Pobudka

893 73 1
                                    


Severus drgnął zaskoczony brakiem wrażeń. Cisza, która panowała wokół niego nie była naturalna i szybko zrozumiał z czym ma do czynienia, gdy tylko otworzył oczy. Zaklęcia mieniły się nad nim i pewnie zastanowiłby się kto rzucił tak skomplikowane czary, gdyby wydarzenia dnia wcześniejszego nie uderzyły w niego ponownie. 
Musiał zasnąć zmęczony czuwaniem i poszukiwaniami. Harry leżał wciąż wtulony w niego jak mała ciepła kupka kości i skóry. Chłopak był o wiele za chudy. 
- Musisz iść dzisiaj na zajęcia – powiedział Severus, kładąc Harry’emu dłoń na ramieniu. 
Gryfon przeciągnął się, strzelając wszystkimi kośćmi w ten charakterystyczny, ale diabelnie nieprzyjemny sposób. 
Chłopak zesztywniał, chyba dopiero teraz orientując się gdzie jest i z kim. Zdradliwy rumieniec wpełzł na blade przeważnie policzki i Severus nie pierwszy raz zaczął zastanawiać się nad tym jakie doświadczenie w kwestiach łóżkowych miał Gryfon. 
Szeptano, że przebierał w dziewczętach, ale on nigdy nie wierzył plotkom. Harry nie miałby na to czasu pomiędzy wydarzeniami ostatnich lat. A wcześniej był zbyt młody. 
Teraz był zbyt młody. 
Severus bynajmniej nie zamierzał molestować go przy każdej nadarzającej się okazji, ale kiedyś też był nastolatkiem i w młodych głowach pojawiały się przeróżne pomysły. Hormony buzowały pod skórą i Harry nie byłby pierwszym, który się im poddał. 
Nie byłby też ostatnim. 
Wczorajsze pocałunki były delikatne. Nie penetrowali swoich ust. To był prawie przelotny dotyk i nie o to w tym wszystkim zresztą chodziło. Teraz jednak leżeli odseparowani od siebie jedynie przez dwie cienkie warstwy piżam. Nie patrzył na ciało Harry’ego nie chcąc pogłębiać jego skrępowania, ale na sobie mógł wyczuć ciekawski wzrok chłopaka. 
- Skąd masz tę bliznę na szyi? – spytał Harry. 
Severus powstrzymał się przed dotknięciem palcami zgrubień, które powstały wiele lat temu, a o których wolałby zapomnieć. Wspomnienia jednak wracały o wiele zbyt często. 
- Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz – dodał szybko chłopak, źle interpretując jego zwłokę. 
- Wielu sądzi, że w czasie pierwszej wojny, Voldemort posiadał jeszcze rozsądek i nie był szaleńcem – zaczął Severus i wziął głębszy wdech. 
To nie była miła historia. W zasadzie nie posiadał zbyt wielu anegdot ze swojego życia, którymi mógłby oczarowywać Harry’ego. Co dziwniejsze nie sądził, aby chłopak doceniał beztroskie historyjki. Tymi zasypywać mógł go którykolwiek z kolegów. 
A jednak Harry wciąż był w jego komnatach, a nie w dormitorium przypadkowego ucznia. 
- Sarlin miał awersję do przepowiedni, z którą się nie krył – ciągnął dalej Severus, nie patrząc jednak na chłopaka. – A ja akurat wszedłem w posiadanie jednej z nich. Voldemort – powiedział i przełknął to cholerne imię. – Dowiedział się, że coś przed nim ukrywam. Nie byłem aż tak dobrym oklumentą wtedy. Jednak dostatecznie silnym, aby nie poradził sobie z penetrowaniem mojego umysłu jak mu się to podobało. Torturował mnie aż do chwili, gdy moje zmysły zanikły i została sama krzycząca jaźń – wyjaśnił obojętnie Severus. – Wydostał przepowiednię i zostawił mnie na śmierć w domu mojej matki. 
Spodziewał się pytań albo oskarżeń. Obie opcje przychodziły Harry’emu z łatwością, jednak Gryfon milczał. Wtulił się w niego odrobinę mocniej, jeśli to można było zaliczyć do jakiekolwiek reakcji na słowa. 
- Sarlin znalazł mnie wykrwawiającego się i chyba sądził, że jeśli mnie ugryzie, nareszcie będzie miał towarzysza – dodał Severus. 
Harry wciąż milczał, co wydawało się dziwne, więc zerknął na chłopaka, który wpatrywał się przestrzeń przed sobą. 
Nim jednak Severus zdążył się odezwać, Harry spojrzał wprost na niego z czymś dziwnym w oczach. 
- Opowiedziano mi inną historię – powiedział spokojnie Potter. 
Severus zesztywniał, nagle spanikowany. 
- Wiedziałeś, że wydałem twoich rodziców? – spytał zszokowany tym faktem. 
- Chyba nie sądziłeś, że Syriusz ukryłby to przede mną chociaż na sekundę – odparł Harry wciąż tak spokojnie, jakby prowadzili właśnie rozmowę o pogodzie. – Jeśli Voldemort prawie cię zabił dla tej informacji… Dlaczego podałeś mu ją dwa razy? – spytał po prostu chłopak. 
Severus nie bardzo wiedział co odpowiedzieć. Harry wpatrywał się z niego z wyczekiwaniem, więc spuścił wzrok nie mogąc znieść tego spojrzenia. 
- Przepowiednia, którą wyciągnął torturami z mojego umysłu nie miała sensu. Sarlin zadbał o to wcześniej – wyznał Severus. 
- I po tym jak prawie cię zabił wróciłeś do niego w podskokach, aby zdradzić coś, co tak chroniłeś? – spytał z niedowierzaniem Harry i pokręcił głową, jakby sobie tego w ogóle nie wyobrażał. – To bez sensu – dodał jeszcze. 
Usta Severusa były suche, ale i tak wbił w mnie zęby. 
- Sarlin przywrócił mnie do żywych, jeśli można było tak to nazwać. Voldemort sądził, że tortury wymazały z mojej pamięci kto tak naprawdę się nade mną znęcał. Na wszelki wypadek później próbował rzucić na mnie Obliviate, ale wtedy już Sarlin podarował mi jedno ze swoich zaklęć ochronnych. Sam nie oddał mi wszystkich wspomnień, ale przywracał je przez lata, gdy byłem w stanie się uporać z kolejnymi fazami zaklęć, którym mnie poddawano – ciągnął dalej Severus i wiedział, że nie rozproszy tym Harry’ego. 
Chłopak wciąż wpatrywał się w niego wyczekująco, niemo żądając odpowiedzi. 
- Zwróciłem się do Dumbledore’a, przyznając, że też wszedłem w posiadanie tej samej wiedzy, którą on posiadł. Tak się składało, że poszukiwał kogoś, kto mógłby powiadomić o przepowiedni Voldemorta. Kogoś, komu Voldemort ufał na tyle, aby skierować wzrok w pożądaną przez Dyrektora stronę – przyznał Severus. – Sarlin opuścił Wielką Brytanię kilka dni wcześniej, twierdząc, że magia i Los pchają go dalej. Czasami działo się w ten sposób, gdy przebywał zbyt blisko wydarzeń, z którymi nie powinien krzyżować dróg. 
Harry zesztywniał i westchnął. 
- Przepowiednie przynoszą zgubę Mrocznym Czarodziejom. Sarlin miał rację – stwierdził Gryfon tonem tak wyzutym z wszelkich emocji, że Severus przez chwilę zastanawiał się nad tym, co to oznacza. – Dyrektor musiał wiedzieć o tym także. Gdyby moi rodzice nie zginęli, Voldemort nie znikły na te wszystkie lata. Utworzył furtkę życiem moich rodziców – dodał Harry. 
Gdyby nie drżenie rąk, Severus pomyślałby, że Gryfon wciąż jej nienaturalnie spokojny. 
- Sarlin powstrzymałby cię. Dlatego został odesłany – ciągnął dalej Harry. 
- O czym mówisz? – spytał Severus nie mogąc się powstrzymać. 
Harry podciągnął się wyżej i oparł na łokciach. 
- Próbuję to od samego początku rozgryźć – wyjaśnił Gryfon, przecierając twarz. – Dlaczego Sarlin jest tu i teraz. Jak wpływa na to wszystko i dlaczego dzieje się to co się dzieje… 
- Zostaw to filozofom – poradził mu cierpko Severus. 
- Nie próbuję odnaleźć usprawiedliwienia dla wszystkiego co mnie spotyka. Chcę tylko zrozumieć jak decyzje innych zaważyły na obecnym dziś – wyjaśnił Harry. – Gdyby Sarlin cię nie uratował, Voldemort nie uwierzyłby w prawdziwość przepowiedni. Gdyby tego nie zrobił, moi rodzice żyliby… 
Severus pokiwał przecząco głową. 
- Dumbledore próbował ich ochronić. Zaklęcie Fideliusa miało zapewnić wam bezpieczeństwo – wtrącił pospiesznie. 
Poprzeczna zmarszczka pojawiła się pomiędzy brwiami Harry’ego, gdy analizował kolejne informacje. 
- Nie ma jednego toru – stwierdził chłopak. 
- Wszystko się zazębia – potwierdził Severus. – Gdybanie nigdy nikomu nie wyszło na dobre. Przeszłość nie jest czymś, co utrzyma cię przy życiu. 

Demony-Snarry (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz