ta sztuka zanikła – stwierdził Sarlin. 
- Z kim ty współdzieliłeś umysł? – spytał wprost i wampir uśmiechnął się krzywo. 
- Z nikim – odparł Sarlin. – I w tym był problem, Severusie. Nie było umysłu, który nadążałby za moim. 
- Myślisz, że gdyby… 
Sarlin zaśmiał się krótko. 
- Zawsze jest kilka możliwości – podjął wampir. – Albo nie zostałbym tym kim jestem teraz, albo nie przegrałbym posiadając wsparcie i radę, której potrzebowałem w tamtym czasie. Nawet dwa umysły muszą być zgodne w tym, w którą stronę chcą podążyć, Severusie. 

Demony-Snarry (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz