Zmierzch

792 65 6
                                    

Harry obserwował jak Severus krzywi się nad kolejnymi esejami. Mężczyźnie musiało być wygodniej w salonie, przy swoim biurku czy na kanapie, ale zajął fotel w sypialni. Cisza wisiała przyjemnie pomiędzy nimi i po raz pierwszy docenił, że Hermiona dostarczyła mu kilka książek. Nie chciał opuszczać zajęć, ale naprawdę nie miał innego wyjścia i zaczynał doceniać to, że Severus przekonał go do pozostania w łóżku. 
Był piekielnie zmęczony ciągłym przypływem i odpływem magii. Musiał kontrolować się w każdej chwili dnia, ponieważ jeszcze wtedy, gdy Hermiona i Ron wciąż dotrzymywali mu towarzystwa, prawie podpalił pościel. Czuł się jak wtedy w zoo, gdy nie potrafił powstrzymać tego pociągnięcia wewnątrz siebie. 
Nie potrafił zrozumieć jak jednocześnie może brakować czegoś w nim i być czegoś za dużo. I to wszystko nie uzupełniało się, nie zapychało luk, które pozostały po zaklęciu. 
- Zawsze chciałeś uczyć? – spytał Harry i niemal natychmiast tego pożałował. 
Severus spojrzał na niego jak na idiotę. 
- Hogwart stanowił jedyne bezpieczne miejsce – odparł mężczyzna. 
Nie była to do końca odpowiedź na jego pytanie, ale jedyna sensowna. 
- Dumbledore zaproponował mi pracę, gdy oczyszczono mnie z zarzutów. Wiele osób nie wierzyło w moją niewinność, więc nie dostałem podobnych ofert – wyjaśnił Severus. 
Harry skinął głową, nie wiedząc co powiedzieć. Mężczyzna z niechęcią mówił o przeszłości, ale w zasadzie on też miał swoje tajemnice i nie chciałby, aby ktokolwiek dogrzebywał się do nich na siłę. Pewne rzeczy powinny zostać pochowane wraz z nim. Jak wspomnienie komórki pod schodami czy pierwsze spotkanie z Draco. Swojej reakcji zaczął co prawda żałować dopiero teraz, ale nigdy przecież nie było za późno na skruchę i dorastanie. 
- Co chciałbyś robić? – spytał Harry i Severus odłożył pióro na niewielki stolik koło łóżka. 
- Do czego zmierzasz? – zainteresował się mężczyzna. 
Harry nie był pewien. Zastanawiał się czy kiedy skończy Hogwart powinien postarać się o posadę asystenta pani Hooch. Zdawał sobie sprawę, że o karierze aurora mógł zapomnieć. Miał zbyt wielkie zaległości, a Ministerstwo samo w sobie było zbyt skorumpowane i nie chciał zmieniać jednego wroga na innego. 
Wizja odcięcia się od całego świata wyglądała niezwykle kusząco. Hogwart byłby do tego doskonałym miejscem, gdyby Severus nadal uczył. 
- Zastanawiałem się nad przedmiotami, na których powinienem się szczególnie skupić – powiedział Harry ostrożnie. 
- Masz chyba jeszcze sporo czasu do OWUTEMów – zauważył Severus. 
Harry przygryzł wargę nie czując się już tak pewnie. W zasadzie nie wiedział co było odpowiednie, a co nie. Nigdy nie był w związku, ale był pewien, że to co mieli z Severusem nie mieściło się w kanonach normalności. Czający się gdzieś w cieniu morderca niczego nie ułatwiał, a przecież nie byli z sobą znowuż tak długo, chociaż wydawało się to teraz wiecznością. Może faktycznie magia Sarlina sporo mieszała mu w głowie. 
- Co chciałeś robić po ukończeniu Hogwartu? – spytał Severus, chyba nie mogąc się doczekać na jego odpowiedź. 
Harry zauważył, że mężczyzna nigdy nie mówił ‘jeśli pokonamy Voldemorta’. Omijali ten temat i na razie czuł się z tym komfortowo. Nawet, jeśli coś miało pójść źle, nie chciał martwić się o to, gdy przebywał w towarzystwie Severusa. Rozmowy z Draco i Hermioną stresowały go wystarczająco. A naprawdę potrzebowali oddechu. 
- Myślałem… - zaczął i urwał. 
Severus nazywał go idiotą przez tak długi czas, więc może już wtedy zakładał, że Harry’emu pozostał tylko quidditch. To nie tak, że umysłowo nie podołałby wyzwaniu. Opanowanie techniki gry należało od sprawności, a to kapitanowie przeważnie zastanawiali się nad strategią. Jego zadaniem było tylko chwytanie znicza i nagle uderzyło go jak bardzo bezrozumnie spędził ostatnie lata. 
Severus jednak wpatrywał się w niego z zainteresowaniem i tak łatwo było patrzeć mu w oczy. Ciemne, przyjemnie głębokie… 

*** 

Harry wydawał się niepewny i Severus nie wiedział dlaczego chłopak nagle przestał mówić. Przypominało to jeden z pierwszych wieczorów, które spędzili w tych kwaterach, gdy Potter wahał się przy każdym słowie i Severus naprawdę nienawidził tych wspomnień. Harry stał się bardziej otwarty, gdy rozmawiali o jego dziedzinie – magii, którą widział i rozumiał. Czymś, czego Severus nie pojmował tak do końca, ale z filozoficznego punktu widzenia potrafił partycypować w rozmowie. 
Teraz jednak, gdy zeszli na bardziej przyszłościowe tematy, chłopak zamilkł, jakby starał się coś wykalkulować. Severus nagle po prostu wiedział, że to spięcie ramion, praca mięśni szczęki były mu znajome. Jeszcze ze szkolnej sali, gdy obrażał chłopaka na chwałę swego byłego już pana. 
Wspomnienia nieprzyjemnych słów nagle zalały go niczym przypływ i zamarł, zdając sobie sprawę, że nie jest już w swoim umyśle. Nie był w żadnym. Spontanicznie nawiązali po raz kolejny więź i czekał na zawstydzenie chłopaka, które oczywiście przyszło niemal natychmiast, gdy Harry zdał sobie sprawę, że są świadkami tego samego. 
Idiota – brzęczało w uszach Severusa, ale nie odwrócił wzroku. 
Wstał z fotela i przysiadł na łóżku, kładąc dłoń na zaciskającej się na prześcieradle ręce Harry’ego. 
- Co pomyślałbyś o wakacjach po Hogwarcie? Rocznym urlopie? – spytał Severus. – Nie mam ochoty uczyć, ale nie mogę badań prowadzić bez laboratorium. Moje domowe nie jest odpowiednio wyposażone. 
Harry zamrugał lekko zaskoczony, jakby nie tego się spodziewał. Severus rozpoznawał wyraźnie, że chłopak myślał o kontynuowaniu swojej kariery – może jako zawodnik quidditcha. To nie było dla niego do końca jasne. Czuł tylko wiatr we włosach i nieznajomą nieswoją ekscytację z wolności, której nie doświadczył. 
- Masz inny dom? – zdziwił się Harry. 
- Odziedziczony po rodzinie mojej matki – przyznał Severus, czując gorycz w ustach. 
Oczy Harry’ego rozszerzyły się lekko, ale szybko porzucił temat, rozpoznając, że to nie czas i miejsce. Może to połączenie było ich błogosławieństwem. 
- Myślałem o podróży na inny kontynent. Z dala od zgiełku – dodał i Harry chwycił w lot, że mówił o tym, o czym ostatnio nie rozmawiali głośno. – W jakieś ciepłe miejsce – ciągnął dalej. 
Obaj potrzebowali słońca. I wielu warstw szat. Angielska pogoda była dla nich fatalna. Nigdy nie rozumiał jak Sarlin ze swoim brakiem krążenia przetrwał zimy i słoty. 
- Mielibyśmy czas zastanowić się co dalej – wyjaśnił, chociaż to naprawdę nie było konieczne. 
Harry uśmiechnął się szeroko, a potem wziął głębszy wdech, gdy kolejna fala magii przelała się przez jego ciało. 
- To minie – obiecał Severus, ale nie podał dokładnej daty. 
Harry wpatrywał się w niego w milczeniu. 

Demony-Snarry (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz