4. ... i długie, szczere rozmowy, na które nikt nie miał ochoty.

383 32 781
                                    

Summer siedziała przy kuchennym stole, gapiąc się bezmyślnie na zimną już grzankę, gdy jej zdenerwowany ojciec chodził po kuchni, prawiąc kazania na temat zbyt późnego powrotu do domu w środku tygodnia. Wiedziała, że tak będzie, ale nie spodziewała się, że aż tak będzie nią i jej zachowaniem rozczarowany.

Ona również czuła rozczarowanie, gdy przypominała sobie sceny, które rozegrały się w nocy. Pamiętała mocny i pewny głos Charliego, który zupełnie bezinteresownie zaproponował jej wspólny powrót do domu, a potem jego odrobinę zbyt szorstką dłoń, gdy chwycił silnie jej dłoń w czasie wspólnej teleportacji. Cichutko westchnęła sobie pod nosem, starając się nie odpływać myślami tam, gdzie nie byłaby w stanie nadążać za wywodami ojca. Chciałaby zachować dla siebie tylko dobre wspomnienie, ale potem natrętnie do jej zbolałej głowy powracała myśl o tym, że Charlie nie miał pojęcia o jej istnieniu, ale doskonale pamiętał z czasów szkolnych o Adeline. Summer przygryzła ze złością usta, gdy pomyślała o tym, że nigdy nie uda się jej wyjść z cienia siostry. Otrząsnęła się szybko z tych ponurych skojarzeń, które zawsze psuły jej humor. Postanowiła, że zrobi wszystko, żeby tym razem to o niej Charlie pamiętał i kiedyś ją wspominał w rozmowach o pracy w Instytucie. To był jej czas i nie zamierzała się nim z kimkolwiek dzielić.

Miała ochotę wstać i wyjść już do pracy, aby nie musieć słuchać wyrzutów i napomnień taty, ale nie mogła się ruszyć. To był już utarty schemat ich wspólnego, domowego funkcjonowania. Summer popełniała błąd, a Jack w jedyny sobie znany sposób, próbował przemówić jej do rozsądku i naprowadzić na odpowiedni tor.

Pomimo nocnej, zbyt długiej zabawy, wstała wcześniej, żeby mogła wziąć długi, leczniczy prysznic i szybko uciec z domu, ale tym razem nie udał się jej ten manewr. Zawsze była wyrozumiała i starała się wczuć w emocje bliskich jej osób, ale teraz rodził się w niej dziwny bunt. Pierwszy raz miała ochotę głośno i wyraźnie zaprotestować, pokazując tym samym, że ona i jej zwykle upychane gdzieś głęboko potrzeby, również są ważne.

Przełknęła głośno ślinę i ugryzła zbyt mocno przypieczoną grzankę, popijając gorzką kawą. Wszystko dzisiaj miało jakiś cierpki, niecodzienny smak i to się jej nie podobało, dlatego postanowiła to naprawić, tak jak zwykle miała w zwyczaju. Niepokój i zdenerwowanie ojca bardzo jej się udzielało i chłonęła je jak gąbka, zbyt mocno przejmując te negatywne emocje na siebie.

– Nie złość się na mnie – poprosiła, wodząc wzrokiem za Jackiem, który wciąż przechadzał się, pokonując niewielką przestrzeń pomiędzy szafkami a stołem.

– Czekaliśmy z twoją siostrą bardzo długo, a ty nawet nie raczyłaś wysłać nam tej twojej sowy – stwierdził z wyrzutem, zatrzymując się na dłużej przy krześle.

– Nie miałam sowy pod ręką...

– Adeline się martwiła! Cały wieczór spoglądała z niepokojem w stronę okna. Colin wychodził na taras i patrzył w chmury, sądząc, że za chwilę przylecisz, a Felix płakał! – dodał po chwili i siadając ciężko, głośno przy tym stękając.

– Przepraszam – powiedziała szczerze, bo teraz nic innego nie mogła zrobić.

– Przepraszam nie wystarczy, Summer – stwierdził sucho, przypatrując się jej z uwagą.

Jack zastanawiał się często, jak to się mogło stać, że jego córeczki tak szybko dorosły. Nigdy nie martwił się o Adeline, bo widział, że na każdym etapie swojego dorastania, doskonale sobie radziła na każdym możliwym polu. Była bardzo dobrą uczennicą, zazwyczaj była grzeczna i uprzejma, a kończąc szkołę, przedstawiła mu swojego pierwszego chłopaka, który okazał się później wspaniałym mężem i ojcem. Jack czasem miał wrażenie, że Adeline jedynie udaje, realizując w swoim życiorysie jakieś obowiązkowe punkty, zamiast żyć pełnią życia, ale zawsze go uspokajała. Sądził, że pozostawiał jej przestrzeń i niezbędną swobodę, będąc po cichu gdzieś obok, gdyby jednak go potrzebowała.

Summertime 🐉💛🌻 OC x Charlie WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz