Summer chodziła nerwowo po swoim pokoju i w pośpiechu pakowała do plecaka wszystko, co mogło jej się przydać w czasie wyprawy. Miała na sobie ciemne, długie spodnie z kieszeniami, przypominające bojówki oraz ciemną bluzkę z długim rękawem. Charlie uznał, że najlepiej będzie, jak się rozdzielą – on miał skoczyć do Instytutu po wskazówki, a ona miała wrócić do domu, aby zacząć pakowanie. Umówili się, że Charlie zjawi się przed jej domem i wtedy razem ruszą w nieznane.
Zgodziła się, chociaż zaskoczyło ją to, że Charlie naciskał na to, aby rozpoczęli poszukiwania już dzisiaj w nocy. Czuła w swoim ciele zmęczenie całego dnia, który obfitował w wydarzenia i spotkania, ale nie zamierzała się sprzeciwiać, bo założyła, że miał rację. Widziała w każdym geście i słowie mężczyzny przebudzoną pasję i żar, której dawno nie odczuwał. On nie chciał czekać ani chwili dłużej, żeby móc znowu mieć tak bliski kontakt z ukochanymi smokami i ona to w pełni rozumiała. Sama odczuwała ogromną ekscytację i czyste szczęście, chociaż obawiała się, że ta wyprawa może być dla nich bardzo trudna. Ranne smoki potrafią być nieobliczalne, niezwykle groźne, a ich zadaniem było jedynie wytropienie go, aby potem wezwać posiłki w konkretne miejsce. Przynajmniej taki był plan.
Stanęła przed otwartym plecakiem i ostatni raz spojrzała na jego zawartość, zastanawiając się z niepokojem, czy nie zapomniała o czymś ważnym. Ostatecznie zawiązała mocno sznur i zestawiła go na podłogę, sprawdzając, czy będzie w stanie wędrować z takim ciężarem. Charlie zapewnił, że zabierze namiot. Ona miała wziąć zapasy jedzenia. Spojrzała na zegarek i z ulgą stwierdziła, że już niedługo Charlie powinien się zjawić ze świstoklikiem. Ucieszyła się, że zdążyła wysłać listy do Pii, Callie oraz Adeline, bo nie zamierzała znikać na kilka dni bez ich wcześniejszego powiadomienia.
– Summie, musisz mi obiecać, że będziesz na siebie uważać – powiedział Jack, stając w otwartych drzwiach.
– Będę, tato, i będzie ze mną Charlie, nie martw się – zapewniła go Summie z uśmiechem, chociaż widziała, że jej ojciec jest dziwnie spięty. – Co się dzieje?
– Gisela przyjeżdża – powiedział szybko, drapiąc się jedną ręką po łysiejącej głowie. – Nie chciałem cię wcześniej denerwować, a teraz nie wiem, jak to się wszystko rozegra.
– Świetnie, miniemy się – odpowiedziała Summer bez cienia żalu w głosie. – Chociaż mogłeś mi wcześniej powiedzieć.
– Summie, ona bardzo chciała cię zobaczyć. Ostatnio, gdy była w Anglii, też nie udało wam się spotkać.
– Widocznie tak ma być – mruknęła Summer, udając, że szuka czegoś w szufladzie komody, po czym wyciągnęła jedwabną koszulkę i wrzuciła ją do plecaka.
Jack widział zdenerwowanie córki, ale nie chciał jej dokładać zmartwień. Sam był ledwo żywy po tym, jak usłyszał od niej, że wybiera się na wyprawę w poszukiwaniu smoka. I to o zgrozo, takiego całkiem prawdziwego. Wiedział, gdzie pracuje jego córka i z czym w przyszłości będzie miała do czynienia, ale wydawało mu się, i długo się o to modlił, żeby jeszcze przez wiele lat nie miała bezpośredniego kontaktu z tymi niebezpiecznymi stworzeniami. Stało się inaczej, a on dostał dosłownie kilka minut na zaakceptowanie tego faktu, gdy Summer biegała po domu w poszukiwaniu przedmiotów, które musiała ze sobą zapakować.
– Jak długo cię nie będzie? – zapytał, wciąż odczuwając ogromny niepokój.
– Charlie mówił, że to może nam zająć kilka dni – odpowiedziała i wyciągnęła z kieszeni spodni różdżkę, aby sprowadzić na dół swój dosyć ciężki plecak.
– Gisela mówiła mi, że...
– Nie, tato. Ja nie chcę o tym...– Przerwała, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. – Charlie już jest. Muszę się zbierać.
CZYTASZ
Summertime 🐉💛🌻 OC x Charlie Weasley
FanfictionOpowieść o zwyczajnej dziewczynie, która postanowiła spełniać swoje nadzwyczajne marzenia. O Puchonce, która cierpliwie przez wiele lat czekała na to, aż przyjdzie jej czas. O tym, że nie potrzebuje mężczyzny, by czuć, że znajduje się we...