Poszukiwaczka

1.1K 82 0
                                    

Pomimo protestów ze strony Gryfona, Sarlin i tak odprowadził go do wieży, pomagając mu uniknąć spotkania nawet z Irytkiem, który próbował spłatać figla Filchowi. Spacer przez puste korytarze nie był przyjemny. Cisza potęgowała napięcie, które wytworzyło się pomiędzy chłopcami już w komnatach Mistrza Eliksirów, i choć Harry był niezwykle ciekawy tego, kim jest dokładnie wampir i jak się poznali ze Snape’em, nie zamierzał rozpoczynać tej rozmowy. Właśnie mijali kolejne piętro, gdy został lekko popchnięty na ścianę i nakryty ciałem blondyna.
Cicho – przekazał mu szybko i Harry odkrył, że ten ponownie jest w jego głowie. Chłodne palce zacisnęły się na jego dłoni, gdy próbował ją wyrwać, ale tamten był silniejszy. – Ktoś idzie – rozległo się ponownie bezgłośnie.
Gryfon skupił się na chwilę na czymś innym niż mdląca pustka, która teraz nie tylko towarzyszyła mu, ale też dotykała go bezpośrednio. Nie wiedział, jak Snape znosi kontakt z tym stworzeniem, ale nie zamierzał sam obcować z nim tak blisko i bezpośrednio. Po chwili jednak musiał przyznać wampirowi rację. Na korytarzu rozległy się pospieszne kroki i zaledwie kilka centymetrów obok nich przemknął Draco Malfoy. Blond włosy odcinały się doskonale od atramentowej ciemności.
Wampir wypuścił go, chichocząc cicho, ale Harry nie miał zamiaru odezwać się do niego ani słowem. Po raz kolejny naruszono jego prywatność i nawet nie przeproszono za to. Rozumiał Snape’a. Uczyli się. Zresztą profesor przełamywał mury i wycofywał się, nim jakieś wspomnienie wynurzało się na wierzch, ale całkiem obcy stwór to było dla Złotego Chłopca za wiele.

- To z nim mnie pomyliłeś? – spytał wesoło, a Harry tylko skinął głową. – Nie lubisz mnie, ale chyba zdajesz sobie sprawę, że wcale mnie to nie obchodzi? – Gryfon uparcie milczał, więc Sarlin pociągnął go za sobą w jeden z bocznych korytarzy.
Protesty na nic się nie zdawały, gdy silna, szczupła dłoń oplotła się wokół ramienia Pottera. Można było wyczuć w niej moc, której nikt się nie spodziewał. Dziwną energię, która buzowała tuż pod powierzchnią pergaminowej skóry.
- Wiem o tobie wiele, Harry Potterze – powiedział w końcu wampir, wpatrując się w niego wyczekująco. – Nie zamierzam tego wykorzystać. Dzisiaj chciałem tylko utwierdzić ciebie i siebie w przekonaniu, że faktycznie jesteś zainteresowany Severusem – dodał, błyskając podejrzanie szczęśliwymi srebrnymi oczami.
Harry zaczerwienił się, zagryzając wargi i rozejrzał się niespokojnie wokół. Nie wiedział, co sobie wyobrażał wampir, ale obecnie znajdowali się na otwartej, niezabezpieczonej przestrzeni, gdzie każdy mógł podsłuchiwać.
- Używam magii bezróżdżkowej, rzuciłem czar wyciszający – wyjaśnił szybko chłopak. – Za moich czasów było to normalne. Każdy czarodziej wyciągał dłoń i czynił cuda. – Wykonał nieoznaczony ruch ręką w powietrzu. Dziwny smutek zagościł w jego głowie, ale ta nuta szybko znikła, gdy ponownie zwrócił się do Gryfona. – Jesteśmy z Severusem przyjaciółmi. Ja może bardziej tym rozwiązłym, ekstremalnym, ale bardzo lojalnym – urwał. – Wolałbym, żeby nikt nie skrzywdził mojego przyjaciela.

Harry nie był pewien, czy była to groźba, ale na samą myśl o tym, że ktoś mógłby skrzywdzić Snape’a miał ochotę się roześmiać. Nie wiedział, do czego zmierzała ta rozmowa, ale coraz mniej podobał mu się temat. Chwilę milczał, ściskając dla pewności różdżkę w dłoni. Jej dotyk od zawsze go uspokajał.
- Jak długo jesteś wampirem? – zaryzykował pytanie, by zmienić temat.
- Ponad siedemset lat. – Padła odpowiedź, a Potter usłyszał dźwięk gwałtownie wciąganego powietrza. Chwilę potem zdał sobie sprawę, że to on go wydał.
- Jak stałeś się wampirem? – spytał ponownie, dając upust ciekawości.
- Nie jesteśmy ze sobą tak blisko, bym mógł ci o tym powiedzieć – mruknął Sarlin. – Co zamierzasz zrobić z Severusem?
Gryfon zagryzł nerwowo wargi.
- Nie jesteśmy ze sobą tak blisko, bym mógł ci o tym powiedzieć – powtórzył po wampirze, który parsknął.
- Jestem w stanie to z ciebie wydobyć – zagroził zimno.
- Miałeś mnie odprowadzić do wieży…
Wampir prychnął, a potem uśmiechnął się jeszcze szerzej. Jego oczy przez krótki moment wydawały się o wiele jaśniejsze niż w komnatach Mistrza Eliksirów. Spojrzenie bardziej odległe, ale ta chwila minęła, a on skupił swój wzrok przytomniej na Harrym.

Demony-Snarry (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz